Można
by rzec, że całe burzliwe życie Lejzorka rozpoczęło się od
nieopatrznego westchnienia. Lepiej, by uczynił, gdyby nie westchnął!...
Tak zaczyna się powieść I. Erenburga. Przesyłka dotarła do mnie jeszcze przed świętami, ale dopiero dziś mogłam odebrać.
Bardzo dziękuję,
Marlow.
Wydanie jest stare, bo ukazało się nakładem Czytelnika w 1957 roku. Okładka jest taka, jakie lubię, czyli wręcz ascetyczna.
Poszperałam sobie dziś trochę o tym niezwykle kontrowersyjnym, żydowsko-sowieckim pisarzu. Znalazłam takie ciekawostki:
1. Tragikomiczna opowieść o Lejzorku Rojtszwańcu, krawcu mężczyźnianym
z Homla, powstała w 1927 r. Później Erenburg nie napisał już nic tak
pięknego.
2. Erenburg po wojnie cieszył się zaufaniem władz, przetrwał stalinowskie
czystki jako jeden z nielicznych przedstawicieli przedwojennej
żydowskiej inteligencji
3. Jako czternastolatek zasilił szeregi partii bolszewickiej.
4. W 1944 r. był jednym z członków komisji rządowej, tzw. komisji
Burdenki, która oznajmiła, że zbrodni katyńskiej dokonali Niemcy.
5.
Niemcy twierdzą, że w 1944 roku wzywał do masakr cywilów w Prusach
Wschodnich. Nie wiadomo jednak, czy te zarzuty są prawdziwe. Brytyjski
historyk Antony Beevor w jednej ze swoich książek cytuje jego apel,
rozpowszechniany pośród żołnierzy 4 Armii Pancernej, jako przedruk z Krasnoj zwiezdy: "Nie
licz dni, nie licz kilometrów, licz jedynie trupy Niemców, które
zabiłeś. Zabijaj Niemców - o to modli się twoja matka. Zabijaj Niemców -
do tego wzywa cie Rosja. Nie wahaj się. Nie przepuszczaj okazji.
Zabijaj.
W 2002 roku nakładem Iskier ukazała się
biografia Erenburga. Wygląda na to, że powieść Erenburga jest doskonałym przykładem
kontrastu między wspaniałością dzieła a cuchnącą ludzką nędzą jego autora, jakby to ujął Simon Leys (tu odsyłam do książeczki
Szczęście małych rybek). Leys podaje taki cytat na ten temat:
Jeśli dzieło jest udane, to dlatego, że jego autorem nie jest po prostu człowiek, ale człowiek natchniony.
Skoro tak, to zabieram się do lektury.
.