![]() |
Bombka mola książkowego |
Anegdotka Antoniego Słonimskiego
Na widok klienta sprzedawca energicznie miesza w wannie ze śniętymi karpiami, narzekając przy tym: aleście się rozruchały!
W związku ze zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia pewnie u wielu z Was nastąpiło ożywienie, jak w tej anegdotce poety.
Rychtyg świynta już nadchodzą; Istny dzień gdy kejtry mowią
Jak wum życzę tu wymiynie; Latoś śniegu na Boże Narodzenie
Prezynty łod Gwiozdora; Niechaj sypnie zez wora
Tyle niechby się wylało; Że Łe jery! Z ty radości Wos zatkało
Jak wum życzę tu wymiynie; Latoś śniegu na Boże Narodzenie
Prezynty łod Gwiozdora; Niechaj sypnie zez wora
Tyle niechby się wylało; Że Łe jery! Z ty radości Wos zatkało
Kej pierwszo gwiazdka na niebie zablyśnie
niych Wos Aniołek łodymie uściśnie
I sziknie serdeczne życynia
w Świynta Boskigo Narodzynia.
niych Wos Aniołek łodymie uściśnie
I sziknie serdeczne życynia
w Świynta Boskigo Narodzynia.
Na scescie, na zdrowie, na ten Nowy Rocek,
co by Wom sie dazyło, syćko dobrze rodziło w łoboze, w komoze,
co byscie byli zdrowi weseli i cesto sie smieli.
Drodzy Czytelnicy mojego bloga, życzę Wam radosnych i błogosławionych Świynt Boskiego Narodzynia! Niech Dzieciątko Jezus hojnie obdarza Was i Waszych bliskich swoimi łaskami.
Zauważyłam, że w grudniu najpopularniejszym postem był ubiegłoroczny post, w którym zebrałam najpiękniejsze wiersze polskich poetów na temat Bożego Narodzenia. Zapraszam zatem ponownie do lektury (patrz na lewo). Zapraszam także do lektury znakomitego, trafnego i pełnego ironii LEKSYKONU TRADYCJI BOŻONARODZENIOWYCH Wojciecha Wencla!!!
Poeta tak o nim napisał:
Kiedy wracam z hipermarketu, z siatki wypada mi samochód na
baterie. Mój ośmioletni syn patrzy na mnie zdziwiony. – No dobra – mówię. –
Posłuchaj. Święty Mikołaj żyje w baśni i historii Kościoła, ale powinieneś już
wiedzieć, że to dorośli kupują prezenty, bo chyba nie chcesz, żeby śmiali się z
ciebie koledzy. Chwila ciszy, drgające usta dziecka. – Żartujesz? Powiedz, że
żartowałeś! Chłopak, który z łatwością przechodzi wszystkie poziomy w grze
„Sezon na misia”, wybucha żałosnym płaczem. Łzy, jak kuleczki olejku z Sephory,
kapią mu na sweter.
– Oczywiście, że żartowałem! Żartowałem i to jak! Żartowałem głupio, nieczule i nieodpowiedzialnie. Już nigdy nie będę tak żartował. Syn przełyka łzy i roztrzęsiony patrzy mi w oczy. Na jego twarzy pojawia się wątły uśmiech. I wiem, że choćby przypiekano mnie żywym ogniem albo kazano mi jeść sałatki z KFC, nie wyrzeknę się więcej tajemnicy Bożego Narodzenia. Ani Jezusa z Murzynkiem w stajence, ani św. Mikołaja, ani nawet orzechów w łupinach i sreberka od czekolady. Aktualne wydanie leksykonu tradycji bożonarodzeniowych jest może trafne socjologicznie, ale nie odpowiada prawdzie o świętach. Lepiej pozostać przy edycjach zapamiętanych z własnego dzieciństwa. Czego i Państwu serdecznie życzę.
Pierwodruk: „Gość Niedzielny” 2007 nr 50; przedruk w książce Wojciecha Wencla „Niebo w gębie”, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2010.
– Oczywiście, że żartowałem! Żartowałem i to jak! Żartowałem głupio, nieczule i nieodpowiedzialnie. Już nigdy nie będę tak żartował. Syn przełyka łzy i roztrzęsiony patrzy mi w oczy. Na jego twarzy pojawia się wątły uśmiech. I wiem, że choćby przypiekano mnie żywym ogniem albo kazano mi jeść sałatki z KFC, nie wyrzeknę się więcej tajemnicy Bożego Narodzenia. Ani Jezusa z Murzynkiem w stajence, ani św. Mikołaja, ani nawet orzechów w łupinach i sreberka od czekolady. Aktualne wydanie leksykonu tradycji bożonarodzeniowych jest może trafne socjologicznie, ale nie odpowiada prawdzie o świętach. Lepiej pozostać przy edycjach zapamiętanych z własnego dzieciństwa. Czego i Państwu serdecznie życzę.
Pierwodruk: „Gość Niedzielny” 2007 nr 50; przedruk w książce Wojciecha Wencla „Niebo w gębie”, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2010.