Materiały promocyjne (przedwojenne) z podarowanej mi kolekcji Jana Janoty |
Od czasu do czasu przeglądam z przyjemnością zbiory z archiwum rodzinnego, które w ubiegłym roku otrzymałam od Pani Beaty z Częstochowy. Historię wyjątkowej kolekcji już przedstawiałam na swoim blogu (można zajrzeć do specjalnej zakładki pt. Przedwojenni aktorzy. Historia niezwykłej kolekcji Jana Janoty"), więc nie będę jej powtarzać.
Dziś natomiast chciałabym zaprezentować otrzymane w tej kolekcji unikatowe "foldery"/"książeczki" reklamowo-promocyjne dotyczące czterech superprodukcji przedwojennego kina polskiego! To jest naprawdę coś wspaniałego! Sami zobaczcie.
Jako pierwszą "książeczkę" przedstawię materiały reklamowe dotyczące Pana Tadeusza w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego z 1928 roku. Pan Tadeusz to największa polska produkcja okresu
międzywojennego.
–"Budżet tego filmu przekraczał pół miliona złotych. To
niewyobrażalnie duża kwota, zważywszy że w owym czasie samochód
kosztował około 2, 5 tysiąca złotych" – zwracał uwagę Tadeusz Kowalski,
dyrektor Filmoteki Narodowej.
Na ekranie przewijała się czołówka ówczesnych gwiazd kina. Tadeusza grał
Leon Łuszczewski, Zosię - Zofia Zajączkowska, Telimenę - Helena Sulima,
księdza Robaka - Jan Szymański, zaś w Napoleona wcielał się legendarny Stefan Jaracz.
Przenosząc na ekran arcydzieło Adama Mickiewicza, scenarzyści Andrzej
Strug i Ferdynand Goetel postanowili zrealizować ciąg żywych obrazów w
stylu rysunków Andriollego, ilustratora Pana Tadeusza.
Twórcy bardzo dbali o wierność literackiemu pierwowzorowi. Na
kostiumami, scenografią i scenami batalistycznymi czuwały zastępy
specjalistów, a filmowe plenery kręcono w Czombrowie, niedaleko jeziora
Świteź w woj. nowogródzkim. To właśnie ten folwark był pierwowzorem
książkowego Soplicowa i miejscem, z którym przez lata związana była
rodzina Mickiewiczów.
Kolekcja piękna i wartościowa. Niech te dawne zdjęcia idą w świat i pokazują dorobek polskiej kultury. Dla znawców tematu zapewne znane, dla innych mogą być ciekawym odkryciem i zachętą, by poznawać więcej...
OdpowiedzUsuńTakie skarby mam!:) Musiałam je pokazać:) Film "Pan Tadeusz" został odnowiony, chętnie bym obejrzała w kinie, ale gdzie go wyświetlają?;)
UsuńWspaniałe pamiątki. Przy okazji lektury "Dziedziczek Soplicowa" przeglądałam dostępne w internecie materiały dotyczące filmu. Na plakacie filmu, który opublikowałaś znajduje się dworek Czombrów, który posłużył Mickiewiczowi jako natchnienie do stworzenia Soplicowa. Ten post może stać się niezłą zachętą do sięgnięcia po książkę Joanny Puchalskiej. Warto:)
OdpowiedzUsuńTen Czombrów ciągle do mnie wraca:) Nie mogę już tego lekceważyć. Dlatego tym razem książce "Dziedziczka Soplicowa" nadaję priorytet, wszystko inne odkładam i, jak tylko ją kupię, zabieram się za lekturę.
UsuńNabrałam ochoty na ponowne przeczytanie Pana Tadeusza. Mam co prawda w domu, ale takie nieciekawe wydanie. Chyba kupię sobie nowe. Czy możesz polecić ładne i dobre wydanie Pana Tadzia?
