Mimo świadomości, że starożytność to, jak słusznie podkreśla Aleksander Krawczuk, epoka, która jest wspólną ojczyzną i historią wszystkich Europejczyków ponad nacjonalistycznymi podziałami i ponad granicami państw,
nigdy nie wzbudzała ona u mnie szczególnej fascynacji. Różne są
tego przyczyny. Jednym z powodów jest być może fakt, że rzadko trafiały
do moich rąk książki, których autor potrafiłby ten najodleglejszy w
dziejach okres przybliżyć czytelnikowi z taką pisarską swadą i
wdziękiem, jak czyni to wzmiankowany historyk w niewielkiej książeczce Polska za Nerona.
Imponuje błyskotliwa erudycja autora, a styl, w jakim pisze o okresie
dziejów najstarszej cywilizacji, jest przy tym lekki i żywy – pełny
finezyjnego humoru i mądrych refleksji. Profesor Krawczuk stara się nie
przytłaczać czytelnika zbyt wieloma faktami i datami historycznymi.
Pragnie być bowiem przede wszystkim jego przewodnikiem po zachowanych w
dzisiejszym świecie śladach starożytności, a próby nawiązania z odbiorcą
dialogu udają mu się znakomicie.
Opowieść o wyprawie po bursztyn, którą w
I wieku n.e. wysłał Neron na późniejsze ziemie polskie, nasycona jest
licznymi aluzjami do współczesności. Wywody historyczne i archeologiczne
przeplatają się bowiem z odniesieniami do XX wieku, jak również z
osobistymi wynurzeniami i wspomnieniami, co stanowi olbrzymi walor
publikacji i sprawia, że czyta się ją jak najlepszą powieść. Ileż w niej
zabawnych ciekawostek i twierdzeń, które warto wyłuskać i zapamiętać.
Autor ma w zwyczaju często puszczać oko do czytelników, a raz nawet
wprost do czytelniczek, gdy wspomina, że Neron w jednym ze swych wierszy
określił włosy żony, Poppei, uchodzącej przecież za jedną z najpiękniejszych dam ówczesnego Rzymu, mianem bursztynowych. Profesor Krawczuk z właściwym sobie humorem radzi kobietom: Istnieje
w dzisiejszych zestawach kosmetyków do farbowania włosów również pewien
kolor, nazywany właśnie bursztynowym, a ma on odcień miodu. Wyszukaj i
sprawdź, jesteś tego warta!
Opisy szlaku wyprawy po bursztyn,
wiodącej przeważnie przez ziemie obecnej Polski, w tym nadodrzańskie, o
czym wiemy dzięki archeologom, są dla Krawczuka pretekstem do rozważań
na różne tematy, w tym wspomnień ostatniego przedwojennego lata i
ostatniej lekcji łaciny w krakowskim liceum przy okazji interpretacji
powieści dziewiętnastowiecznego pisarza Szczęsnego Morawskiego Po jantar. We wcześniejszych esejach, gdy opisuje gladiatorskie walki organizowane w czasach świetności Rzymu za Nerona, dochodzi do wniosku, że można
bardzo wiele złego powiedzieć o starożytności, jedno wszakże było jej
obce – fanatyzm religijny; ten zaś, gdy raz już się pojawił, pozostał na
wieki. Wiele przywoływanych w książce wydarzeń i zjawisk
charakterystycznych dla epoki starożytności każe zastanowić się nad
kondycją współczesnego człowieka. Niezwykle interesujące są poza tym
rozważania Krawczuka o tym, jak wyglądałoby spotkanie obecnego
chrześcijanina, a zwłaszcza katolika, z braćmi w wierze żyjącymi w
"Rzymie Neronowym".