11 grudnia 2011

Ostateczne pożegnanie historyka z mitem o"patriotach w mundurach" z LWP

Jak to się stało, że w Warszawie, w gmachu przy al. Niepodległości, przez tyle lat funkcjonował jeden z najważniejszych instrumentów podległości naszego kraju.
Jak to się stało, że dopiero w siedemnastym roku budowania demokratycznej Polski rozmontowano tę postsowiecką redutę zlokalizowaną w najdalej na wschód położonym kraju zachodniej części Europy. I jak to się stało, że do realizacji tego zadania polskie państwo wyznaczyło doktora nauk historycznych.
Z wprowadzenia Sławomira Cenckiewicza

W jednym z wywiadów Sławomir Cenckiewicz opowiedział, jak zadzwonił do niego pewien profesor, który spotkał na swoim targu osiedlowym Czesława Kiszczaka.  „Podszedł do generała, mówiąc mu,  że wyszła książka Cenckiewicza o służbach wojskowych z nim i Jaruzelskim na okładce, a jej tytuł to Długie ramię Moskwy. Kiszczak się uśmiechnął, powiedział: »A to ciekawe« i skończył rozmowę” (cały wywiad tutaj: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/dlugie_ramie_moskwy_15823).
Najnowsza książka Cenckiewicza jest ogromnym wydarzeniem zarówno na rynku księgarskim, jak i w polskiej historiografii, biorąc pod uwagę nikły stan wiedzy o służbach specjalnych komunistycznego wojska i brak zainteresowania polskich historyków ich badaniem. Publikacje poświęcone służbom specjalnym są na całym świecie bestsellerami w dziedzinie literatury faktu. Okazuje się, że pod tym względem nie mamy się czego wstydzić. Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943–1989 cieszy się olbrzymim zainteresowaniem wśród polskich czytelników i to pomimo zmowy milczenia wśród potencjalnych recenzentów prasowych w ciągu dwóch tygodni sprzedano kilka tysięcy egzemplarzy, a na spotkaniach autorskich są zawsze tłumy (jako uczestniczka krakowskiego spotkania mogę potwierdzić, że duża aula na ulicy Gołębiej pękała w szwach). Ostatnio na wyraźne życzenie czytelników historyk przedłużył swoją trasę autorską.
Każdy z nas ma jakieś wyobrażenia na temat komunistycznego wywiadu wojskowego, prawda? Na ich treść i kształt (choćby u pokolenia dzisiejszych trzydziestolatków) duży wpływ miała w znacznej mierze choćby komunistyczna kultura masowa... (kto nie oglądał np. Stawki większej niż życie?), a także publicystyka III RP. We wstępie historyk zwraca uwagę, że „nawet uczestnicy rewolty grudniowej przez lata upowszechniali mit nieskazitelnej armii, twierdząc m.in., że na Wybrzeżu broni palnej używali wyłącznie milicjanci przebrani w wojskowe mundury”.  W zakończeniu historyk napisał, że jest to jego ostateczne pożegnanie z mitem o "patriotach w mundurach" z LWP.
Teraz również zwykli czytelnicy mają świetną okazję do skonfrontowania nie tylko tego mitu, lecz także innych, z faktami ustalonymi przez autora na podstawie pracy badawczej nad dostępnymi źródłami W trakcie lektury książki Cenckiewicza będziemy mocno zaskoczeni, a nawet momentami zszokowani, jak bardzo nasze wyobrażenia odbiegają od prawdy historycznej.