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię. Sama nabrałam ochotę po przeczytaniu tych pięknych słów, które są na prezentowanych zdjęciach. Mam ładne wydanie epopei wydawnictwa Eventus z 1994 roku, w małym formacie, ale z dużą, przyjazną dla oka czcionką, a na dodatek z fragmentami ilustracji Andriollego. Zatem to wydanie bym Ci poleciła. Bardzo je lubię, bo jest wygodne i estetyczne zarazem. Ale to wydanie trudno będzie ci zdobyć, chyba że ktoś na Allegro wystawi(ł).
UsuńDo Pana Tadeusza wracam chętnie, czasem tylko jakiś fragment, mniejszy czy większy, ale zdarza się co kilka lat, że czytam go "od deski do deski". Mam wydanie "Świata Książki" z 1995 roku, może nie jest wyjątkowe, ale wyjątkowo je lubię - poręczne, solidnie zeszyte, zawiera przypisy Juliana Krzyżanowskiego i ilustracje Andriollego.
UsuńDzięki spojrzę na Allegro. Coś mi się kojarzy, iż rok temu wydano też z rysunkami Andriollego, ale może coś mylę. Zajrzę do montgomerry - zdaje się, że ona pisała o Panu Tadeuszu
OdpowiedzUsuńTeż na którymś z blogów o tym nowym wydaniu z ilustracjami czytałam.
UsuńTo wartościowe pamiątki.....piękna promocja filmu....
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dziś już tak polskich filmów się nie promuje (są tylko reklamy w internecie lub mass mediach, a nie ma książeczek/folderów tego typu), ale z drugiej strony nie wszystkie współczesne polskie filmy są wartościowe...
UsuńChciałabym przyjść do Ciebie i pooglądać te niesamowite rzeczy!!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam!:)
UsuńTe materiały są zachwycające, naprawdę. Nie wiedziałam, że film został zrealizowany takim kosztem, nie miałam też pojęcia, że Ferdynand Goetel był scenarzystą - znam go raczej z jego pism poświęconych Tatrom (i późniejszych). A jeszcze a propos dworu w Czombrowie - widziałam kiedyś jego zdjęcia w takim pięknym albumie Bułhaka poświęconym Kresom, nie mogę sobie teraz niestety przypomnieć dokładnie tytułu, ale sądzę, że - jako miłośniczka Kresów - wiesz, o jakiej książce mówię i może nawet masz ten album.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca jest historia powstawania tego filmu. Ciekawe są też jego losy wojenne, to znaczy zaginięcia kopii - wskutek zawieruchy zachowały się ponoć tylko trzy... A na premierze w 1928 roku kogóż nie było spośród osobistości, na przykład słowo wstępne wygłosił pisarz Juliusz Kaden-Bandrowski. Film cieszył się w stolicy ogromnym powodzeniem, otrzymał entuzjastyczne recenzje i wiele ciepłych słów ze strony takich osobistości świata kultury, jak Zofia Nałkowska, Jan Lechoń czy Antoni Słonimski. Plakat do filmu zaprojektował wybitny malarz – Wojciech Kossak. Jest specjalna strona poświęcona temu filmowi, niedawno odrestaurowanemu. Można obejrzeć! http://www.pantadeusz.tvp.pl/
UsuńZachodzę w głowę, jaki album Bułhaka możesz mieć na myśli... Nie miałam go w ręku. Może chodzi o "Kresy w starej fotografii"? Na temat Bułhaka można poczytać piękną opowieść w książce Joanny Puchalskiej pt. Kresowi Sarmaci. Polecam!
A ja jeszcze dziś uświadomiłam sobie, że Helena Sulima to przecież pierwsza odtwórczyni roli Racheli. Jej popiersie dłuta Laszczki widziałam przecież na wystawie Zawsze Młoda (a pomyślałam o tym dziś, bo eksponaty z tej wystawy właśnie wróciły z Wilna).
UsuńNie wiedziałam, że został odrestaurowany, pięknie dziękuję za link!
Wydaje mi się (prawie na 100 procent) że to mógł być album "Kraj lat dziecinnych", widziałam go kilka lat temu i wiadomo, memoria fragilis. Ale był właśnie o Wileńszczyźnie, przedstawiał dwory, krajobrazy a fotografiom towarzyszył odautorski tekst, takie piękne, nostalgiczne wspomnienia.