25 lutego 2017

Reymont: „Po zimie zwiesna przychodzi każdemu, któren jej czeka w pracy, modlitwie a gotowości.”

























O Bożym świecie zapomniałam, tak żem się sielnie zadurzyła w tym olśniewającym arcydziele! Cosik mi się zrobiło na wnątrzu po przeczytaniu epopei chłopskiej. Jak tego Pana Boga kocham, tak czystą prawdę rzekłam. Juści, losy Jagusi, Hanki, Tereski, Agaty rozczuliły mnie tak głęboko, że i wypowiedzieć trudno.   

Nie poredzi żyć z osobna — powiada jedna z bohaterek, Jagustynka. Choć w Lipcach każden z osobna pruje się z utrudzenia, biedzi się niemało, boć każdemu bliższe są i pierwsze własne frasunki, jakie dzień każdy przynosi. Ale zarówno kobiety, jak i mężczyźni społem i solidarnie uradzają się nad sprawami najważniejszymi dla gromady:


A każden żył po swojemu, jak mu się widziało, jak mu sposobniej było, a społecznie z drugimi, jak Pan Bóg przykazał.
Kto biedował, zabiegał, kłopotał się, kto się zabawiał i rad w kieliszki przedzwaniał z przyjacioły, kto się puszył i wynosił nad drugie, kto za dzieuchami się uganiał, kto chyrlał i na księżą oborę poglądał, kto na ciepłym przypiecku legiwał, komu radość była, komu smutek, komu zaś ni jedno, ni tamto — a wszyscy żyli gwarno, z całej mocy, duszą całą. (...) w Lipcach szło swoim odwiecznym porządkiem, komu śmierć była naznaczona — umierał, komu radość — weselił się, komu bieda — wyrzekał, komu choroba — spowiadał się i czekał końca — i pchało się jakoś z Bożą pomocą, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, bych się ino zwiesny doczekać abo tego, co komu przeznaczone.


O czem to napisane? Jak chcecie, to wam trochę poczytam o: wartości ziemi, gdzie i pszenica, i żyto, i jęczmień, i buraki od skiby do skiby siać można; twardej walce z oporną, sielnie folgującą od czasu do czasu naturą; codziennej chłopskiej krzątaninie; tradycjach i zwyczajowych obrzędach wsi et cetera. Reymont opowiedział o życiu polskiej wsi historie różne i tylachna, że kto by je pojął i zapamiętał! A tak mądrze, że jakowyś rzewność obezwładnia. Całą duszą piłam te Reymontowskie słowa miodne, soczyste, jak wyschła ziemia pije dżdże rosiste i ciepłe; tak jak Nastuś z Józką, Weronka z dziećmi, Jagustynka, Kłębowa i Pietrek oraz Hanka słuchali Rochowych porzekadeł:



—„Po zimie zwiesna przychodzi każdemu, któren jej czeka w pracy, modlitwie a gotowości.”
—„Dufajcie, bo pokrzywdzone zawżdy górę wezmą.”

—„Ochfiarną krwią i trudem trza posiewać człowieczą szczęśliwość, a któren posiał,

wzejdziemy i czas żniwny miał będzie.”

—„Ale kto jeno o chleb powszedni zabiega, do stołu Pańskiego nie siądzie.”

—„Kto ino wyrzeka na złe, nie czyniąc dobra, ten gorsze zło rodzi.”


 W sielnej powieści Reymonta wszyćko galancie i trafnie co do wiersza, kieby w tych pobożnych śpiewaniach, że nieraz wzdychałam urzeczona, tak szło do serca. Jaże mrówki obłażą, takie historie w tej książce o człowieczej, nieubłaganej doli...


Ostańce z Bogiem, ludzie kochane! Niedługo zwiesna!