22 lutego 2014

Przedwojenny apel do pisarzy wciąż aktualny

My, czytelnicy, oczekujemy od Was [pisarzy] nie książek, ale dzieł. Dajcie nam coś więcej niż żałosne, erotomagiczne kuglarstwo, a my będziemy was czytać. Czytelnik mówi do Was ustami Wyspiańskiego: "chciałoby się wielkich rzeczy, a tu pospolitość skrzeczy".




                                               "Stop, tygodnik artystyczny" 17.04.1932, R. 1 nr 2.



16 lutego 2014

Domowe księgozbiory Amerykanów

Wspaniała, arcyciekawa i krzepiąca książka! Kończę lekturę i wkrótce podzielę się refleksjami, dziś natomiast przytoczę dwie  historyjki, które opowiedział jej bohater, wielki patriota, profesor Witold Kieżun. Jedna z nich odnosi się do poziomu wiedzy absolwentów prestiżowych uczelni amerykańskich, a kolejna domowych księgozbiorów Amerykanów. Mamy lata 80. Bohater książki wykładał na amerykańskich uniwersytetach i miał dużo spotkań z tamtejszymi uczonymi. Jedno z nich dotyczyło  znakomitego ekonometryka, wykładowcy na wielu czołowych uniwersytetach:

"W trakcie jakiegoś koktajlu zostałem mu przedstawiony jako świetny wykładowca pochodzący z Polski. Na to ów Amerykanin: "Oh jeah, from Poland! Wonderful! I love Poland! Powiedz mi - zwraca się do mnie - dlaczego są takie demonstracje przeciwko premier Bandaranaike, czy dlatego, że jest kobietą, czy z przyczyn ideologicznych?". Odpowiedziałem, że niestety nie bardzo znam sytuację w Sri Lance. Profesor się zdziwił: "Jak to, przecież to jest sąsiedni kraj Polski?". Wyjaśniłem mu, że Polska leży w samym środku Europy. Przyznał mi się bez cienia zawstydzenia, że w szkole średniej wybrał tylko geografię Ameryki (w USA uczniowie mają taką możliwość), a geografii świata uczył się jedynie w podstawówce i jak widać bardzo niedokładnie..." (fragm., s. 452).

Nie sądzę, aby od lat 80. wśród amerykańskich uczonych coś się zmieniło w tej materii... I kolejna anegdota. W innym miejscu książki rozmówca profesora, Robert Jarocki, opowiada o atrapach książek w prywatnych domach, a prof. Kieżun potwierdza, że też się z nimi zetknął, ale uczelniane gabinety amerykańskich uczonych zawierały jednak prawdziwe książki:

 "Z książkami amerykańskich profesorów miałem kłopot. Byłem z żoną u jednego z wybitniejszych biologów w jego wspaniałej wilii. Miał polskie korzenie i był sławny, towarzysko sympatyczny. Po wieczornym obiedzie w jego ogromnym gabinecie podano kawę, koniaki, likiery itd. Ogromna ściana pokoju od podłogi do sufitu zabudowana regałami. Gdy ja prowadziłem jeszcze z profesorem-gospodarzem luźną rozmowę, usiłując odpowiedzieć na jego pytanie, dlaczego w Polsce brakuje mięsa, żona podeszła do tych regałów, żeby się zorientować w księgozbiorze. Wróciła z dziwną miną. Dopiero gdyśmy się pożegnali i z kimś ze znajomych, kto również uczestniczył w tym obiedzie, wracaliśmy samochodem do hotelu, powiedziała mi usiłując opanować śmiech, że te wszystkie wspaniałe, oprawione w skórę, z kunsztownymi złoceniami dzieła – to atrapy książek naukowych i literackich...
Znajomi potwierdzili, że to jest w Ameryce norma. Rzeczywiście, zwróciłem potem uwagę na reklamy w amerykańskich tygodnikach. Propagowano w nich kompletnie umeblowany gabinet dla intelektualistów, królowała tam ogromna szafa z imitacją wielkiego księgozbioru..."
(fragm., s. 405).


 Witold J. Kieżun - profesor nauk ekonomicznych, przedstawiciel polskiej szkoły prakseologicznej, żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego, więzień sowieckich łagrów, pracownik naukowy Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie opowiada o Polsce wileńskiej, przedwojennej Warszawie żoliborskiej, nauce i konspiracji podczas okupacji niemieckiej, Powstaniu Warszawskim, o studiach i pracy w powojennym Krakowie oraz o swej dalszej drodze zawodowej: amerykańskich uniwersytetach, misji ONZ w Afryce i wreszcie o powrocie, poprzez Kanadę, do Polski. Żoną profesora była sanitariuszka „Jola” z batalionu „Gustaw” kompanii „Anna”, Danuta z domu Magreczyńska, z którą, jak mówił po jej śmierci w ubiegłym roku, "łączyły mnie wspólna walka w Powstaniu i 63 lata sakramentalnego związku małżeńskiego". Napisane przez profesora  wspomnienie o żonie można przeczytać TUTAJ. W książce "Magdulka i cały świat" Robert Jarocki udzielił głosu także Danucie Kieżun. W poruszającym wywiadzie udzielonym niedawno dla programu 'Bliżej': Witold Kieżun wyznał: "Smutno mi tak, że umieram nie w tej Polsce, o którą walczyłem..."