Książka obfituje w tyle interesujących wątków i historii o działalności wywiadu wojskowego PRL, że nie sposób wspomnieć o wszystkich w tym miejscu. Intrygująca jest choćby opowieść o zniknięciu w 1969 roku jednego z oficerów wywiadu, co − jak stwierdził Cenckiewicz − „jest jedną z najbardziej tajemniczych historii wywiadu wojskowego”. Autorowi udało się jednak rozwikłać tę zagadkę, ponieważ w trakcie pracy nad książką napisał list do mieszkającej w Australii córki zaginionego. Odpisał na niego sam , jak się okazało, dezerter! Sięgając po tę publikację, można się zapoznać z treścią jego kolejnych listów elektronicznych kierowanych do historyka. Ujawnia w nich po raz pierwszy (!) między innymi kulisy swojej ucieczki. O szczegółach swojego oddania się w ręce Amerykanów nawet jego dzieci nic do tej pory nie wiedziały! Cenckiewicz opisuje też inne dezercje, ale wspomniany wyżej przypadek odróżnia od innych to, że Zarząd  II nigdy nie ustalił okoliczności jego zaginięcia i miejsca pobytu.
Innym niezmiernie intrygującym wątkiem poruszonym w książce są „matrioszki”… Z publikacji można się dowiedzieć, że są to „wyszkoleni sobowtórowie-dublerzy podstawieni przez sowieckie służby w miejsce autentycznych osób”.  Ponieważ przerzut nielegałów na terytorium USA i Wielkiej Brytanii (w tym miejscu warto wspomnieć, że na końcu książki jest słownik wyjaśniający terminy funkcjonujące w języku wojskowych tajnych służb, co znacznie ułatwia lekturę) był coraz trudniejszy, w 1966 roku pojawiła się koncepcja nowej metody, która miała polegać na podstawieniu tożsamości nielegałów pod porwane na Zachodzie dzieci... Pojawił się też pomysł pozyskiwania przyszłych agentów nielegalnych w krajowych domach dziecka... Co ciekawe, pomysłodawca tych propozycji napisał list do Cenckiewicza, który jeszcze przed drukiem swojej książki opublikował jej fragment na łamach tygodnika „Uważam Rze” dotyczący właśnie owych metod. Tę korespondencję historyk również przytacza.
W kontekście tego zagadnienia Cenckiewicz wyjaśnia w dolnym przypisie coś, co na pewno zainteresuje tych, którzy oglądali serial Stawka większa niż życie, który, jak pisze autor, „traktuje o Polaku – sowieckim nielegale − Stanisławie Kolickim ps. »J-23«. Ze względu na swoje podobieństwo do oficera Abwehry − Hansa Klossa − Kolicki zostaje pod niego podstawiony (»matrioszka«) i działa w Abwehrze, utrzymując łączność z centralą wywiadu sowieckiego w Moskwie” (s. 151).
Choć w książce jest podanych mnóstwo przypisów dolnych, to jednak nie należy ich absolutnie pomijać! Są one swoistą kopalnią niezwykle interesujących wiadomości, a także anegdot. Jedna z nich, krążąca do dziś wśród byłych oficerów LWP (w tym Zarządu II), była o tym, że „Kiszczak zawdzięcza liczne awanse inicjałom swojego imienia i nazwiska (Cz.K.), które kojarzyły się Sowietom z potoczną nazwą Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do walki z Kontrewolucją i Sabotażem […], czyli Czeka lub Czieriezwyczajka” (s. 186).

Cenckiewicz wykazuje też nieudolność wojskowego wywiadu PRL. Opisuje porażki i kompromitacje (np. sprawę zakupu modeli uzbrojenia i sprzętu wojskowego będących na wyposażeniu armii brytyjskiej), a co za tym idzie − obala mit profesjonalizmu tajnych służb wojska. Dzięki jego książce możemy też prześledzić między innymi etapy karier generałów Czesława Kiszczaka i Wojciecha Jaruzelskiego, a następnie działalność − będących kontynuacją komunistycznego Zarządu II Sztabu Generalnego − Wojskowych Służb Informacyjnych w latach 1991−2006. Historyk zwraca uwagę na pewien paradoks polegający na tym, że w wolnej Polsce szefami i pracownikami wojskowych służb „mogli zostać kadrowi pracownicy […] instytucji, które ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej − Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z 1998 r. piętnuje, uznając je za »organy bezpieczeństwa państwa« komunistycznego” (s. 388). Poświęcony funkcjonowaniu WSI rozdział Życie po życiu… był dla mnie najciekawszy, ponieważ sprawy związane z ich likwidacją wciąż budzą spore emocje (zob. przedstawiona na moim blogu książka Wojciecha Sumlińskiego).

Książka napisana jest żywym i przystępnym językiem oraz − co muszę zaakcentować − nie jest skierowana wyłącznie do wąskiego grona odbiorców, czyli historyków, dziennikarzy i publicystów. Nawet dla czytelnika mało obeznanego z zagadnieniami analizowanymi przez historyka jej lektura będzie dużą intelektualną przyjemnością, ponieważ autor zawiłe kwestie przedstawia w sposób łatwy do przyswojenia. Owszem jej treść jest nasycona specyficzną terminologią, ale nie jest to cecha publikacji aż tak zniechęcająca, jak może się na początku wydawać.
Jednym słowem, każdy Polak, który choć trochę interesuje się najnowszą historią Polski, powinien mieć tę książkę w swojej bibliotece. 30. rocznica wprowadzenia przez reżim komunistyczny PRL stanu wojennego jest znakomitą okazją do sięgnięcia po tę publikację.

Książkę zadedykował Cenckiewicz śp. Prezydentowi Rzeczypospolitej Lechowi Kaczyńskiemu (1949−2010) − inicjatorowi likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, będących kontynuacją wywiadu wojskowego PRL.

PS. Mówi się, że Cenckiewicz jest dziś jednym z najpracowitszych historyków:). Sądzę, że nie bez kozery. Wydawnictwo Zysk-Ska zapowiada bowiem, że już wkrótce wyda jego kolejną publikację. Jej współautorem ma być Adam Chmielecki  i ma być to „pierwsza źródłowa książka o lewych interesach ludzi tajnych służb, aferze FOZZ i samotnej walce Michała Falzmanna, który ujawnił mechanizm rabunku finansów Polski”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.