28 lutego 2013

Wywiesiłam flagę, a ty?:)






Rankiem 28 sierpnia 1946 roku do pawilonu śmierci w gdańskim więzieniu wprowadzono młodziutką dziewczynę. Stanęła przy słupku, do którego zaraz ją przywiązano. Próbowano zasłonić jej oczy opaską, lecz nie pozwoliła na to. Po zdrajcach narodu polskiego, ognia! – padła komenda dowódcy plutonu egzekucyjnego. Zdążyła krzyknąć: Niech żyje Polska! Rozległ się huk wystrzałów, ale dziesięciu żołnierzy z KBW... chybiło z trzech kroków. Nawet oni nie mieli sumienia, by strzelić do nastoletniej bohaterki...
 
Dziewczynę zabił strzałem w głowę funkcjonariusz UB. Siedemnastolatka odmówiła podpisania prośby o łaskę do Bieruta podsuniętej jej przez obrońcę z urzędu, w której były zniewagi pod adresem kolegów z oddziału. Kilka dni przed śmiercią przekazała z więzienia gryps: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”… Pisała do babci, bo mamę zamordowało białostockie gestapo, a ojca Sowieci wywieźli na Sybir… Jedna z najbardziej wstrząsających, wzruszających, ale i budujących historii czasów wojny i powojennej rzeczywistości. Historia młodziutkiej sanitariuszki AK Danki Siedzikówny „Inki” to opowieść, wobec której żaden czytelnik nie przejdzie obojętnie... 

Wraz z książką znakomity spektakl „INKA 1946” Wojciecha Tomczyka w reżyserii Natalii Korynckiej-Gruz.

Źródło cytatu: wNas.pl. 
Fragment książki można przeczytać  TUTAJ


24 lutego 2013

A to Polska właśnie!



Wyrok to najlepszy polski kryminał, jaki w życiu czytałam. Opisane w kostiumie powieści przestępstwa zdarzyły się naprawdę! I pomyśleć, że książka nie wywołała żadnej debaty o stanie państwa. Ale co się dziwić, skoro to sami dziennikarze (proszę wybaczyć Autorze) tę debatę „zabijają”, a mam tu na myśli szczególnie dziennikarzy mediów tzw. mainstreamowych. Warto też wspomnieć, że Mariusz Zielke miał kłopoty z wydaniem swojej powieści. Kolejne wydawnictwa, mimo pozytywnych recenzji wewnętrznych, odmawiały publikacji po naradzie z prawnikami. O losach napisanej w 2010 roku książki możecie poczytać w wywiadach z autorem, więc nie będę się na ten temat rozpisywać.


Warto poważnie traktować powieści dziennikarzy śledczych, ponieważ pod płaszczykiem fikcji przemycają oni mnóstwo informacji, które być może musieli pominąć w swoich artykułach prasowych z wielu względów. Zwrócił na to uwagę prof. Zybertowicz w jednym z numerów tygodnika „W Sieci”. W recenzji Sejfu Tomasza Sekielskiego socjolog podkreślił, że w szacie fabuły dziennikarz może powiedzieć więcej, niż potrafi udowodnić w trybie sprawozdawczym lub nawet publicystycznym. Pewnie dlatego coraz więcej dziennikarzy śledczych próbuje swoich sił w literaturze. I świetnie, bo dzięki temu możemy lepiej zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość. Chyba że ktoś woli przymykać na nią oko…