15 czerwca 2014

Opowieść o Cezarii Ijlin-Szymańskiej "Kai"




We wstępie do opowieści o losach „Kai” i krzyża Virtuti Militari "Hubala" Aleksandra Ziółkowska-Boehm wyznaje, że w trakcie jej pisania (bohaterka miała wtedy dziewięćdziesiąt lat) popłakiwała i niemal cierpiała, ale też śmiała się i chichotała. Takich samych stanów emocjonalnych doznawałam jako czytelniczka tej niezwykłej publikacji będącej reportażem historycznym. Historia Cezarii Iljin, pseudonim „Kaja”, pozostanie w moim sercu i mojej pamięci na długo… Warto zapoznać się z nią, bo należy do skarbnicy polskiej historii, a ona kształtuje naszą tożsamość.

Autorka jako motto wybrała słowa Isaaca Bashevisa Singera, z którym rozmawiała jesienią 1985 roku, kiedy to odwiedziła wybitnego pisarza w jego nowojorskim mieszkaniu jako stypendystka waszyngtońskiego Fulbrighta. Zapis tej rozmowy ukazał się najpierw w krakowskim „Przekroju”, a potem w książce Korzenie są polskie (1992). Singer powiedział jej wtedy między innymi, że nie można wyrzec się korzeni matki czy ojca i że pisarz bardziej niż inni należy do swojego narodu, swojego języka, swojej historii i kultury. Przeciwstawił tym samym patriotyzm kosmopolityzmowi, wskazując na nadrzędną wartość tej pierwszej postawy. Kosmopolita nigdy nie napisze niczego wyjątkowego, jego dzieło będzie uogólnieniem - stwierdził noblista. W tym świetle spisana przez Aleksandrę Ziółkowską-Boehm opowieść o losach odważnej Polki walczącej w Powstaniu Warszawskim jawi się jako swoista szansa dla każdego z nas na powrót do korzeni matki czy ojca.