
Mam olbrzymią
słabość do powieści, których akcja rozgrywa się na kontynencie afrykańskim. Ta
miłość zaczęła się dawno temu od lektury, a jakże by inaczej, Pożegnania z Afryką Karen Blixen. Czy
jest ktoś, kto nie oparł się czarowi tej powieści? Uwielbiam też wracać do
innej książki związanej tematycznie z Afryką, ale innej gatunkowo, mianowicie
podróżniczej. Mam na myśli Rowerem i
pieszo przez Czarny Ląd Kazimierza Nowaka. Prawdziwie zniewalający jest
styl, w jakim ten przedwojenny globtroter opisuje swoją niezwykłą wędrówkę po
Afryce – jej przyrodę i życie mieszkańców kontynentu, a nawet uwarunkowania
polityczne. A czemu o tym wspominam? Ponieważ w czasie sierpniowego urlopu
sięgnęłam po książkę o podobnym klimacie, choć oczywiście mającej odmienny ciężar gatunkowy,
czyli Gwiazd nad Afryką Ilony Marii Hilliges, która miejsce akcji
usytuowała w Niemieckiej Afryce
Wschodniej. Co tu dużo mówić. W czasie obcowania z tą powieścią straciłam
kontakt z otaczającym mnie światem. Pasjonująca literatura przygodowa!
O autorce
dowiedziałam się tylko tyle, ile głosi okładkowy blurb: jako żona Afrykanina
spędziła wiele lat w Lagosie (największym mieście Nigerii). Pomyślałam zatem,
że ta niemiecka pisarka i zarazem podróżniczka zna dobrze Czarny Ląd, dzięki
czemu jej powieść z pewnością tchnie autentyzmem. Nie pomyliłam się. Szybko
poddałam się urokowi Gwiazd nad Afryką.
Znalazłam w niej wszystko to, co obiecuje okładka, na której wyryto trzy hasła:
odważna kobieta, wspaniała przygoda i
wielka miłość.
Główną postacią powieści uczyniła Hilliges młodą,
wykształconą w Zurychu (jako jedna z
pierwszych na początku XX wieku) lekarkę Amelia von Freyer, która postanawia
skorzystać z propozycji wyruszenia z naukową ekspedycją nad jezioro Tanganika. Panowie też śmiało mogę sięgnąć po powieść, ponieważ Hilliges stworzyła interesujące portrety mężczyzn zarówno pełnych żądzy przygody i dominowania, jak i statecznych, przystojnych i rozsądnych. Galeria afrykanerów, którzy są w jej powieści wielce oryginalni, jest naprawdę ciekawa.
Opisy życia na
kontynencie afrykańskim i morderczej podróży są wyjątkowe sugestywne: barwy i
odgłosy Afryki aż atakują zmysły w trakcie lektury. Sporo też w książce
buzujących emocji i niezwykłych, niespodziewanych przypadków. Misternie
skonstruowana fabuła nie pozwala ani na moment oderwać się od powieści. Procesy
historyczno-społeczne ukazała autorka równie finezyjnie i przekonująco, szczególnie losy prostych osadników czy pierwsze próby zwalczania śpiączki afrykańskiej.
Nie
doszukiwałabym się w tej przygodowej powieści jakiejś szczególnej głębi, ale
nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z kawałkiem niezłej, stylowej prozy.