Człowiek, żeby żyć, nie może myśleć do dna.
Zwariowałby. Więc myśli po wierzchu, więc czuje brzeżkiem serca. Nie wolno
schodzić do dna.
(Stanisława
Kuszelewska-Rayska, Pan Czesław i Zosia [w:]
tejże, Kobiety, Zysk i S-ka, Poznań
2014, s. 206)
Proza obyczajowa Stanisławy
Kuszelewskiej-Rayskiej ukazuje w przejmujący sposób ludzkie losy pogmatwane
przez wojnę. Jej opowiadania obrazują przede wszystkim rolę polskich kobiet w ruchu oporu i
Powstaniu Warszawskim. Kuszelewska-Rayska napisała je między lipcem 1945 roku i
marcem 1946 roku, a więc wkrótce po zakończeniu Apokalipsy. Mamy do czynienia z
najwartościowszą, kunsztowną literaturą - zapierającą dech w piersi i uczącą
pokory. Tom opowiadań wydał tuż po wojnie, a więc bardzo szybko, Instytut
Literacki. Sążniste recenzje poświęcili im między innymi Zofia i Melchior
Wańkowiczowie. W swoim Dzienniku wspomniał o nich w ciepłych słowach Jan
Lechoń. Czy trzeba większej rekomendacji?
Źródło: wszystkie zdjęcie ze strony Kultura Paryska |
Ukazanie się tych
opowiadań w kraju po przeszło siedemdziesięciu latach (!) to ogromne wydarzenie
w polskim życiu literackim. Można jednak odnieść wrażenie, że przechodzi ono
bez echa. A powinno być głośno! Opowiadania te oddziałują świdrująco - nie dają
spokoju, wyrywają z odrętwienia myślowego i uczuciowego.
Mimo niewoli i
okrutnego terroru polskie kobiety heroicznie walczą o rzeczy elementarne. Jedna
z bohaterek tak powie o tym ułomnym życiu, jakie starają się wieść w czasie
wojny:
[…] nasze życie
jest jakby odarte z kory, obłupane z łyka, został trzon, rdzeń. Liczą się tylko
rzeczy najważniejsze, właśnie istotne, prawdziwe: żywność, miłość, odwaga,
praca, śmierć. Reszta jest niepotrzebna. Człowiek […] nie ma już tutaj
ram.
Owe ramy to
stanowiska, pieniądze, strój, mienie… Wojna ogołaca człowieka z tego
wszystkiego, za czym w czasach pokoju gonimy bez tchu. Jest, jaki
jest, nie może nic udać - doda za chwilę ta sama bohaterka.
Ma albo nie ma:
walor w przyjaźni, urok w miłości, talent w pracy, odwagę walki, zdolność do
zarobku, do przetrzymania, do uśmiechu na mrozie, do podzielenia się chlebem […].
Kobiety z opowiadań
Kuszelewskiej-Rayskiej są obdarzone tymi talentami w mniejszym lub większym
stopniu, żadna nie poddaje się i walczy ze wszystkich sił o przetrwanie oraz
zachowanie w sobie i wokół człowieczeństwa, choć często zdarza się, że przeżywają
chwile zwątpienia i rozpaczy. Nie tracą czasu na błahostki, zresztą nie mogą
sobie na nie pozwolić, co nie znaczy, że się nie śmieją i nie bawią. Małe
przyjęcia, zabawy i bale też były formą buntu wobec okrutnej rzeczywistości,
kiedy to tysiące szkieletów […] rozpełzają po Polsce w lagrowych
pasiakach albo w kradzionych swetrach. Kobiety stawały na głowie, by
zdobyć szynkę lub kwiaty, aby nimi ozdobić stół i godnie umilić czas gościom.
Pełniły różne funkcje zarówno w życiu wojskowym, jak i cywilnym: każda jest
bohaterką w tym, co robi, ale doświadcza upadków i momentów tchórzostwa. Dbają
o swoich bliskich na różne sposoby, zdobywają pożywienie, walczą o w miarę
normalną, zwyczajną codzienność, mimo że życie utraciło nie tylko
obrzędowość i zaciszność, ale nawet pospolitą obyczajność. One przede
wszystkim pomagają, jak stwierdzi Flora w jednym z
najwspanialszych opowiadań pt. Naród. Kuszelewska-Rayska, przenosząc
nas w sam środek wojny, ukazuje zarazem krajobraz duchowy polskiego narodu.
„Braterski łańcuch porozumienia” - tak określa pisarka we wspomnianym utworze
postawę Polaków jako narodu wobec terroru okupantów i jego walkę o
niepodległość w czasie drugiej wojny światowej.
