Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura podróżnicza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura podróżnicza. Pokaż wszystkie posty

24 lipca 2016

"Mój staw, moja rzeka, moja matka". Wędrówki Barbary Wachowicz tropami Stefana Żeromskiego po Górach Świętokrzyskich

Zdobiące okładkę zdjęcie ukazuje górę Radostową, pod którą mały Stefan "ujrzał zieleń modrzewi strzelających  w niebo nad dachem ciekockiego dworku"


Każdy człowiek ma dwie matki: tę, która go porodziła, i tę, na której żyje. Tak kochał Stefan Żeromski. To były dwie jego największe miłości: matka i „ojczyzna najściślejsza”, jak określał rodzinną ziemię świętokrzyską. Barbara Wachowicz z typowym dla siebie kunsztem i gorejącym żarem odtworzyła „pejzaż serca” Stefana Żeromskiego. Opisana przez nią ojcowizna pisarza płonie, drga i zachwyca wieloma barwami i zapachami, a sylwetka matki, Józefy z Katerlów, jawi się nam jak świetlisty i familijny, a więc ciepły, serdeczny portret „kobiety polskiej”. W Dzienniku przyszły autor Syzyfowych prac zanotował piękne słowa brzmiące jak inwokacja do matki:



Samotność naszych uczuć i naszych myśli. Takiej samotności może nas pozbawić tylko kobieta. Imię jej: matka.



Stefan Żeromski utrwalił postać matczyną w Syzyfowych pracach, Ludziach bezdomnych i Przedwiośniu. Matka była jego największym serca przyjacielem, powiernikiem. Do 2003 roku nie był znany żaden wizerunek ukochanej i przedwcześnie zmarłej matki pisarza. Zdjęcie znalazła Kazimiera Zapałowa - kustosz Dworku Stefana Żeromskiego w Ciekotach i autorka kilku cennych książek mu poświęconych. W trzecim wydaniu książki Barbary Wachowicz, której jestem szczęśliwą posiadaczką, możemy zobaczyć to przepiękne młodzieńcze zdjęcie rodziców autora Popiołów. Warto wspomnieć, że Kazimiera Zapałowa jest również odkrywczynią niezwykłego listu najmłodszej siostry pisarza, Bolesławy, jaki napisała w wieku siedemdziesięciu lat do redakcja pisma „Zwierciadło”, aby sprostać przekłamania na temat pogrzebu ich ojca.


Jedna ze stronic Ciebie jedną kocham


14 marca 2015

"Kazik z leopardem, którego sam ubił". Listy z Afryki Kazimierza Nowaka

Fragmenty listów KLIK

Rowerowa wyprawa Kazimierza Nowaka przez Afrykę, którą podróżnik odbył w latach 1931-1936, została na nowo odkryta dla współczesnych dzięki książce Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Zgromadzone w tej publikacji reportaże, opublikowane na łamach przedwojennej prasy, ukazują jego nieustraszoność, nieugiętość i wspaniały talent pisarski.  Tym razem mamy szansę poznać tego odważnego podróżnika od bardziej prywatnej strony, jako męża i ojca, ale także jako człowieka (nie)zwyczajnego, ujawniającego swoje słabości, lęki, radości i zachwyty, a także wiarę w Boga.


Ukazanie się pierwszego tomu korespondencji przedwojennego podróżnika, fotografa i reportażysty, obejmującego jego samotną wyprawę przez Libię, Egipt i Sudan, to duże wydarzenie na polskim rynku księgarskim. Czterotomowa edycja listów Kazimierza Nowaka pisanych do żony to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów Kazimierza Nowaka, lecz także dla wszystkich wrażliwych i spragnionych niezapomnianych wrażeń czytelników.

14 grudnia 2014

Podróże Renaty Gorczyńskiej po niewielkiej krainie nadatlantyckiej

W autobiograficznej Ulicy Żółwiego Strumienia Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm przeczytałam wzruszającą historię związaną z Lizboną. Syn pisarki padł w stolicy Portugalii ofiarą złodzieja. Gdy jako student architektury zwiedzał tamtejszą katedrę, Portugalczyk w średnim wieku ukradł mu duży plecak, w którym miał dosłownie wszystko: paszport, bilet, pieniądze. W czasie wyrabiania nowych dokumentów znalazł nie tylko schronienie u ojców Pallotynów (życzliwych dla Polaków zwiedzających ten kraj), ale także... złodzieja. Oto, jak opisał chwilę rozmowy ze swoim winowajcą w komisariacie policji:


 Patrzyłem na niego i zrobiło mi się go żal. Podszedłem, podałem dłoń – Con Dio (zostań z Bogiem), powiedziałem... Portugalczyk popatrzył na mnie, oczy mu się zaszkliły, chwycił mnie wpół i schylił głowę. Trwaliśmy tak chwilę (A. Ziółkowska-Boehm, Ulica Żółwiego Strumienia, Twój Styl, Warszawa 2004, s. 476).


