24 stycznia 2013

Sensacyjne wiadomości! Oto nowości i zapowiedzi, które zwróciły moją uwagę

Literatura piękna

Uwielbiam opowiadania Alice Munro. Mam prawie wszystkie przełożone dotąd na polski tomy (i przeczytane), a ten debiutancki mam zamiar sobie zamówić, ale na razie czekam na... zastrzyk gotówki.











Trzeba było Okrągłego Stołu w 1989 roku, wyborów, transformacji ustrojowej, by Nikt nie woła mogło się wreszcie ukazać. Zajęło się powieścią Wydawnictwo Literackie, to samo, które teraz dociera ze wznowieniem do Ciebie, czytelniku. Jak się czułem trzymając po 33 latach egzemplarz w ręku? Po tak długim czekaniu uczucia są złożone, satysfakcja niełatwa. Cały czas nurtuje świadomość zmarnowanej egzystencji tej książki, czasu jej niedostępności, a więc i niemożności podzielenia się z czytelnikiem moim fundamentalnym doświadczeniem. Przecież po to została napisana! W letni, upalny dzień spotkałem w Konstancinie kierownika produkcji filmu Nikt nie woła, entuzjastę tej powieści, którą jako jeden z pierwszych poznał z maszynopisu. Teraz, kiedy się ukazała, przeczytał ją ponownie. „Musiałeś tam wiele złagodzić”, powiedział. Zaprzeczyłem stanowczo. „Nic nie złagodziłem. Nic nie zmieniłem. To czasy się zmieniły! I ty, ty też się zmieniłeś”. I jeszcze jedna rozmowa, w tym samym Konstancinie, tego samego lata. Starsza, bardzo dystyngowana pani, erudytka, po przeczytaniu „Nikt nie woła”, powiedziała, wyraźnie skrępowana: „Przepraszam, że to poruszam... Ale czy pan wie, jakie były dalsze losy tej dziewczyny, która żegnała się z Bożkiem na peronie w Samarkandzie? Czy wie pan, co się z nią stało?”. „Tak, wiem”. „Co?” „Jest babcią moich wnucząt”. Pani otworzyła usta, jakby musiała nabrać tchu — i rozpłakała się.

UWAGA! UWAGA! SENSACJA! Polską literaturę, jak się dziś dowiedziałam z tygodnika "W sieci", wzbogaci nowa powieść napisana przez poetę. Maciej Pawlicki, kończąc recenzję nowego tomiku Jana Polkowskiego pt. Głosy, wspomniał tajemniczo o wiekopomnej dla polskich czytelników chwili. Otóż 7 stycznia 2013 roku w godzinach popołudniowych [...] poeta Jan Polkowski nad czarną klawiaturą laptopa na chwilę zatrzymał wskazujący palec prawej ręki, po czym cichym kliknięciem odesłał do krakowskiego wydawnictwa [nazwy autor nie zdradził ] ostateczną wersję swej pierwszej w życiu powieści. Tytuł Ślady Krwi. Przypadki Henryka Harsynowicza. Mam honor być wśród  kilku pierwszych osób, które ją przeczytały, powiem więc tylko, że jest to genialnie napisana, bardzo mocna i bardzo ważna powieść.
Będę zatem z niecierpliwością wypatrywać tej powieści.







Autor od lat opisuje burzliwe dzieje ziem kresowych. Otrzymujemy fascynującą opowieść, w której splatają się losy wielu bohaterów, Polaków, Ukraińców, Żydów, Niemców, Rosjan, Ormian i Karaimów. Miłośnicy Lwowa odnajdą w niej niepowtarzalny klimat przedwojennego miasta, jego życia duchowego, towarzyskich spotkań. Wielka i tragiczna miłość polskiej dziewczyny i ukraińskiego chłopca ujawnia sens ludzkiej egzystencji w poszukiwaniu prawdy w podzielonym świecie. Porywająca akcja, klarowny i piękny język, a przede wszystkim głębia psychologiczna nadają koloryt i smak autentycznym wydarzeniom. Ukraiński kochanek stawia podstawowe pytania o wartość ludzkiego życia i sens historii. To ZNAKOMITY KRESOWY EPOS, w którym odkrywamy polskie losy i naszą zagubioną pamięć. Powieść ukazała się nakładem krakowskiego wydawnictwa Arcana.



A teraz literatura faktu
Wydawnictwo Replika wypuściło właśnie na rynek książkę, która jest zbiorem osobistych relacji Polaków, którzy doświadczyli na Wołyniu gehenny trzech wrogów, podjęli z nimi walkę, a po wygranej wojnie musieli opuścić swoje domy, osiedlić się w Ojczyźnie o nowych granicach i znosić prześladowania ludowej władzy.


Opowiadają:

Zygmunt Maguza, Władysław Siemaszko, Halina Górka-Grabowska, Jan Lipiński, Adam Kownacki, Tadeusz Wolak, Florian Skarżyński, Roman Domański.



Relacje zebrał i opracował niestrudzony tropiciel polskości na obszarach postsowieckich – pisarz, dziennikarz i reporter - Marek A. Koprowski.
Tę książkę każdy Polak powinien mieć w swoim antykwariacie!


23 stycznia 2013

Kobiety i życie czyli porady dla piękniejszej połowy świata dawne i dzisiejsze



Przy końcu ubiegłego stulecia kobiety nie miały wstępu prawie do żadnego z wolnych zawodów nie tylko w Polsce, ale i na zachodzie Europy. Wyjątek stanowiło jedynie tak tradycyjne zajęcie, jak nauczycielstwo, a dzięki wojnie krymskiej wywalczone przez Florence Nihtningale - prawo do opiekowania się chorymi. Uniwersytety niechętnie patrzyły na studentki-kobiety, a stosunek kolegów do nich nie był lepszy. Curie-Skłodowskie były wyjątkami, nie tylko pod względem zdolności. Przenieśmy się na chwilę o ponad 100 lat w przeszłości, do roku 1842, kiedy to w Drukarni Piotra Baryckiego za pozwoleniem cenzury rządowej ukazał się Przewodnik dla dam, czyli rady dla płci pięknej. Zbadajmy, co o kobietach myślał marszałek Piłsudski. Wybierzmy się do Śląska Austriackiego i Galicji ku początkowi dwudziestego stulecia, by obserwować pojedynek kobiet. Dowiedzmy się, jakie rady pomagały - i pomagają dziś - kobietom żyć. 

Otwierający naszą podróż cytat to słowa, jakie o położeniu kobiet na przełomie XIX i XX wieku napisała Aleksandra Piłsudska we Wspomnieniach. W czasach swojej młodości druga żona Marszałka Piłsudskiego mogła tylko marzyć o studiach medycznych. Jak zauważa Iwona Kienzler, autorka interesującej książki Kobiety w życiu Marszałka Piłsudskiego w tamtym okresie kobiecie łatwiej było powziąć postanowienie o podjęciu w przyszłości pracy zawodowej zapewniającej jej niezależność, niż je zrealizować. […] Ówczesne damy miały przyzwolenie społeczne na zajmowanie się mężem i dziećmi, prowadzenie domu, a w wolnych chwilach mogły robić na drutach lub szydełku, malować abażury i ewentualnie czytać powieści.

Jako że Aleksandra Piłsudska była urodzoną feministką, często spierała się z późniejszym mężem w kwestii równouprawnienia kobiet. Twórca Legionów uważał, że jeżeli nawet w wolnej Polsce kobiety uzyskają pełne prawa, to nie będą umiały rozsądnie z nich korzystać, gdyż – jak argumentował – mentalność kobiety z natury jest konserwatywna i łatwo na nią wpływać. Nie wiemy, czy później Marszałek Piłsudski zmienił swoje stanowisko. Wiemy natomiast, jakie rady ówcześni mężczyźni kierowali do kobiet.


Kobieta powinna czuwać nad ozdobą swèj powierzchowności

Anonimowy autor (niewątpliwie mężczyzna) wydanego w połowie XIX stulecia Przewodnika dla dam zaadresował swoje dziełko, jak to ujął, do wszystkich w ogólności kobiet, lecz że staranne wychowanie, i opininija świata nie dozwalają młodym osobom, zajmować się wyłącznie strojem, przeto poświęca się ten zbiór rozsądnym mężatkom, które z niego dobry zapewne użytek zrobią. Według niego, niewiasty zamężne powinny dbać o swój wygląd, aby tem samem stała się miłą w oczach małżonka, uprzyjemniła mu troski, i była osłodą smutnych lub tęschnych niekiedy chwil jego życia. Jednak wszelkie zabiegi upiększające jej powierzchowność nie powinny przesłaniać najważniejszych ról, czyli świętych powinności Matki i Pani domu. Winą za małżeńskie problemy czy obojętność małżonków obarcza autor przewodnika przede wszystkim żony, które nierzadko zaniedbują się zupełnie, tak że mąż nie znajdując dawnej przyjemności w towarzystwie uwielbianej przez siebie istoty, znudzony jednostajnością idzie szukać przyjemności za obrębem domu. Zatem niewiasta ma być głównie ozdobą swojego męża, któremu winna jest bezwzględne posłuszeństwo. Bo chociaż feministki głoszą co innego, nie ulega wątpliwości, że mężczyźni w pierwszej kolejności doceniają u kobiet urodę. Jakież to rady dla płci pięknej przekazywał w połowie XIX wieku przedstawiciel płci przeciwnej już we wstępie do swojej publikacji? Oto one:


  1. Porzuć te niezgodną mieszaninę nieporządku z wyszukaniem, zamiłuj stałą czystość i skromność te bowiem o tyle są ozdobą mniej nawet powabnych rysów, o ile nieporządek przygasza urocze wdzięki.

