28 listopada 2016

"Są miłości, które mogą się układać zależnie od warunków życia, (...), lepiej albo gorzej, mogą zwiększać się lub słabnąć, ale zupełnie inaczej jest z miłością między Matką a synem..."



Jej pisane płomiennymi słowami książki pozwalają myślą, sercem i duszą ulatywać wstecz, szczególnie do domów rodzinnych, w których wzrastali najlepsi synowie i córki naszej ojczyzny. W tropieniu i odkrywaniu ulotnych znaków ziemskiego losu najwybitniejszych Polaków Barbara Wachowicz jest niestrudzona. Otrzymujemy kolejny owoc przeżywanych przez pisarkę „przygód w poszukiwaniach rzeczy narodowych polskich”. Oto zbiór niezapomnianych portretów najpiękniejszych postaci matczynych naszej historii, muzyki i literatury - prawdziwych Mulier Fortis (statecznych niewiast), familiae matris, „matron Sercem i Sumieniem błyszczących”, „zwykłych polskich matczysk”…

Współczesne polskie matule mogą w tej książce zobaczyć siebie w radości i trudzie budowania ogniska domowego, wychowywania dzieci, organizowania dnia codziennego, wspólnego bytowania, śmiania się, podróżowania i walczenia z przeciwnościami. Książka opowiada o różnych barwach macierzyństwa i dzieciństwa. Używając słów Melchiora Wańkowicza, można metaforycznie powiedzieć, że

Przecież ta książka jest dla mamuś i dla tych, którzy mieli dzieci, i dla tych, którzy byli dziećmi. Ta książka jest po to, żeby złożyli samotne ręce stwardniałe od pracy i przypomnień.

Z najnowszego dzieła Barbary Wachowicz dowiadujemy się o tym, w aurze jakich tradycji wzrastali: MAREK i JAN SOBIESCY, TADEUSZ KOŚCIUSZKO, ADAM MICKIEWICZ, FRYDERYK CHOPIN, JULIUSZ SŁOWACKI, HENRYK SIENKIEWICZ, JAN KASPROWICZ, STEFAN ŻEROMSKI, MARIA PAWLIKOWSKA-JASNORZEWSKA i MAGDALENA SAMOZWANIEC, a także KRZYSZTOF KAMIL BACZYŃSKI, na jakich lekturach macierze kształciły swoje utalentowane, ale i zarazem krnąbrne dzieci, jakie wartości im zaszczepiały, z jakimi problemami się borykały. Wszystkie sportretowane matki starały się, aby ich synowie i córki poznali dzieje przodków i „najświętsze narodu epoki” oraz aby wzrastali w wierze chrześcijańskiej. Pisarka podaje wiele na to dowodów, przytacza choćby niezmiernie symboliczną scenę: ksiądz, który spowiadał umierającego Fryderyka Chopina, podając mu Pana Jezusa ukrzyżowanego, zobaczył łzy w oczach kompozytora i spytał, czy wierzy. Odpowiedział:  Wierzę. Jak Cię matka nauczyła? Jak mię nauczyła matka!