Przypomniała się mi ta piękna opowieść, gdy czytałam zbiór esejów Renaty Gorczyńskiej. Oczywiście okradanie turystów to specyfika nie tylko Portugalii. Tę historię przywołuję dla ukazania jej puenty, że każda podróż czegoś uczy, nawet jeśli wiąże się z przykrymi doświadczeniami. Wie to z pewnością także autorka publikacji, której lektura sprawiła mi niedawno sporą przyjemność. Dzięki niej mogłam lepiej poznać kraj, którego fragment przemierzałam w ubiegłym roku pieszo, a więc mogę powiedzieć, iż "zwiedzałam" go inaczej niż Renata Gorczyńska w czasie swoich czterech podróży samochodem. 

Ta maleńka książka to jedna z licznie ukazujących się na polskim rynku publikacji, które można zaliczyć do podróżopisarstwa. Autorka, portretując Portugalię, łączy dwa wymiary czasowe: przeszłość z teraźniejszością, z wyjątkową wrażliwością na detale oraz barwy, zapachy i dźwięki. W rozważania o historii i kulturze niewielkiej krainy nadatlantyckiej z dodatkiem odległych wysp: Madery i Azorów, wplata umiejętnie wątki osobiste, wyznania miłosne i praktyczne informacje, np. o spotykanych mieszkańcach i turystach, warunkach (przeważnie samotnego) podróżowania, smakach próbowanych w restauracjach i kafejkach oraz o noclegowniach (m.in. gospodarstwach agroturystycznych). 


 Jej szlak wiódł przez takie miasta i miasteczka, jak: Évora, Lizbona, siedziba królów Portugalii - Coimbra, trasy widokowe wzdłuż rzeki Duoro (np. Pinhão), dawna stolica - Porto, kolorowe Aveiro, otoczone wysokimi murami i usiane średniowiecznymi zabytkami Trancoso, uzdrowiskowe Manteigas, brazylijsko-portugalskie Belmonte oraz Tomar, w którym znajduje się rozpalający wyobraźnię pisarzy monumentalny kompleks klasztorny templariuszy - to tutaj napisał Umberto Eco Imię róży. W każdym z tych miejsc kryją się unikatowe zabytki ukazujące historię Portugalii, wspaniałe kościoły i pałace, wielkie dzieła sztuki malarskiej, urzekające krajobrazy, bo to kraina rzek, winnic i wysokich wzgórz, a także ślady największych twórców literatury portugalskiej. W szkicach Renaty Gorczyńskiej nie brakuje również zaskakujących wątków na temat dawnych i dzisiejszych związków między Polakami a Portugalczykami oraz tropów wiodących do miejsc pobytu znanych rodaków na ziemi portugalskiej, szczególnie w trakcie drugiej wojny światowej (Renata Gorczyńska obszernie przywołuje przejmujące losy polskich uchodźców, m.in. Juliana Tuwima i jego żony Stefanii, Ireny Eichlerówny, Elżbiety - córki Józefa Wittlina, która z dzieciństwa spędzonego na Półwyspie Iberyjskim zapamiętała ogromną, wszechobecną biedę, oraz Marii Danilewicz-Zielińskiej). Wszystkie te - jak nazywa autorka swoje szkice - "fragmenty rzeczywistości" zwiedzanej krainy, niegdyś potęgi kolonialnej, jak  tworzą wielobarwną mozaikę przedstawiającą charakterystyczne rysy najbardziej wysuniętego na zachód państwa Europy.

19 października 2014

"Taka czarowna afrykańska noc". Listy z Afryki Kazimierza Nowaka

Rowerowa wyprawa Kazimierza Nowaka przez Afrykę, którą podróżnik odbył w latach 1931-1936, została na nowo odkryta dla współczesnych dzięki książce Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Kto jeszcze nie czytał - dużo traci! Dziś jednak chcę zwrócić uwagę na inną książkę związaną z niezwykłym podróżnikiem przedwojennym. Niedługo w księgarniach ukażą się wyczekiwane przeze mnie listy Kazimierza Nowaka pisane do żony Marii w okresie od 4 listopada 1931 do 13 stycznia 1933 roku, a obejmujące jego podróż przez Libię, Egipt i Sudan. Wydawca zdecydował się opublikować wszystkie listy, a zważywszy na ich liczbę (1242), publikacja będzie liczyć łącznie aż cztery tomy. 

Tomu pierwszego jeszcze nie mam, ale przeczytałam fragmenty dostępne na stronie wydawnictwa. Już na ich podstawie można stwierdzić, że będzie to rozkoszna lektura oraz że Kazimierz Nowak - na przykład - nie miał najlepszego zdania o autorze Afryki, kraju i ludzi, którego nazwał blagierem, a odnosi się, czego nietrudno się domyślić, do "afrykańskiej" części dorobku Ossendowskiego:

OUESSO nad rzeką SANGA
Kongo Franc. dnia 19 listop. 35.


(...)

I do tego poznałem prawdziwie Afrykę i piszę o niej tak, jak nikt dotychczas nie ośmielał się pisać, a wszyscy raczej szli szlakiem blagiera Ossendowskiego, który pisze że „słońce zabija” – tak mu mówili ci, co o tym słyszeli od tamtych znowu, a nikt nie doświadczył czy to prawda. (...)