27 lipca 2014

Migawki na niedzielę

Planowałam dziś opublikować recenzję, ale zmieniłam zdanie i postanowiłam zrobić to 1 sierpnia, aby w ten sposób uczcić 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Dziś natomiast zapraszam do zwiedzenia miejsc, w których czas się zatrzymał w miejscu i gdzie cywilizacja z całym jej bagażem nie dotarła (tu mam na myśli przede wszystkim Bielany). Chociaż nie będą to dwory, to jednak słowa Maryny Wolskiej doskonale pasują jako komentarz do takiej wyprawy.



I jeszcze jeden cytat:

Tęskny Tyńcu, srebrna skało Kmity,
Druidyczne moje Bielany,
Tatry w błękicie, bystrym dostrzegalne okiem,
I ty, groźny klasztorze o murach bez okien
Na brzegu Wisły!
Krakowskie fatamorgany
Coście trwały pobladły i prysły.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska: Fatamorgany


Lubię wracać do Tyńca
Położone dziś w granicach administracyjnych Krakowa opactwo w Tyńcu jest najstarszym z istniejących dziś klasztorów w Polsce. W 1769 roku opactwo zostało zamienione w nowoczesną fortecę, której centrum stanowiło wzgórze klasztorne, bronione przez system szańców na pobliskich wzgórzach (konfederacja barska).




W drugiej połowie XV w., kościół i klasztor zostały przebudowane i rozbudowane w stylu gotyckim, do czego wykorzystano materiał z zabudowań romańskich.


                         Piękna kapliczka na leśnej drodze do klasztoru kamedułów bosych na Bielanach



Pochodząca z XVII wieku kolumna z marmuru przed klasztorem kamedułów na Srebrnej Górze na krakowskich Bielanach. Kiedyś wyznaczała granicę dostępu do klasztoru dla kobiet. Dziś niewiasty mogą podejść pod kościół.
Kameduli przybyli do Krakowa w 1602 r. za czasów Zygmunta III Wazy na zaproszenie Mikołaja Wolskiego - marszałka wielkiego koronnego, za radą papieża Klemensa VIII. Na budowę klasztoru wybrali sobie podkrakowskie Pagórki św. Stanisława, które były własnością kasztelana Sebastiana Lubomirskiego wzbraniającego się przed przekazaniem ich kamedułom.


Historia mówi, że marszałek Wolski za namową księżniczki Anny wydał ucztę z udziałem najdostojniejszych gości, podczas której przedstawił swoją intencję. Kasztelan Lubomirski ustąpił, a w dowód wdzięczności Wolski ofiarował srebrną zastawę, na której odbywała się uczta. Odtąd miejsce to przyjęło nazwę Srebrnej Góry.


Cały teren klasztoru został ogrodzony wielokilometrowym kamiennym murem, aby zapewnić mnichom ścisłą papieską klauzurę.


Na wschód za murami rozpościera się strefa świętego milczenia i samotności, ścisłej klauzury z domkami - pustelniami zakonników. Po stronie południowej od furty znajduje się tzw. Foresteria - pomieszczenia gościnne, w których zamieszkiwali wybitni goście, tacy jak: Maria Kazimiera (Marysieńka) i Jan III Sobieski przed wyruszeniem pod Wiedeń, król Władysław IV oraz inni monarchowie.





Odnowione malowidła w furcie.








Kameduli są zakonem  monastycznym pustelników żyjących według własnej, surowej konstytucji opartej na regule św. Benedykta. Jej istotą jest odrzucenie wszystkiego tego, co przeszkadza w zbliżeniu do Boga. Dzień w klasztorze zaczyna się o godz. 3.30. Centrum życia każdego mnicha stanowi domek - pustelnia lub pojedyncza cela klasztorna. Wspólnie zakonnicy spotykają się jedynie podczas mszy św., modlitw liturgii godzin i czasami spożywanych wspólnie posiłków w refektarzu. Praca, modlitwa, lektura, kontemplacja, pokuta, post, samotność, zachowywanie milczenia służą pełnemu zjednoczeniu z Bogiem na drodze do zbawienia siebie i innych.




Na Bielany dotarliśmy w drugą niedzielę lipca po drodze z Tyńca, ale było już za późno. Tego dnia jako kobieta mogłam wejść i pomodlić się w kościele.




Zespół klasztorny, otoczony kilkuhektarowym lasem, wzbogacają wiszące ogrody, alejki i miejsca do kontemplacji.


W kamedulskim klasztorze niejednokrotnie odbywały się rozmowy o losach Polski, często też klasztor był schronieniem dla  partyzantów.


Panorama Krakowa widoczna ze Srebrnej Góry. Z klasztoru patrzył na płonący Kraków uchodzący przed Szwedami król Jan Kazimierz, przebywał tutaj też Stanisław August Poniatowski.


Winnice na Srebrnej Górze


Uwaga na dziki!

Lista książek na temat Bielan znajduje się tu.

18 komentarzy:

  1. Piękna wycieczka, pozdrawiam niedzielnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wizytę. Chyba powinnam była wyżej wspomnieć jeszcze, że w podwarszawskich Bielanach odbył się pojedynek Wokulskiego z baronem Krzeszowskim:)

      Usuń
  2. Bielany to jedno z moich ulubionych miejsc, tym cenniejsze, że okupione zawsze wysiłkiem dojazdu komunikacją miejską, z niejedną przesiadką :) Za to powrót zawsze inną drogą - pieszo przez las Wolski, przez Kopiec Piłsudskiego, na Wolę Justowską i stamtąd już każdym autobusem do miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zainspirowałaś mnie! Dotąd samochodem tam docierałam, ale następnym razem spróbuję tak jak ty:) Niestraszne mi długie spacery.

      Usuń
    2. Ja robię tak: z osiedla dojeżdżam do Placu Inwalidów tramwajem, potem wsiadam w każdy autobus jadący do hotelu Cracovia, stamtąd idę na Salwator, skąd odjeżdżają autobusy "na wioskę" i dojeżdżam pod klasztor.
      A w drodze powrotnej spod Kopca docierasz do skansenu na Woli i tam dochodzisz na przystanek autobusowy przy Modrzewiowej.

      A' propos długich spacerów, czasem urządzam taki: po pracy jadę tramwajem na Salwator i idę na Kopiec Kościuszki. Gdy już się naoglądam widoków, schodzę w dół w kierunku ul. Królowej Jadwigi - koniecznie ulicą Vlastimila Hofmana. Potem toczę się Królowej Jadwigi aż do mostka na Rudawie na wysokości ul. Korbutowej i Hamernią przez Zarzecze do domku na osiedlu Widok. O jakiejś 20.00 jestem na miejscu :)

      Trochę mi brak bezpośredniego połączenia Widoku z Wolą Justowską, mógłby tam jakiś busik kursować za złotówkę :) co postulowałam zwłaszcza, gdy córka była mała i chodziłyśmy do parku Decjusza. Powrót z nią był koszmarem, bo już była zmęczona. Kiedyś w rozpaczy zatrzymałam przejeżdżający samochód i zabrałam się na łebka :)

      Usuń
    3. Coraz bardziej mi imponujesz! I tak codziennie spacerujesz po pracy? Skorzystam z Twoich ścieżek na urlopie. Salwator jest piękny. Kiedyś miałam zamiar wrzucić fotki, które zrobiłam w trakcie spaceru tam, a może jednak zamieściłam te zdjęcia? Już nie pamiętam.

      Usuń
  3. Niezwykle obszerna i świetna fotorelacja.
    Nie pochwalę się znajomością tych miejsc, znam tylko z dalekiego oglądu przez okna autobusu czy samochodu, ale być może uda mi się je poznać bliżej, gdyż cały czas jest mamy aktualne zaproszenie przez rodzinę męża i obiecane przy tej okazji zwiedzanie miedzy innymi tych dwu miejsc.
    Szwagier męża bywa chyba co sobotę na porannej mszy u Kamedułów. Pokazałaś winnicę.Ponoć Kameduli odczuwają bardzo negatywnie jej obecność, gdyż sprzęt w niej używany zakłóca im ciszę. Tak, że nie są zachwyceni, że ten teren sprzedali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie trzeba z tego zaproszenia skorzystać!
      No to mnie zaniepokoiłaś tą informacją, że pobliskie winnice zakłócają ciszę kamedułom! To źle, bardzo źle, a wydawałoby się, że winnice to takie spokojne miejsca... I tak mi się dotąd dobrze kojarzyły, zwłaszcza z camino portugalskim. W Portugalii jesienią, kiedy są zbiory chyba, nie widziałam i nie słyszałam żadnych ciężkich sprzętów.

      Usuń
    2. O tym mówił nam ostatnio szwagier męża, który często tam bywa.
      My też myśleliśmy, że winnice to spokojne i ciche miejsce.

      Usuń
    3. Oglądałam kiedyś program w TV o obecnym właścicielu tych winnic i ogromnej pracy, jaką trzeba było włożyć w to, by znów po wielu, wielu latach uprawiać tam winorośl. Miałam okazję spróbować czerwonego, wytrawnego wina z tej winnicy. Nie jestem znawcą, ale - jak dla mnie - było dobre.
      Wycieczka piękna.

      Usuń
    4. Niewątpliwie, założenie takiej winnicy, zwłaszcza w polskich warunkach, jest dużym wyzwaniem. Może kiedyś skosztuję wina.

      Usuń
  4. Jestem zawsze pełna szacunku dla osób, które potrafią dostrzec piękno wokół siebie. I czytam te relacje w nadziei, że kiedyś, kiedy zabraknie sił i zdrowia na dalekie podróże zacznę podróżować po kraju, choć to może złudne nadzieje, bo nie będąc osobą mobilną (bez samochodu i prawa jazdy) podróżowanie po kraju może wymagać więcej sił i zdrowia. Czy wspomniana Maryla Wolska to matka Beaty Obertyńskiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam samochodu i prawka. Podróżowanie po Polsce bez samochodu jest wyzwaniem, ale nie jest to tak trudne, jak się przyjęło uważać;) "Jest ryzyko, jest zabawa" - jak mawiała jedna z moich koleżanek, a ja lubię ją cytować często.
      Tak właśnie kojarzyłam Marylę Wolską, jako matkę Beaty Obertyńskiej i poetkę Młodej Polski. Muszę kiedyś więcej czasu poświęcić na poznanie tych pisarek. Jak zauważyłam, masz już za sobą lekturę książki "W domu niewoli".

      Usuń
    2. Coś w tym jest - podróżowanie - ryzyko-zabawa. Muszę jednak powiedzieć, że w moim podróżowaniu także nie brak ryzyka, jeśli się leci do kraju, którego się nie zna i nie zna jego języka też bywa zabawnie (post factum) W podróżach po kraju przeraża mnie czas, jaki takie podróże pożerają. Jeśli jeszcze do niedawna z Gdańska do Warszawy (czyli na najlepiej skomunikowanej trasie) podróż koleją trwała od 6 do 9 godzin, to co dopiero mówić o dalszej podróży w kraj.
      Dobrze zauważyłaś, jestem po lekturze Obertyńskiej i gorąco wszystkim polecam, to się powinno przeczytać. Mimo niemałej wiedzy w temacie przyznaję, że oczy otwierają się szerzej.

      Usuń
  5. "Piękna nasza Polska cała: i nieduża, i niemała..."
    A na 1 sierpnia też przygotowuję specjalny post!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie będę wypatrywać tego postu. Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Piękne widoki, cudowne zdjęcia :) No i nawet Pawlikowska-Jasnorzewska się u Ciebie znalazła świetnie wpasowała w klimat fotografii :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie krótkie wypady za miasto pozwalają odetchnąć.
      Lubię sobie poszperać czasem w wierszach, a może któryś będzie pasować:) W końcu o Krakowie pisało wielu polskich poetów. Polecam stronę "Dzieje Krakowa". Pozdrawiam i dziękuję za wizytę. Dawno Cię nie było w moim antykwariacie:)

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.