  1. Bądź nie tyle czarującą w obliczu świata a staranniejszą o powierzchowność swoię wśród domowego zacisza, podwajaj swe wdzięki lecz tylko dla uszczesliwienia małżonka.

  1. O płci piekna! Czas jest abyś zasmakowała we wszystkim co jest połączone z naturą, i przyjęła tę zasadę że wszelkie skromne i niewinne sposoby podobania się są najtrwalsze i wiecznie wyrytymi zostają w pamięci tych których serca zniewolić potrafisz.


Autor zdaje sobie sprawę, że takim stawianiem sprawy może wywołać u pań irytację, przeto uprzedza czytelniczki, iż nie obawia się sofizmatu: czuję poprzeć zdanie moje, a wiem że i najsurowszy moralista przyzna mi słuszność w tym względzie.


Sposoby zachowania płci w czerstwowości i naturalnej piękności

W dziewiętnastowiecznym Przewodniku podane są niesamowicie urocze, momentami zabawne z dzisiejszego punktu widzenia i warte uwagi sposoby zachowania płci w czerstwowości i naturalnej piękności. Warto przytoczyć kilka z nich, może bowiem okażą się również dziś godne wypróbowania i skuteczne?



20 stycznia 2013

Marszałek Piłsudski jako łamacz serc niewieścich

Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2012


                Historia kobiety rozpoczyna się wtedy dopiero, kiedy położy serce, naprawdę serce, chociażby przelotnie, na dłoni męskiej.

(Maria Jehanne Wielopolska)


Słowa pisarki dwudziestolecia międzywojennego przytoczone przez Iwonę Kienzler w puencie jednego z rozdziałów arcyciekawej książki Kobiety w życiu Marszałka Piłsudskiego doskonale charakteryzują losy dam jego serca. Sportretowane przez autorkę kobiety, które przez pewien okres swojego życia (krótszy bądź dłuższy) były związane z twórcą polskiej państwowości, całkowicie bowiem traciły dla niego głowę, co nie oznacza wcale, iż rezygnowały ze swoich ambicji. Niewątpliwie jednak żyły w cieniu Piłsudskiego i musiały wiele znosić z powodu jego niestałości w uczuciach, a także licznych obowiązków z racji pełnionej misji wojskowej i politycznej. Każda z nich odznaczała się nieprzeciętną osobowością, silnym charakterem  i była… zwolenniczką feminizmu.

A jaki był stosunek Piłsudskiego do kobiet? Można się tego dowiedzieć z książki, która pokazuje Marszałka od mniej znanej strony, bardziej prywatnej, bo jako mężczyznę, męża, ojca i kochanka. Piłsudski nie był amatorem krótkotrwałych przygód  pozamałżeńskich  ani łatwych erotycznych zdobyczy - stwierdza Iwona Kienzler. - Z kobietą musiała łączyć go nie tylko fascynacja erotyczna, ale także silna więź emocjonalna oraz - trzeba dodać - intelektualna. Cenił kobiety piękne, inteligentne i kulturalne, a także odważne patriotki.

Nieprawdopodobnie barwny życiorys Józefa Piłsudskiego mógłby zapłodnić wyobraźnię niejednego beletrysty czy reżysera. Tymczasem literaci i filmowcy raczej nie kwapią się do portretowania jednego z najwybitniejszych i zarazem kontrowersyjnych Polaków w swoich dziedzinach sztuki. Mamy za to olbrzymią liczbę książek historycznych na jego temat, zarówno naukowych, jak i popularnych. Na ich tle publikacja Iwony Kienzler wyróżnia się pod względem podejścia do biografii jednej z najważniejszych postaci polskiej historii. Autorkę interesują szczególnie miłosno-seksualne aspekty dziejów Polski, a także rola kobiet i ich często zapomniany lub bagatelizowany wpływ na losy i decyzje mężczyzn rządzących państwami czy wpływowych polityków. Jej kolejna publikacja także pozwala zobaczyć historię Polski oczami kobiet, a taka perspektywa jest równie malownicza i intrygująca. Dzięki książce możemy prześledzić perypetie sercowe Piłsudskiego i jego wybranek, a przede wszystkim od zupełnie nowej strony popatrzeć na Marszałka, którego zamieniono niemal w posąg i jakąś mityczną postać, a tymczasem był człowiekiem z wieloma wadami i niewątpliwą charyzmą, a jako mężczyzna - według dzisiejszej terminologii - łamaczem serc niewieścich, przez pewien okres żyjącym nawet w osobliwym trójkącie miłosnym, który zakończyła dopiero śmierć Marii w 1921 roku.