![]() | |
Zdobiące okładkę zdjęcie ukazuje górę Radostową, pod którą mały Stefan "ujrzał zieleń modrzewi strzelających w niebo nad dachem ciekockiego dworku" |
Każdy człowiek
ma dwie matki: tę, która go porodziła, i tę, na której żyje. Tak kochał Stefan
Żeromski. To były dwie jego największe miłości: matka i „ojczyzna
najściślejsza”, jak określał rodzinną ziemię świętokrzyską. Barbara Wachowicz z
typowym dla siebie kunsztem i gorejącym żarem odtworzyła „pejzaż serca” Stefana
Żeromskiego. Opisana przez nią ojcowizna pisarza płonie, drga i zachwyca wieloma
barwami i zapachami, a sylwetka matki, Józefy z Katerlów, jawi się nam jak świetlisty
i familijny, a więc ciepły, serdeczny portret „kobiety polskiej”. W Dzienniku
przyszły autor Syzyfowych prac
zanotował piękne słowa brzmiące jak inwokacja do matki:
Samotność naszych uczuć i naszych myśli. Takiej
samotności może nas pozbawić tylko kobieta. Imię jej: matka.
Stefan Żeromski
utrwalił postać matczyną w Syzyfowych
pracach, Ludziach bezdomnych i Przedwiośniu. Matka była jego
największym serca przyjacielem, powiernikiem. Do 2003 roku nie był znany żaden
wizerunek ukochanej i przedwcześnie zmarłej matki pisarza. Zdjęcie znalazła
Kazimiera Zapałowa - kustosz Dworku Stefana Żeromskiego w Ciekotach i autorka
kilku cennych książek mu poświęconych. W trzecim wydaniu książki Barbary
Wachowicz, której jestem szczęśliwą posiadaczką, możemy zobaczyć to przepiękne
młodzieńcze zdjęcie rodziców autora Popiołów.
Warto wspomnieć, że Kazimiera Zapałowa jest również odkrywczynią niezwykłego listu
najmłodszej siostry pisarza, Bolesławy, jaki napisała w wieku siedemdziesięciu
lat do redakcja pisma „Zwierciadło”, aby sprostać przekłamania na temat
pogrzebu ich ojca.
Jedna ze stronic Ciebie jedną kocham |
W Ciebie jedną kocham Góry Świętokrzyskie,
postrzegane oczami wytrawnej znawczyni, tropiącej z zapałem rozliczne tajemnice
tej ziemi, związane z życiem i twórczością autora Wiernej rzeki, ale bez potrzeby odwoływania się do tanich sensacji,
odsłaniają swoje niezwyczajne piękno, niepowtarzalne i tylko im właściwe.
Książka Barbara Wachowicz jest zbiorem świetnie skrojonych i udokumentowanych
merytorycznie szkiców, portretów, esejów, reportaży, osobistych dygresji. Jest
swoiście pojmowanym „poematem” o wyjątkowo malowniczym skrawku polskiej ziemi,
w którym tak głęboko rozmiłował się Stefan Żeromski, a także przewodnikiem po
duszy polskiej na tle fenomenu kulturowego, historycznego, krajobrazowego i
społecznego Kielecczyzny.
Książka Barbary
Wachowicz stanowi zwieńczenie długich i licznych wędrówek, przyjaźni, spotkań i
lektur. Gromadzeniu materiałów, reportaży i informacji o autorze Popiołów poświęciła pisarka szereg lat.
