We wstępie do opowieści o losach „Kai”
i krzyża Virtuti Militari "Hubala" Aleksandra Ziółkowska-Boehm wyznaje, że w
trakcie jej pisania (bohaterka miała wtedy dziewięćdziesiąt lat) popłakiwała i
niemal cierpiała, ale też śmiała się i chichotała. Takich samych stanów
emocjonalnych doznawałam jako czytelniczka tej niezwykłej publikacji będącej
reportażem historycznym. Historia Cezarii Iljin, pseudonim „Kaja”, pozostanie w
moim sercu i mojej pamięci na długo… Warto zapoznać się z nią, bo należy do
skarbnicy polskiej historii, a ona kształtuje naszą tożsamość.
Autorka jako motto wybrała słowa
Isaaca Bashevisa Singera, z którym rozmawiała jesienią 1985 roku, kiedy to
odwiedziła wybitnego pisarza w jego nowojorskim mieszkaniu jako stypendystka
waszyngtońskiego Fulbrighta. Zapis tej rozmowy ukazał się najpierw w krakowskim
„Przekroju”, a potem w książce Korzenie
są polskie (1992). Singer powiedział jej wtedy między innymi, że nie
można wyrzec się korzeni matki czy ojca i że pisarz bardziej niż inni należy
do swojego narodu, swojego języka, swojej historii i kultury. Przeciwstawił tym samym patriotyzm
kosmopolityzmowi, wskazując na nadrzędną wartość tej pierwszej postawy. Kosmopolita
nigdy nie napisze niczego wyjątkowego, jego dzieło będzie uogólnieniem -
stwierdził noblista. W tym świetle spisana przez Aleksandrę Ziółkowską-Boehm opowieść
o losach odważnej Polki walczącej w Powstaniu Warszawskim jawi się jako swoista
szansa dla każdego z nas na powrót do korzeni matki czy ojca.
Z reportażu Aleksandry
Ziółkowskiej-Boehm wyłania się wizerunek eleganckiej i dzielnej kobiety, która doświadczyła
największych zawirowań historii dwudziestowiecznej, ale nigdy nie traciła
pogody ducha i nadziei. We wszystkich zdarzeniach, nawet najbardziej
dramatycznych, próbowała dostrzegać dobre strony, cechowała się dużym poczuciem
humoru i promieniowała radością życia.
Jedna z fotografii zamieszczonych w książce. Portret Cezarii Iljin |
Cezaria Iljin spędziła szczęśliwe dzieciństwo
na… Syberii. Tak, tak, podkreślam, słowo „szczęśliwe”, bo ta kraina kojarzy się
nam zazwyczaj z golgotą Polaków i z czymś złowieszczym, a tymczasem wiele
zachowanych świadectw i źródeł wskazuje, że zesłańcy potrafili tam ułożyć sobie
w miarę normalne życie mimo wielu ogromnych przeciwności. Sama „Kaja” prosiła
zresztą autorkę, aby ukazała Syberię w zróżnicowanych barwach, a nie czarno-białych,
żeby pamiętała nie tylko o martyrologicznym jej obliczu, ale także o dużym wkładzie
Polaków w zagospodarowywanie i cywilizowanie tej ziemi. Brzmienie nazwiska
bohaterki książki sugeruje pochodzenie rosyjskie, ale jej rodzina od pokoleń
była polska i dzieci wychowywały się w polskiej tradycji. Rodzina Iljinów
pochodziła spod Łucka - jednego z najstarszych miast Ukrainy. Ojciec „Kai”,
Modest, został w 1905 roku jako student uniwersytetu w Petersburgu za
konspirację zesłany na Sybir, gdzie pracował przy budowie kolei. Matka,
Bronisława z Szemiotów, odwiedzała na Syberii swojego brata, do którego
przyjechała z Białegostoku. Dzięki temu poznała swojego przyszłego męża.
