O Bożym świecie zapomniałam, tak żem się sielnie zadurzyła w tym olśniewającym arcydziele! Cosik mi się zrobiło na wnątrzu po przeczytaniu epopei chłopskiej. Jak tego Pana Boga kocham, tak czystą prawdę rzekłam. Juści, losy Jagusi, Hanki, Tereski, Agaty rozczuliły mnie tak głęboko, że i wypowiedzieć trudno.
Nie poredzi żyć z osobna — powiada jedna z bohaterek, Jagustynka. Choć w Lipcach każden z osobna pruje się z utrudzenia, biedzi się niemało, boć każdemu bliższe są i pierwsze własne frasunki, jakie dzień każdy przynosi. Ale zarówno kobiety, jak i mężczyźni społem i solidarnie uradzają się nad sprawami najważniejszymi dla gromady:
A każden żył po swojemu, jak mu się widziało, jak mu
sposobniej było, a społecznie z drugimi, jak Pan Bóg przykazał.
Kto biedował, zabiegał,
kłopotał się, kto się zabawiał i rad w kieliszki przedzwaniał z przyjacioły,
kto się puszył i wynosił nad drugie, kto za dzieuchami się uganiał, kto chyrlał
i na księżą oborę poglądał, kto na ciepłym
przypiecku legiwał, komu radość była, komu smutek, komu zaś ni jedno, ni tamto
— a wszyscy żyli gwarno, z całej mocy, duszą całą. (...) w Lipcach szło swoim odwiecznym porządkiem, komu śmierć była
naznaczona — umierał, komu radość — weselił się, komu bieda — wyrzekał,
komu choroba — spowiadał się i czekał końca — i pchało się jakoś z Bożą
pomocą, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, bych się ino zwiesny doczekać abo tego, co komu przeznaczone.
O czem to napisane? Jak chcecie, to wam trochę poczytam o: wartości ziemi, gdzie i pszenica, i żyto, i jęczmień, i buraki od skiby do skiby siać można; twardej walce z oporną, sielnie folgującą od czasu do czasu naturą; codziennej chłopskiej krzątaninie; tradycjach i zwyczajowych obrzędach wsi et cetera. Reymont opowiedział o życiu polskiej wsi historie różne i tylachna, że kto by je pojął i zapamiętał! A tak mądrze, że jakowyś rzewność obezwładnia. Całą duszą piłam te Reymontowskie słowa miodne, soczyste, jak wyschła ziemia pije dżdże rosiste i ciepłe; tak jak Nastuś z Józką, Weronka z dziećmi, Jagustynka, Kłębowa i Pietrek oraz Hanka słuchali Rochowych porzekadeł:
—„Po zimie zwiesna przychodzi każdemu, któren jej czeka w pracy,
modlitwie a gotowości.”
—„Dufajcie, bo pokrzywdzone zawżdy górę wezmą.”
—„Ochfiarną krwią i trudem trza posiewać człowieczą szczęśliwość,
a któren posiał,
wzejdziemy i czas żniwny miał będzie.”
—„Ale kto jeno o chleb powszedni zabiega, do stołu Pańskiego
nie siądzie.”
—„Kto ino wyrzeka na złe, nie czyniąc dobra, ten gorsze zło rodzi.”
W sielnej powieści Reymonta wszyćko galancie i trafnie co do wiersza, kieby w tych pobożnych śpiewaniach, że nieraz wzdychałam urzeczona, tak szło do serca. Jaże mrówki obłażą, takie historie w tej książce o człowieczej, nieubłaganej doli...
Ostańce z Bogiem, ludzie kochane! Niedługo zwiesna!
—„Po zimie zwiesna przychodzi każdemu, któren jej czeka w pracy, modlitwie a gotowości.”
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten cytat.
Cytat na czasie z uwagi na obecna porę roku;)
UsuńW tej epopei co rusz jakaś fraza zaskakuje, wstrząsa, wzrusza... I tylachna pięknych i przejmujących scen: ostatni siew Boryny, śmierć Jagaty, wypędzenie nieszczęśliwej Jagusi przez rozzłoszczoną wieś...
A mnie z "Chłopami" jakoś nie po drodze - i bardzo mi wstyd. To zapewne konsekwencja przesytu, bo omawiałam tę lekturę z uczniami przez niemal ćwierć wieku (brzmi to strasznie). Mimo to uważam cykl za genialny i mam kilka ulubionych fragmentów, choćby opisy jesiennej natury. Poza tym: gratuluję Pani powyższej stylizacji językowej - bardzo jest zręczna i w klimacie oryginału. :-)
OdpowiedzUsuńRozumiem Pani przesyt. Na pocieszenie mogę Panią zapewnić, że to, co kładzie Pani swoim uczniom do głów i serc na lekcjach języka polskiego na temat największych dzieł naszej literatury pięknej, zostanie im na zawsze. Te lekcyjne spotkania z utworami największych naszych pisarzy i poetów są jak ziarno, które zakwitną potem bujnie w umysłach i sercach tych młodych ludzi. Oni teraz tego nie dostrzegają, zrozumieją dopiero potem, w dorosłym życiu, jaki wielki skarb im Pani usiłowała przekazać. Wiem to po sobie. Jestem wdzięczna swojej polonistce z liceum, że tak bardzo zamęczała lekturami!!! :)
UsuńDziękuję, że zauważyła Pani moją stylizację językową. Chciałam w ten sposób oddać hołd Reymontowi:)
UsuńOj, czekam tej zwiesny, czekam:)
OdpowiedzUsuńPrzechyrlamy jakoś tej zwiesny:)
UsuńMiało być: Przechyrlamy jakoś do tej zwiesny:)
UsuńWspaniale zaprezentowałaś Reymontowskie dzieło, w którym znajduje się bogactwo mądrości wynikających z życia zgodnego z naturą i jej stwórcą. Może kiedyś powrócę do niego.
OdpowiedzUsuńUdatne to Twoje pisanie w reymontowskim języku. Zdolna jesteś.
Czytam teraz "Psalm flamandzki" Felixa Timmermansa. To niewielka książeczka, którą Ci szczerze polecam, gdyż jest w niej coś z ducha "Chłopów" ..to samo ukochanie ziemi i chłopskiego życia oraz zgoda na wszystko co przynoszą niebiosa.
Teraz na fali mojego powrotu do klasyki wzięłam na warsztat "Nad Niemnem":)
UsuńPomyślę o tym "Psalmie" i gdy nastąpi u mnie przesyt polską klasyką, zrobię przerywnik na obcych autorów.
Sama chętnie bym powróciła do "Nad Niemnem. Ostatnio moja córa go sobie przypomniała.
UsuńA "Psalm" szczerze polecam, bo to pełna uroku a przy tym prostej mądrości powieść. Jak przeczytam to postaram się ja zaprezentować.