Najnowsze wydanie (pierwsze ukazało się nie bez przeszkód typowych dla PRL:
„latach czterech od kaźni konsultanckiej, czyli A.D. 1979”) jest poprawione i uzupełnione o
nowe interesujące wątki i zdjęcia, uaktualnione, stąd opasłe rozmiary tomu. Teksty
tworzą barwny wizerunek osławionej zdarzeniami powstańczymi oraz twórczością
Żeromskiego „tej ziemi urocznej” - pulsującej intrygującymi, na poły legendarnymi
opowieściami z nią zrośniętymi. Pisarka przytacza klechdy, których słuchał mały
Stefan, i ukazuje ich przemożny wpływ na
późniejszą drogę pisarską:
W czas lat młodzieńczych Żeromskiego zdało
się, iż nad świętokrzyskimi puszczami jeszcze wisi dym pożogi i echo podaje
jodłom brzęk kos… Dymów tych wypatrywał i dźwięk ten łowił czujnie. Z napięciem
wysłuchiwał klechd domowych, powstańczą składających epopeję. „Błąkam się po
głuszach, grobach, pobojowiskach, spalonych chatach, stratowanych polach” -
pisał w Sieradowicach obok Bodzentyna, gdy wokół trwało lato i stał „nieopisanie
przepyszny zapach” róż, tulipanów i rezedy. „Można się zasłuchiwać, gdy
opowiadają sceny z powstania, sceny, których każdy dworek, każda piędź ziemi i
każde serce polskie pełne”. (s. 101)
Nieodzowne były
kolejne wyjazdy, powroty autorki, by potwierdzać na miejscu, poszukiwać w tamtejszych archiwach, choćby zakonnych, czy zasobach prywatnych. Ziemia
świętokrzyska, zwłaszcza góra Radostowa, nieustannie Barbarę Wachowicz
przyzywała. Dzięki bezinteresownej życzliwości mieszkańców, nierzadko skromnie
sytuowanych i ubogich, spędziła w „najściślejszej ojczyźnie” Żeromskiego wiele
niezapomnianych i bogatych w ożywcze impulsy chwil. Wzruszają opisane w książce
jej rozmowy w dialekcie świętokrzyskim z
chłopami, o których pisarz mówił „bracia moi”, udziela się czytelnikowi
urzeczenie samym ich rytmem życia, a także ich niesamowitą, olbrzymią
znajomością legend, klechd i opowiadań, które inspirowały pisarza, oraz
oczywiście znajomością jego twórczości! Oni naprawdę kochają i znają
Żeromskiego, jak ten chłopowina kielecki, który spotkawszy autorkę przy krzyżu i
kamieniu (postawionych w 1933 roku we wsi Gózd w Górach Świętokrzyskich na
grobie powstańców styczniowych), opowiedział z prawdziwym przejęciem i
plastycznie o tym, jak Polska przyszła do Rozłuckiego „tem jednem słowem, które
przepomniał, a któremu nikomu przypomnieć się nie godzi. A to słowo to jest -
ojczyzna". (s. 181)
Autorka z olbrzymim
zapałem odkrywa i rekonstruuje podniety pisarskie Żeromskiego, z iście detektywistycznym
zacięciem szuka pierwowzorów postaci i miejsc przez niego w swojej bogatej
twórczości uwiecznionych. Sięgając, z właściwą sobie starannością i niesłabnącą
żarliwością wytrawnego dokumentalisty i reportażystki, do zachowanych
dokumentów, archiwów rozmaitych, w tym rodzinnych i parafialnych, ocalałych
rękopisów i zdjęć (np. fotografii przedstawiającej młodych rodziców
Żeromskiego, a odkrytej w 2003 roku przez Kazimierę Zapałową), jak również
zasięgając informacji u mieszkańców i świadków wielu wydarzeń, a nie
efektownych plotek (a takie krążyły np. o siostrze pisarza, który czule nazywał
ją „Bolcią”, „Boleczką” i „Bolciskiem”) i domniemań czy dziennikarskich doniesień,
zdołała przywrócić bohaterom Wiernej
rzeki, Ech leśnych, Urody życia i innych utworów ich rzeczywiste, osadzone w
szerokim kontekście wizerunki. Książka Wachowicz to niezastąpione kompendium o
życiu pierwowzorów najbarwniejszych postaci utrwalonych przez Żeromskiego, a
zrośniętych z jego rodzinną ojcowizną. Jak pieczołowicie odnotowuje autorka, nazwiska
chłopów, które pisarz nadał stworzonym przez siebie bohaterom, przetrwały w
Ciekotach. Tak jak to, od którego powziął jeden ze swych literackich
pseudonimów: Maurycy Zych.
Barbara
Wachowicz nie rozstaje się nigdy z bohaterami swoich książek. Tak jest i tym
razem. Nie ustaje w tropieniu wiadomości o nich, choćby była to zwykła, nikomu
nieznana osoba, przypadkowym zbiegiem okoliczności napotkana w trakcie
wędrówek. Każdej z nich autorka poświęca dużo uwagi, użyczając im głosu, dzięki
czemu na rodzinną ziemię Stefana Żeromskiego patrzymy przenikliwymi oczami jej
dawnych i współczesnych mieszkańców. Pomieszczone w książce gawędy, reportaże i
biograficzne szkice stanowią odrębną całość pod względem gatunku czy tematu,
ale wszystkie teksty zachowują wobec siebie walor komplementarności i
harmonijności, który nadaje całemu cyklowi merytoryczną i kompozycyjną spójność.
Najwięcej czułej uwagi poświęciła pisarka zakamarkom Gór Świętokrzyskich, które
pod jej pod piórem nęcą i rozbudzają wyobraźnię.