Pasjonujący i momentami humorystyczny (choćby fragment o tym, jak trzy ciotki
Cezarii walczyły skutecznie z tasiemcem, który zalągł się w ich ciałach!) jest
rozdział opisujący dzieciństwo Cezarii na dalekiej Syberii, spędzone do 1921
roku w otoczeniu urzekającej przyrody i mnóstwa zwierząt. W książce są zamieszczone
narysowane jej ręką piękne mapki, między innymi miejscowości Zajsan położonej u
stóp gór Ałtaj, w której mieszkała z rodzicami i dwójką rodzeństwa. Z powodu nastania bolszewizmu rodzina
zdecydowała się wyruszyć w koszmarną, trwającą jedenaście miesięcy podróż do
Polski podstawionym przez Sowietów ostatnim pociągiem.
Po dotarciu do kraju Iljinowie
zamieszkali w Białymstoku. Cezaria miał wtedy siedem lat. Uczyła się w żeńskim
gimnazjum Anny z Sapiehów Jabłonowskiej, w szkole o dużym rygorze, więc później
„Kaja” nie wspominała dobrze lat w niej spędzonych. Kiedy rodzice stracili
pracę, postanowili przenieść się do Wilna, gdzie zamieszkali przy małej uliczce
Tartaki, która odchodziła od głównej Mickiewicza. W sławnej szkole, w tzw.
„Orzeszkówkach”, Cezaria poznaje mistrzynię jazdy figurowej, Halinę
Ławrynowicz. Przyjaźń ta będzie trwała długie lata. Po wileńskiej maturze w
1933 roku Cezaria zdaje konkursowy egzamin na Wydział Architektury Politechniki
Warszawskiej. Zamieszkuje na Mokotowie,
w kawalerce przy ulicy Puławskiej 33. Jej dziupla, jak nazywała to
miejsce, stanie się punktem kontaktowym dla żołnierzy, najpierw majora Henryka
Dobrzańskiego, a potem powstańców.
Wilno 2009. Zdjęcie moje |
Po wybuchu wojny Cezaria znalazła się
razem z koleżanką w Zaleszczykach, dokąd ewakuowano pracowników Państwowego Urzędu
Wychowania Fizycznego, gdzie była zatrudniona. Udało się jej uniknąć śmierci z
rąk ukraińskich chłopów dzięki pewnej Ukraince. Po dotarciu do Zamościa
angażuje się w pierwsze prace konspiracyjne. W maju 1940 roku jedyna kobieta
walcząca w oddziale Hubala, Marianna Cel, pseudonim „Teresa”, powierza jej
krzyż Virtuti Militari przyznany majorowi dzień przed jego śmiercią (zginął 30
kwietnia 1940 roku). Wtedy „Kaja” nie wiedziała, że ta cenna pamiątka będzie
jej towarzyszyć przez kolejne pięćdziesiąt lat. W czasie sierpniowego zrywu
będzie go przechowywać pod panterką, a potem, w trakcie pobytu w obozie NKWD, w…
obcasie buta. Do 1943 roku działała w konspiracji jako tzw. wolny strzelec. Do
Armii Krajowej wstąpiła oficjalnie dzięki poznaniu Haliny Czermińskiej,
pseudonim, „Urszula” oraz jej siostry. „Kaja” była odpowiedzialna za przebieg
szkoleń dywersyjnych.
Aleksandra Ziółkowska-Boehm często
oddaje głos swojej bohaterce, przywołując jej wspomnienia lub zachowane zapiski
z okresu wojny, np. w rozdziale przedstawiającym jej uczestnictwo jako
łączniczki w Powstaniu Warszawskim (w oddziale „Radosława” - najsilniejszym i najbardziej elitarnym
zgrupowaniu Armii Krajowej walczącym w tym zrywie). Ta część książki, jak
również późniejsza, opowiadająca o jej pobycie w obozie NKWD nr 41 w
Ostaszkowie od listopada 1944 roku, należą do najbardziej poruszających,
ściskających za gardło, ale czasami też wywołujących chichot, bo „Kaja” miała
skłonność do dostrzegania i zapamiętywania przede wszystkim zabawnych sytuacji
i takie również opowiedziała autorce. Wyznała: Nauczyłam się osłabiać tragedię wtrętami komizmu, który zawsze
wszystkiemu towarzyszył, nawet w złych momentach. Zapomina się raczej te rzeczy
starsze i przykre, te komiczne są lżejsze do udźwignięcia. W obozie
nauczyła się robić zastrzyki, a nawet zabiegi! Zaczęto ją więc nazywać
felczerem, a raz jeden z Sowietów spytał, gdzie skończyła medycynę. - U was, w
obozie NKWD w Ostaszkowie - odparła. Po wojnie jako architekt z zapałem włączyła
się w odbudowę doszczętnie zniszczonej przez Niemców Warszawy. Pracowała w
Biurze Odbudowy Stolicy. W każdą rocznicę wybuchu powstania jechała na groby
powstańców zapalić lampkę.
