Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kazimierz Wierzyński. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kazimierz Wierzyński. Pokaż wszystkie posty

28 sierpnia 2017

Dwie modlitwy poetyckie





 
Modrzewiowy kościółek św. Idziego w Zrębicach z 1789 r.

Modlitwa



Co ci mam jeszcze oddać, Panie,

Gdy ci już wszystko oddałem,

Zakwitłem cichą pokorą

Pod niebem letniem i białem.



Pełen tej samej światłości,

Co ranki i zmierzchy twe złoci,

Śpiewam ci, organista

Bezbrzeżnej twojej dobroci.



Zalewa mię ciepła pogoda,

Powietrze pachnące, jak lipiec,

Poeta z małym talentem,

Twych świętych dotykam się skrzypiec.



I jestem, jak wydobyty

Ton spod twojego smyczka,

Jak pełna bożej muzyki

Stara kantyczka.



Kazimierz Wierzyński

1894–1969







* * *

Pragnę Ci być o Panie, posłuszna, jak cień,

słać się w piasek Twej woli wiernym powtórzeniem,

a wlokę się z tobołem małych, głupich chceń,

których cienie na piasku są mym własnym cieniem...



Beata Obertyńska

1898–1980









16 kwietnia 2015

"Przechadzki po cmentarzu" Józefa Łobodowskiego

Z całej plejady poetów dwudziestolecia międzywojennego Józef Łobodowski pozostaje najmniej znanym, a nawet zapomnianym twórcą. A przecież jego biografia i dorobek są równie barwne i imponujące, warte uwagi i ponownego odkrycia. W antologii poezji polskiej doby międzywojennej, wydanej w 1997 roku, są zamieszczone trzy wiersze jednego z najbardziej utalentowanych poetów dwudziestolecia międzywojennego, a związanego z II Awangardą i kręgiem pisarzy ideowo lewicowych. Zatem lekturę spisanych przez Józefa Łobodowskiego w Madrycie wspomnień połączyłam z lekturą jego wierszy. Nielicznych wprawdzie, ale dających jako takie pojęcie o jego nieprzeciętnych zdolnościach twórczych oraz o tym, że tworzona przez niego w latach trzydziestych liryka była przesycona tragicznym patosem.

We wstępie Jacek Trznadel  napisał:

Droga życiowa i artystyczna Łobodowskiego ukazuje zwątpienie, rozterki, rozpacz, ale i ocalenie niezależnych, wolnych wyborów ideowych i artystycznych w polskiej literaturze ostatniego stulecia. Jego wspomnienia są istotnym przyczynkiem do rozpoznania perypetii ideowych i biograficznych tej literatury w latach trzydziestych, a zwłaszcza przeżyć i postaw młodziutkiej wtedy generacji "katastroficznej".


17 listopada 2013

"Nocna Ojczyzna" Kazimierza Wierzyńskiego


Nocna Ojczyzna

Jest jeszcze miłość,
Raniona miłość
Samotna, gorzka,
Której nic nie odstraszy:
Dla "śmiesznej nędzy polskiej”,
Dla sensu nad klęską
Wszystkiemu na przekór
Budować co można,
Co zbudowane
To nasze.


Miłość karalna,
Młodość raniona,
Trud by dorównać
Niepodzielności sumienia:
Wszystkiemu na przekór
Idzie milczący
Ale go słychać,
Świadomy siebie
Krok pokolenia.


Z lądu na morze
Białe okręty
Spychają w życie
Nieznani,
Zamknięci w sobie
Ludzie bezsłowni:
W mieście uśpionym
Świeci im w pustce
Nocna ojczyzna,
Lampa w pracowni.


Tam przemijały
Złe, nadliczbowe
godziny rozpaczy,
Zmory pamięci,
I stamtąd płyną
Rozchybotane
Ale je widać
Maszty nadziei
Na każdym okręcie.


To jest ta miłość,
Miłość raniona
Co przeliczyła
całe bogactwo
Odbudowane
rana po ranie:
Wierność sumienia,
Sens ponad klęską,
Tego nie wezmą,
To było nasze
Jest i zostanie.


 Nocna Ojczyzna pochodzi z antykomunistycznego tomiku Czarny Polonez, wydanego w 1968 roku przez paryski “Instytut Literacki” i jest dzisiaj wierszem całkowicie zapomnianym, nieuwzględnianym w antologiach ani lekturach szkolnych. To unikatowe wydanie kosztuje około 90 zł na Allegro. Niesamowite, że żaden wydawca w wolnej Polsce nie wznowił tego tomiku!!!



 Film Errata do biografii przypomina emigracyjną biografię pisarza, w którym wypowiadają się: Anna Nasiłowska (IBL) i syn pisarza, Maciej Wierzyński (USA) oraz Sławomir Cenckiewicz, Nina Polan (USA). Realizatorzy filmu odwiedzili również Saq Harbour - małą osadę rybacką na północnym wybrzeżu wyspy Long Island. Zachęcam do obejrzenia.


 
Piękną pieśń autorowi Wiosny i wina poświęcił bard Jacek Kaczmarski:

Kielich pór roku zgłębiając wielekroć
Dotrzesz do Stanów Zjednoczonych Duszy
Kiedy sprzeczności się ze sobą zetkną
Jedno pragnienie nieodmiennie suszy:
Zgubić za sobą ból gorycz i żal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal.


Unieść się ponad spiekotę epoki
Śmignąć ścianom dymów z jednego odbicia
Przeskoczyć wieczność w jednym mgnieniu oka
I pobić rekord świata w długości przeżycia
Opaść w zaświecie jak świetlisty szal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal


Zaświat wygląda jak przedświat dziecięcy:
Jeśli wojna to tylko – z błękitem – zieleni
Popłoch – jedynie słonecznych zajęcy
Jeśli stronnictw rozgrywki – to stronnictw strumieni
Jeśli ofiara – to z wiatru i fal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal


A w samym środku jest muzeum grozy
Czarnych polonezów strojów i ustrojów
Poustawianych w nierozumne pozy
Jak płomieni języki zastygłe w podboju
I nikt nie pojmie szeptu ciemnych sal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal


Zaświat to przecież – Kresy naszych marzeń
- Rajów utraconych w dzieciństwie rubieże
Gdzie z kapeluszem w ręku mówią Twarze
- Miło Pana ujrzeć Panie Kazimierzu!
Gdzie uroczyście trwa największa z gal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal…