W wolnym czasie przeglądałam w zasobach internetowych nowości książkowe i zapowiedzi. Wiosna wybucha nie tylko kwiatami, ale też wspaniałymi książkami:) Aż mnie głowa rozbolała... Musiałam ograniczyć moje zestawienie. Oto, co chciałabym najbardziej przeczytać.
Publikację Reginy Wasiak-Taylor, której recenzję przeczytałam na stronie "Rzepy", jak się okazało, nie jest łatwo zdobyć, ale mam nadzieję, że jednak wpadnie w moje ręce. Marzenia bibliofila zawsze się spełniają. W końcu nie tylko hiszpańscy miłośnicy książek mają patrona :) Święty Jerzy patronuje wszystkim czytelnikom bez względu na narodowość :) Jak wiadomo, 23 kwietnia jest w Katalonii hucznie obchodzonym świętem narodowym,
jako dzień jej patrona – św. Jerzego. Zgodnie z długą tradycją
obdarowywano w ten dzień kobiety czerwonymi różami, mającymi
symbolizować krew pokonanego przez św. Jerzego smoka. Z czasem kobiety
zaczęły odwzajemniać się mężczyznom podarunkami w postaci książek. W Małopolsce święto jest celebrowane od 2002 roku. W ubiegłym roku (albo dwa lata temu), gdy w księgarni Bona na Kanoniczej kupowałam w tych dniach książkę, sympatyczny sprzedawca (a może właściciel), zanim podarował mi różę, przepytał mnie z genezy katalońskiego święta:)

Dziewięć opowieści opartych na wydarzeniach historycznych
towarzyszących drugiej wojnie światowej, takich jak Powstanie
Warszawskie, bitwa pod Monte Cassino, rzeź wołyńska. Interesujący jest
rozdział zawierający profesjonalne spostrzeżenia i uwagi na temat typów
samolotów, którymi latał generał Władysław Sikorski.
Książka utkana jest z rozmów, relacji, autorka sięga także po
dokument i inne przekazy. Aleksandra Ziółkowska-Boehm z dużą dozą
empatii pokazuje losy swoich bohaterów. Są nimi ludzie o znanych
nazwiskach (Krystyna Wańkowiczówna, Zofia Korbońska, Janusz Brochwicz
Lewiński „Gryf”, Marek Jaroszewicz, Zdzisław Starostecki), ale także
pojedyncze osoby, które wojna naznaczyła na zawsze: zabrała bliskich,
zburzyła dom, pozostawiła na emigracji. Polskie losy.
Tej książki chyba nie muszę Wam przedstawiać.
Chyba już pisałam, że uwielbiam wydawnictwo z Łomianek...
Na Kroplę goryczy składają się cztery
opowieści o przedstawicielach kresowych rodów: Marii z
Jordan-Rozwadowskich Górskiej, Michalinie z Woyniłłowiczów Horwattowej,
rodzinie Stulgińskich oraz Zofi i z Hartinghów i Wincentym
Wołodkowiczach. Ich domy – dwory i pałace położone na dawnych Kresach
Wschodnich – oraz wznoszone przez nich świątynie po traktacie ryskim
znalazły się poza granicami Rzeczypospolitej. Oni sami zmuszeni zostali
do opuszczenia rodzinnych stron. Kim byli ci naznaczeni przez historię
ludzie? Co po sobie zostawili? Czy tam, po wschodniej stronie granicy,
nadal stoją ich kresowe rezydencje? A może nie ostał się nawet kamień na
kamieniu? Ta książka to podróż w czasie i przestrzeni – piękna i
pouczająca, niepozbawiona jednak tytułowej kropli goryczy.

Opowieści o pisarzach, artystach, profesorach – oparte o zapiski autorki
i zachowaną w domowym archiwum pasjonującą korespondencję z nimi.
Krystyna Kolińska wspomina studenckie występy kabaretowe, lata pracy
dziennikarskiej m.in. w „Świecie” i „Stolicy”, życie towarzyskie i
literackie. Na kartach książki ożywają znane jej osobiście postacie,
między innymi: Yoshiho Umedy, Zbigniewa Raszewskiego, Nelly Strugowej,
Gustawa Morcinka, Leopolda Buczkowskiego, Marii Kuncewiczowej, Eryka
Lipińskiego, Krystyny Skuszanki i wielu innych.

Hubal – czyli major Henryk Dobrzański – to postać na pozór znana:
ostatni żołnierz Rzeczypospolitej Polskiej, który w mundurze chciał
przetrwać do przyjścia odsieczy z zachodu. Olimpijczyk – był świetnym
jeźdźcem, wielkim znawcą koni. Z temperamentu zagończyk i
indywidualista. Jego postawa do dziś wywołuje spory. Wiele sądów i
opinii, nierzadko diametralnie różnych, wypowiadali o nim historycy i
publicyści, poczynając od samego Melchiora Wańkowicza. Narosła przez
lata legenda przesłaniała życie Hubala.
Właśnie życie Dobrzańskiego
opisał szczegółowo Łukasz Ksyta, wykorzystując nie tylko bogatą
literaturę przedmiotu, ale też docierając do wielu nieznanych wcześniej
dokumentów. Książka ukazuje życie bohaterskiego oficera od dzieciństwa,
poprzez pierwszą wojnę światową i międzywojenne dwudziestolecie aż po
śmierć na polu walki, rekonstruuje dzieje dowodzonego przez niego
oddziału i losy jego żołnierzy. Pokazuje wiele nowych faktów, nie
stroniąc od tematów trudnych. Hubal jawi się na jej kartach nie jako
pomnikowy ideał, lecz człowiek z krwi i kości. Warto wspomnieć, że autorką wielu
książek, w których szczególne miejsce zajmuje major Hubal oraz jego
żołnierze (Romuald Rodziewicz "Roman" i Henryk Ossowski "Dołęga"), jest Aleksandra Ziółkowska-Boehm.
Ponury pejzaż peerelowskiej rzeczywistości zmieniał się w niekończący
karnawał dzięki kolorowym postaciom, które na przekór zgrzebności tworzyły
własne światy. Z czasem postacie te stawały się legendą, obrastały mitami, nierozerwalnie
złączonymi z ich historią. Wojciech Kałużyński przywołuje tych najbarwniejszych. Opowiada
o nich w anegdocie, weryfikuje mity z faktami, pokazuje miejsca, w których
bywali, światy z pogranicza codzienności i karnawału. Zaczynając od początku
lat 50. aż po lata 80. Na czele orszaku tańczą ci najbardziej znani: Marek
Hłasko, Leopold Tyrmand, Zdzisław Maklakiewicz, Janusz Szpotański, Jan
Himmilsbach, Agnieszka Osiecka, Janusz Głowacki, Marek Piwowski, Marek
Nowakowski, Janusz Atlas, Piotr Skrzynecki i inni. Nie brak tu i również
postaci zapomnianych albo wręcz nieznanych: legendarnych kelnerów i kawiarnianych
filozofów, jak Jerzy Karaszkiewicz, czy Tomasz Lengren, a także
tych, którzy próbowali znaleźć szczęście w kontrkulturze, jak Michał Tarkowski
czy Jacek Kleyff.


Tomasz Adam Pruszak rekonstruuje niepisany kodeks postępowania i
etykietę, które obowiązywały w przeszłości i są respektowane aż po dziś
dzień. Zasady ziemiańskiego savoir-vivre’u ilustruje barwnymi
wspomnieniami oraz anegdotami. Podróż w świat dobrych manier sfery
ziemiańskiej służy przekazaniu pewnych wartości i zasad poprzednich
pokoleń, które możemy uznać za ważne i potrzebne także współcześnie.
Prawie wszystkie autorki wspomnień były aresztowane i więzione w
latach 30. XX wieku. W swoich relacjach opowiadają o sobie, ale
znacznie częściej o losach swych towarzyszy z więzień i obozów. To
wspólne przeżywanie tragicznego losu, sprzeciw wobec bezdusznego
systemu, niszczącego wspólnotę ludzi, jest źródłem wielkiej siły
moralnej.
Potworna selekcja okresu stalinowskiego - pisze w swoich wspomnieniach Wiera Szulc - stworzyła,
zdawałoby się, nowy gatunek ludzi: pokornych, odrętwiałych,
pozbawionych inicjatywy, milczących. Dlatego trzeba, by nasi współcześni
usłyszeli głos nielicznych ocalałych przedstawicieli pokolenia początku
wieku, którzy zachowali do naszych czasów
ideały prawdziwego człowieczeństwa, pomimo koszmaru niesprawiedliwego
sądu, tortur i poniżenia, głodu i niewyobrażalnych wyrzeczeń.
Wszystkie wspomnienia wchodzące w skład tego zbioru zostały napisane
bez autocenzury i bez nadziei na szybką publikację. Wiele z nich pisano
potajemnie, za drutem kolczastym.