Niektóre eseje jak wehikuł przenoszą
w czas zrywu zarówno listopadowego, jak i styczniowego. Poznajemy bliżej trudne
losy niektórych powstańców, związanych z Kieleczcyzną: Suchedniowem,
Bodzentynem, Wąchockiem, choćby sześciu braci Żulińskich oraz Adolfa
Nekanda-Trepki, wuja Stefana Żeromskiego, ożenionego z jego matką chrzestną
(jego nazwisko nada pisarz jednej z postaci w Popiołach). W tym kontekście pisarka przywołuje także rodowód
autentyczny fikcyjnych bohaterów Ech
leśnych i Urody życia. W stworzonej
przez nią galerii powstańców nie mogło zabraknąć miejsca dla jednej z
najpiękniejszych postaci kobiecych epoki Powstania Styczniowego: Jadwigi
Prendowskiej, ofiarnej piastunki walczących i rannych na całym terenie
Kielecczyzny. Wraz z mężem została zesłana Sybir. Jak pisze autorka: Przeżyła Cytadelę, katorgę, śmierć dzieci.
Gdy wracali z zesłania, „koło Wilna skowronek nam zanucił i żebrak zwrócił się
po jałmużnę, mówiąc pacierz po polsku. Obydwoje rozpłakaliśmy”. (s. 146)
Barbara
Wachowicz zwędrowała całą Kielecczyznę i tereny ościenne w poszukiwaniu
wiadomości nie tylko o rodzinie Żeromskiego, lecz także pierwowzorach wykreowanych przez
niego bohaterów. Z parafialnych, archiwalnych i hipotecznych ksiąg, epitafiów
nagrobnych, legend opowiadanych ust do ust przez kilka pokoleń, genealogii rodu
(opracowanej dla pisarki przez Kazimierza Saskiego, ożenionego z wnuczką
Matyldy z Żeromskich i Wiktoryna Saskiego) wytrwale, pracowicie, żmudnie utkała
sylwetki dziadków, rodziców, sióstr pisarza oraz prototypów postaci
literackich, rojnie zamieszkujących fikcyjne, ale tchnące autentyzmem światy w Syzyfowych pracach, Echach leśnych, Wiernej
rzece, Popiołach, w Rozdziobią nas kruki i wrony itd. Obudowała
je odnalezionymi przez siebie lub innych tropicieli dokumentami. Pozwala to
wypełnić niejedną lukę, zweryfikować niejedno mniemanie błędne. Dla badaczy
życia i twórczości Stefana Żeromskiego ten walor książki będzie najważniejszy. Pomiędzy
wierszami ukrywają się w tym tomie również wyznania, wspomnienia, refleksje
lekturowe autorki, czasem zabawne i pełne ironii. Można więc uznać, że mamy do
czynienia z najbardziej osobistą publikacją w jej dorobku.
W tej niezwykłej
księdze znajduje się moc niespodzianek: kilkadziesiąt opowieści, unikatowych
zdjęć, wspomnień i anegdot związanych z fascynacją autorki wybitnym pisarzem. Jestem
pewna, że każdy czytelnik, uwiedziony erudycją i pisarską swadą Barbary
Wachowicz, wcześniej czy później zdecyduje się na wyprawę tropami Stefana Żeromskiego
w „najściślejszej ojczyźnie”. Idealna lektura na letni czas! Poza tym po lekturze tej książki pokochacie i poznacie Żeromskiego jeszcze bardziej i lepiej niż dotąd.
Miłość Pani Wachowicz do twórczości Stefana Żeromskiego jest powszechnie znana. :-) Mnie zawsze przychodzi na myśl wspomnienie jej opowieści o Bohatyrowiczach, bohaterach "Nad Niemnem". Pamiętam cykl audycji radiowych na ten temat, kiedy fikcja literacka stworzona przez Orzeszkową nagle została umiejscowiona w konkretnej przestrzeni i wśród żywych ludzi. To było zdumiewające dla mnie odkrycie. :-)
OdpowiedzUsuńPasjonująca książka! Przybliża postać autora "Popiołów" znacznie lepiej niż tomy naukowych rozważań. W czasach PRL podobno nakład książki rozszedł się błyskawicznie.
UsuńCyklu radiowego na temat Orzeszkowej nie znam...
Po książkę Pani Wachowicz na pewno sięgnę, ale z chęcią podążyłabym turystycznie tropami Żeromskiego. Kielecczyznę - niestety - znam bardzo słabo.
OdpowiedzUsuńPrzeczytane książki są często inspiracją do podróży, może tak będzie i tym razem?
Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się zobaczyć świętokrzyskie Soplicowo i te wszystkie miejsca, które ukochał sobie tak ogromnie Stefan Żeromski.
UsuńByłam w Ciekotach. Dworek ładny, okolica także, tylko ten "szklany dom", jak nazwali znajdujące się tam Centrum Edukacyjne, wcale nie jest ze szkła...
OdpowiedzUsuńByły przed 2010 rokiem plany, żeby sandomierska Huta Szkła ozdobiła szklanymi taflami ściany zewnętrzne budynku, ale zabrakło "czołowego inicjatora dotacji", jak czytam w "Wielkich siedzibach Polaków" - zginął w katastrofie smoleńskiej... Chodzi o min. T. Mertę. A dziś nie wiem, jak wygląda sytuacja. Może jednak udało się?
Usuń