Obok „Kai” na uwagę zasługują zarówno
jej brat Modest, pseudonim „Klin”, zamordowany w Auschwitz partyzant oddziału
Hubala, jak i siostra Wiktoria - charakteryzująca się równie silną osobowością. Była sanitariuszką w
Wojskowej Służbie Kobiet AK. Po wojnie studiowała w Krakowie na Akademii Sztuk
Pięknych. Została cenioną artystką-rzeźbiarką. Ich sylwetki ukazuje autorka z taką samą
dozą wnikliwości i zarazem czułości. Przez karty książki często przewijają się
także inne związane z główną bohaterką osoby, szczególnie Hubalczycy, a wśród nich mąż Cezarii - Marek Szymański „Sęp”, o
którym Melchior Wańkowicz napisze w Hubalczykach, że zapisał się jako jedna z najpiękniejszych
kart w dziejach oddziału majora Dobrzańskiego. Cezaria i Marek - niezwykła para polskiej
historii. Ich życie to gotowy scenariusz na film. Oboje wytworni, szlachetni,
odważni i skromni.
W kontekście pojawiania się dziś na fali popularności tematu książek o kobietach-żołnierzach Armii Krajowej walczących z bronią w ręku lub
bez w sierpniowym zrywie można powiedzieć, że Aleksandra Ziółkowska-Boehm
przetarła szlak, bo jej publikacja poświęcona jednej z dzielnych uczestniczek
Powstania Warszawskiego ukazała się w 2006 roku, kiedy jeszcze mało kto
podejmował wątek boju o wolność w czasie drugiej wojny światowej widzianej z
perspektywy kobiet. Takich publikacji nigdy dość, ponieważ, Powstanie Warszawskie prześladuje wyobraźnię
każdego, kto się o nim dowiaduje, kto czyta o nim i je analizuje - jak
trafnie to ujął jeden z Amerykanów, których autorka zapytała o to, co wiedzą na
temat polskiej walki w czasie drugiej wojny światowej i Syberii.
Kaja od Radosława, czyli historia Hubalowego krzyża to przejmująca do głębi książka o
śmierci, wolności, młodości, radości życia, nadziei, marzeniach, a także o
miłości, która zaczęła się w czasie okupacji (przed Powstaniem) i trwała przez czterdzieści pięć lat.
Niewątpliwie jest trwalszym od spiżu pomnikiem dla dzielnej kobiety. Autorka
zakończyła wstęp słowami: Miło mi Cię
było bliżej poznać, Kaju. Podpisuję się pod nimi i dodaję „dziękuję” za
spisanie jej historii.
******************************************************************
TUTAJ można przeczytać ciekawą rozmową z autorką przeprowadzoną tuz po ukazaniu się książki w 2006 roku. A fragment książki TUTAJ.
Do księgarń trafiło właśnie wznowienie książki z nową okładką (wydawnictwo Muza):
TUTAJ można przeczytać ciekawą rozmową z autorką przeprowadzoną tuz po ukazaniu się książki w 2006 roku. A fragment książki TUTAJ.
Do księgarń trafiło właśnie wznowienie książki z nową okładką (wydawnictwo Muza):
Major Henryk Dobrzański, pseudonim "Hubal"
(ur. 22 VI 1897 w Jaśle, zm. 30 IV 1940 pod Anielinem koło Inowłodza) – od 1918
roku w Wojsku Polskim, kawalerzysta, olimpijczyk; po kampanii wrześniowej nie zdjął
munduru, nie złożył broni. Jako dowódca oddziału Hubalczyków na Kielecczyźnie
walczył nadal z okupantem. Po jego śmierci oddział został rozwiązany
i zakonspirowany. Hubalczycy to kryptonim Oddziału Wydzielonego Wojska
Polskiego, utworzonego we wrześniu 1939 roku przez majora
Henryka Dobrzańskiego.
