Jak to się stało, że w Warszawie, w gmachu przy al. Niepodległości, przez tyle lat funkcjonował jeden z najważniejszych instrumentów podległości naszego kraju.
Jak to się stało, że dopiero w siedemnastym roku budowania demokratycznej Polski rozmontowano tę postsowiecką redutę zlokalizowaną w najdalej na wschód położonym kraju zachodniej części Europy. I jak to się stało, że do realizacji tego zadania polskie państwo wyznaczyło doktora nauk historycznych.
Z wprowadzenia Sławomira Cenckiewicza
W jednym z wywiadów Sławomir Cenckiewicz opowiedział, jak zadzwonił do niego pewien profesor, który spotkał na swoim targu osiedlowym Czesława Kiszczaka. „Podszedł do generała, mówiąc mu, że wyszła książka Cenckiewicza o służbach wojskowych z nim i Jaruzelskim na okładce, a jej tytuł to Długie ramię Moskwy. Kiszczak się uśmiechnął, powiedział: »A to ciekawe« i skończył rozmowę” (cały wywiad tutaj: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/dlugie_ramie_moskwy_15823).
Najnowsza książka Cenckiewicza jest ogromnym wydarzeniem zarówno na rynku księgarskim, jak i w polskiej historiografii, biorąc pod uwagę nikły stan wiedzy o służbach specjalnych komunistycznego wojska i brak zainteresowania polskich historyków ich badaniem. Publikacje poświęcone służbom specjalnym są na całym świecie bestsellerami w dziedzinie literatury faktu. Okazuje się, że pod tym względem nie mamy się czego wstydzić. Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943–1989 cieszy się olbrzymim zainteresowaniem wśród polskich czytelników i to pomimo zmowy milczenia wśród potencjalnych recenzentów prasowych – w ciągu dwóch tygodni sprzedano kilka tysięcy egzemplarzy, a na spotkaniach autorskich są zawsze tłumy (jako uczestniczka krakowskiego spotkania mogę potwierdzić, że duża aula na ulicy Gołębiej pękała w szwach). Ostatnio na wyraźne życzenie czytelników historyk przedłużył swoją trasę autorską.