Źródło: strona gen. Janusza Brochwicz-Lewińskiego |
Dziś mija 70. Rocznica akcji Batalionu Armii Krajowej "Parasola" na Aptekę Wendego na Krakowskim Przedmieściu 55. Dowodził nią plut. podch. Janusz Brochwicz-Lewiński ps. "Gryf ". Akcja powiodła się - nie padł ani jeden strzał, nie było także ofiar. Celem było zdobycie leków i materiałów sanitarnych dla służby sanitarnej oddziału i sanitariatu Kedywu KG AK.
Szczegółowy opis akcji można przeczytać m.in. na świetnej stronie Kamienie na Szaniec.
Janusz Brochwicz-Lewiński ps. "Gryf " urodził się 17 września 1920 roku w Wołkowysku na Grodzieńszczyźnie. W 1939 roku uczestniczył w kampanii wrześniowej.
Aresztowany przez bolszewików pod Baranowiczami i 17 września 1939 skazany na
karę śmierci. Znalazł się wtedy, wraz z grupą skazańców, w pociągu
jadącym na Wschód. Udało mu się uciec z transportu. Po kilkumiesięcznej
wędrówce przedostał się do Generalnej Guberni, części
Polski okupowanej przez Niemców. W 1940 roku wstąpił doi Związku Walki
Zbrojnej - Armii Krajowej. W latach 1942-1944 walczył w partyzantce na
Lubelszczyźnie. Od lutego 1944 roku przydzielony do Warszawy do Batalionu
Kedywu AK „Parasol”. W Powstaniu Warszawskim, walcząc w batalionie
"Parasol", dowodził legendarną obroną Pałacyku Michla na Woli (Wolska
40/42). Dzięki jego brawurowej odwadze oraz wybitnemu talentowi
dowódczemu załoga kilkakrotnie odpierała silne natarcia niemieckie.
Ciężka rana twarzy odniesiona w trakcie walk w rejonie Cmentarza
Kalwińskiego wyeliminowała go z dalszych walk. Za ofiarną i bohaterską
walkę na Woli otrzymał jeden z pierwszych w Powstaniu Krzyż Srebrny
Orderu Wojennego Virtuti Militari. Po wojnie pozostał na emigracji.
Służył w elitarnych brytyjskich jednostkach komandosów, w wojskach
kolonialnych i wywiadzie antykomunistycznym. Na stałe powrócił do kraju w
2003 roku. Honorowy Patron Straży Miejskiej M. St. Warszawy, W 2007 roku
został Honorowym Obywatelem M. St. Warszawy. 24 kwietnia 2008 roku
Prezydent RP Lech Kaczyński awansował go do stopnia generała brygady. Od
2009 roku jest członkiem Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari.
Wyróżniony licznymi najwyższymi dekoracjami polskimi i brytyjskimi, m. in. British Empire Medal i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia
Polski.
Generał prowadzi swoją stronę na Facebooku!!! Jeśli ktoś ma konto, to zachęcam do jej śledzenia i polubienia.
Najnowszą książkę Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm otwiera przejmująca (zapisana przez pisarkę 9 listopada 2010 roku i autoryzowana) opowieść gen. Janusza Brochwicz-Lewińskiego o ostatnich dniach życia córki Melchiora Wańkowicza, Krystyny ps. "Anna". W czasie Powstania Warszawskiego był jej dowódcą. Widział, jak poległa, i to on ją pochował. To świadectwo o bohaterskiej walce i śmierci córki pisarza ściska za gardło. Zachęcam gorąco do lektury. Oto jeden z najbardziej poruszających fragmentów:
Poszło sześciu chłopców i Krystyna z nimi. Sama się zgłosiła. [...] Wychodzili tylnym wyjściem. Była 4- 5 rano. Podała mi rękę na pożegnanie, śmiała się. Śpiewali "Pałacyk Michla, Żytnia, Wola...".
Pół godziny później zginęli.
A. Ziółkowska-Boehm, Druga bitwa o Monte Cassino, Iskry, Warszawa 2014, s. 21.
Co za zbieg okoliczności, przedwczoraj miałem w ręku "Zośkę i Parasol" Kamińskiego :-)Epitafium Krystyny to najlepsze strony "Ziela na kraterze" i myślę, że w ogóle twórczości Wańkowicza.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odpowiadam.
UsuńAkurat tej książki Kamińskiego jeszcze nie czytałam. Muszę to nadrobić!
Lubiłam śpiewać te pieśń "Pałacyk....".
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, by ta ofiara nie poszła na marne.
Tak. I pamięć w narodzie nie zginęła.
UsuńPamięć może i nie zginie, ale chodzi też o to by jej nie formowali Ci, którzy próbują na różne sposoby nie tylko umniejszyć jego wagę, ale podważyć jego sens. To jest najgroźniejsze dla młodych, którzy tę pamięć poniosą dalej.
UsuńNiesamowite, ma prawie 94 lata i jest na fejsie?
OdpowiedzUsuńTeż byłam zdumiona, gdy odkryłam to. Warto zaglądać na stronę bohatera. Dzięki temu ten cały fejsbuk nabiera małej wartości.
UsuńByłam tak samo zdumiona, gdy to odkryłam. Dzięki temu cały ten "fejsbuk" nabiera małej wartości:)
UsuńTeż zajrzałam na f-b. Przypomina mi znajomego mojego Taty - pana Kapitana, z którym po śmierci taty korespondowałam. Pan miał około dziewięćdziesiątki i pisał piękne i pełne optymizmu listy, jak to się mówi - dobry przedwojenny materiał.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zachowałaś tę cenną korespondencję:)
UsuńZnalazłam, polubiłam:) Chyba muszę przeprosić się z panią Ziółkowską-Boehm.
OdpowiedzUsuńMiło, że nawet w trakcie odpoczynku nadmorskiego znajduje czas, by do nas zajrzeć! Przyjemnego pobytu!
Usuń