14 kwietnia 2017

Wielkanoc na Wołyniu



Edward Pomarański



Wielkanoc na Wołyniu


Moi Drodzy Przyjaciele.
Świąt Wielkanocnych mieliśmy tak wiele,
Choć tu i ówdzie się bywało,
Świąt Wielkanocnych z Wołynia się nie zapomniało.
Święta wołyńskie tak uroczyste były,
One z pamięci naszej się nie ulotniły.
Często do nich myślami powracamy
I na nowo je przeżywamy.
Na Wołyniu, w naszym kościółku pod świerkami,
Dziś nasze święta oglądamy tylko myślami.
Gdzie dziewczyny z organistą grób Jezusa przystrajały,
A babcie po kącikach cicho różaniec odmawiały.

Ze Związku Strzeleckiego strzelcy warty przy grobie zaciągali,
Stali tak nieruchomo jakby byli skamieniali.
Gdzie dziadzio Horoszkiewicz w pieśniach przewodził,
Przy tym śpiewaniu jakby parę lat się odmłodził.
Parafianie przy grobie Jezusa przez całą noc czuwali,
Modlili się i pieśni wielkopostne śpiewali.
Gdy słońce wstawało i promienie na ziemię rzucało,
Wokół głos różnych dzwonów się słyszało.
Dzwony Zmartwychwstanie Pana zwiastowały,
Modlitwy wiernych to Zmartwychwstanie potwierdzały.
Wokół kościołka wiekowe świerki szumiały,
Tym szumem Zmartwychwstałemu pokłon oddawały.
Chrystus Zmartwychwstały z grobu na świat wychodził,
Oddział strzelców przed kościołem szpaler zrobił.
Wierni postępując za Jezusem „Wesoły dzień nastał…” śpiewali,
Strzelcy z broni honorowe salwy oddawali.
Procesja trzykrotnie alejkami pod świerkami okrążała,
Następnie z modlitwą i śpiewem do kościoła wkraczała.
W kościele pokornie wszyscy mszy słuchali,
Na zakończenie „Boże coś Polskę…” odśpiewali.
Wychodząc z kościoła wierni życzenia sobie składali,
Gdzieniegdzie chłopcy z dziewczynami się całowali.
Chłopcy na Rezurekcję przychodzili cała gromadą,
Bo przydarzyło im się uściskać dziewczynę ładną.
Po Rezurekcji uścisnąć wolno było,
W tym czasie oko rodziców się nie gorszyło.
Po zakończeniu uroczystości żwawo do domów wracali,
Za przystrojonym i zastawnym stołem z całą rodziną zasiadali.
Na stole w koszu święcone stało,
Ono na biesiadę wielkanocną zapraszało.
Święconym jajkiem się dzielili,
Przy tym bez liku serdecznych życzeń sobie złożyli.
Po spożyciu posiłku niejedna rodzina w pole wychodziła,
Przyglądała się ziemi, która dla nich będzie rodziła,
O dobre plony Zmartwychwstałego prosiła,
Spacerkiem za biesiadny stół powróciła.
Dziewczyny przed domami w gromadki się zbierały,
Dowcipami i śpiewem się popisywały.
Obok dziewcząt chłopcy swymi pisankami nawzajem stukali,
Rozbitą pisankę koledze zabierali.
Kto rozbitej pisanki nie oddawał,
Musiał opowiedzieć wybranej dziewczynie sprośny kawał.
Dziewczyny gromadą na takiego się rzucały,
Gdzie się im dało, tam go szarpały.
Taki biedak wyrywał, zostawiając swe pisanki,
Nie chciał przechodzić zadawanej od dziewcząt męki.
Za to chłopcy w poniedziałek lany dziewczynom odpłacali,
Idącą dziewczynę łapali i w zimnej wodzie ją kąpali.
Dziewczyny niby to się złościły i oburzały,
Ale zadowolone były, że zimnej kąpieli zaznały.
Wybranemu na wykąpanie pozwalały,
Bo w nim swego ukochanego widziały.
Wieczorem w Domu Strzelca gromadnie się zbierano,
Przez całą noc przy dźwiękach kapeli tańcowano.
Takie Święta Wielkanocne z Wołynia zapamiętałem
I Wam Drodzy Przyjaciele o nich przypomniałem.
Niech święta wołyńskie w naszych sercach pozostają,
Naszą młodość na Wołyniu przypominają,
Może dziś za tamtymi świętami zatęsknimy.
Bądźmy zdrowi, a we śnie na nowo je zobaczymy.
O sobie i Wołyniu nie zapominajmy,
Kochajmy się - tak jak na Wołyniu się kochajmy.
W święta wspólnie Wesołe Alleluja zaśpiewajmy,
Braterskie dłonie sobie podajmy.




Wrocław, Wielkanoc 2000 roku

[Podaję za: Feliks Trusiewicz, Pokolenie, cz. III, Wrocław 2013, s. 187-188]


Do kościółka pod świerkami chodziłem na rezurekcję. Do dziś brzmi mi w uszach śpiew dziadzia Horoszkiewicza. Do dziś mam w oczach procesję i honorowe warty, i salwy strzelców...

Ze wspomnień Feliksa Trusiewicza, Wrocław, Wielkanoc 2017 roku