Niezwykła postać. Były to osobowości kobiece na miarę czasów, w których przyszło im żyć.
OdpowiedzUsuńPoznałam kiedyś pana, który jako dziecko spędził 6 lat na Syberii i tez nie wspominał jakoś szczególnie źle tamtego czasu.
Książkę czytałam jednym tchem. Polecam! Fascynująca opowieść nasycona malowniczymi scenami i detalami ukazującymi niezwykłe życie niezwyczajnej Polki rzuconej w wir historii. A rozdział opisujący życie na Syberii zdumiewający.
UsuńKuknęłam jeszcze raz na to co napisałaś i teraz zauważyłam tę nową książkę. Ma bardzo ciekawą okładkę. Wykorzystanie zdjęcia z wcześniejszego wydania łączy obydwa wydania. To bardzo ciekawy zamysł.
UsuńTak, pomysł bardzo dobry. I dobrze, że tę książkę wznawiają. Pewnie było duże zainteresowanie. Nie dziwię się zresztą. Ja jednak cenię sobie starsze wydanie, bo z dedykacją:):):)
UsuńJeszcze nowego nie ma w księgarniach, przynajmniej tych, do których zaglądałam w sieci.
UsuńStare wydanie można było w matrasie kupić za niecałe 9 zł, ale niestety już go nie ma.
Myślę, że lada moment powinny trafić do księgarń. Na stronie wydawnictwa Muza jest z 30% zniżką.
UsuńNa allegro można kupić stare wydanie z niecałe 20 zł z przesyłką.
UsuńMoże się zdecyduję. Chociaż to nowe w Muzie niewiele drożej może by wyszło.
Ale wydanie jest broszurowe.
A to co masz jak jest wydane. Wiem, że ma okładkę miękką , ale ogólnie jakie jest?
To moje jest solidne i wygodne w utrzymaniu. Bardzo ładne wydanie, z dużą czcionką i wieloma zdjęciami.
UsuńW takim razie zdecyduję się na to starsze wydanie, bo nowe nie zawsze spełniają oczekiwania.
UsuńPiękna historia. Z nutą zazdrości czytam, jak można zachować tyle radości i optymizmu w tak okrutnych czasach. Podziw dla bohaterki ogromny. Książka warta, by się nad nią pochylić.
OdpowiedzUsuńWarto! Jest w tej książce taki krótki zapadający w pamięć, bo metaforyczny obrazek rodzajowy: otóż któregoś dnia na Syberii siostra Cezarii, trzyletnia Wiki, zaginęła w górach Ałtaju w Dżungarii, gdzie mieszkali. Napotkanemu Kirgizowi, który spytał dokąd idzie, odpowiedziała, że "idzie zobaczyć szeroki świat”.
UsuńNiesamowita historia. Idą wakacje, może będę miała wreszcie trochę czasu na taką lekturę:)
OdpowiedzUsuńTo idealna lektura na wakacyjny, niespieszny czas:)
UsuńDołączę do grona, których Twoja recenzja zaintrygowała. A to już krok, by sięgnąć po książkę. Niesamowity życiorys i gotowy scenariusz filmowy.
OdpowiedzUsuńZnając Twoje zamiłowania i zdolności w wyszukiwaniu wspaniałych kobiet do wydobycia z cienia, aby opisać je w swoich książkach, jestem pewna, że będziesz zachwycona.
UsuńJuz od dawna chce te ksiazke przeczytac. Jak wyzej napisano idealny scenariusz filmowy, ale moze lepiej niech nie kreca filmu na podstawie tej ksiazki, tylko popsuja i wykrzywia.
OdpowiedzUsuńZachęcam do lektury. Życie bohaterów tej książki zasługuje na dobry film. Może powstanie, choćby dokumentalny...
Usuń