Ważnym, niejako
symbolicznym szczegółem charakteryzującym stosunek pisarki do przedstawianych
wydarzeń rozgrywających się w piekle wojny i tych, którzy ją wywołali, jest konsekwentne pisanie słowa
„Niemcy” od małej litery. Jednak nie tylko niemiecki okupant jest ukazany w jej
opowiadaniach. Znakomity utwór Czerwony Kraków obrazuje ostatnie dni
wojny i pierwsze powojenne, gdy w zalanej krwią Polsce zaczyna panoszyć się drugi, sowiecki
okupant i instalować swoje przyczółki za pomocą grupy inicjatywnej komunistów
polskich przerzuconych z ZSRR z połączenia krajowych ugrupowań komunistycznych.
Spacerujemy z Elżbietą po ulicach Krakowa, mijając między innymi berlingowców,
i widzimy na przykład, jak kamienica koło Hawełki zaczerwieniła
się […] obficie i zaczerniała ogromnymi literami płótna, przyczepnego
do balkonu: PPR, a u wylotu Szewskiej, dokładnie na tle Sukiennic,
stanęło pięć olbrzymich płócien, każde na dwóch kijach. Pośrodku Stalin, z
każdej strony po dwóch marszałków. Bohaterka opowiadania chodzi do
kościołów krakowskich na sumę, by badać nastroje społeczne po nastaniu
„bolszewików” (tak określa sowieckiego okupanta) na podstawie tego, jak jest
śpiewany znamienny refren pieści Boże, coś Polskę.
O odwadze polskich
kobiet pisarka opowiada metodą małego realizmu - proste losy okazują się
doskonałym punktem wyjścia do przedstawienia tego, jak nad głowami bohaterek
rozgrywa się dramatyczna Historia. Groza i liryzm są tu wyważone w idealnych
proporcjach. Fabuły opowiadań są utkane z niedopowiedzeń i napięć, a język
pełen niedomówień, subtelności i pozbawiony ozdobników. Obraz życia polskich
kobiet w czasach terroru i walki o niepodległość wolny jest od aury
martyrologicznej. Najbardziej wstrząsającymi walorami tych opowiadań są ich
prawdomówność, szczerość, autentyzm i lapidarność. Cały tragizm przeżycia
doświadczenia wojny z punktu widzenia kobiety, niemający równego w literaturze
polskiej, przedstawiony jest bez patosu i moralizatorskiego komentarza. W
utworach Kuszelewskiej-Rayskiej nie brakuje wątków autobiograficznych, co
nadaje im dodatkowego, wartościowego wymiaru.
Kobiety,
czytajcie opowiadania Kuszelewskiej-Rayskiej! Jej utwory odznaczają się
bowiem wirtuozowskim artyzmem literackim. Wysmakowane kompozycja, język i
fabuła nie pozwalają na obojętność i poruszają w
czytelniku najczulsze struny.
**********************************************************************
Stanisława Kuszelewska-Rayska (24 XII
1894−24 I 1966) − pisarka, tłumaczka dzieł Jacka Londona, Aldousa Huxleya,
Donna Byrne’a i Harry’ego Sinclaira Lewisa; harcerka, żołnierz Polskiej
Organizacji Wojskowej i Armii Krajowej. Wydane na uchodźstwie książki − Kobiety
i Dziwy życia − są
pierwszymi w polskiej prozie autobiograficznymi opowieściami o kobietach
konspiracji 1939−1945. Dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka obydwa tomy po raz
pierwszy ukazały się w kraju (z inicjatywy Sławomira Cenckiewicza, który napisał posłowie poświęcone sylwetce tej niezwykłej pisarki, niestety zapomnianej). Kuszelewska-Rayska wyemigrowała tuż po wojnie, o komunistach wyrażała się jak
najgorzej i ani jej było w głowie nawiązywać jakiekolwiek kontakty z PRL. Jej
córka, Ewa Matuszewska, pseudonim Mewa, sanitariuszka służby sanitarnej Obwodu
Mokotów Armii Krajowej, harcerka, sportsmenka i pilotka szybowcowa, zginęła w
Powstaniu Warszawskim. We wrześniu 2014 roku odsłonięto tablicę pamiątkową na
domu rodzinnym przy ul. Idzikowskiego 25 w Warszawie.
No i skąd bym się dowiedziała o takiej książce? Rekomendacja znakomita. Zamawiam:)))
OdpowiedzUsuńNa pewno nie pożałujesz! Literatura jedyna w swoim rodzaju! Piękny hołd oddany polskim kobietom działającym w ruchu oporu w różnych przejawach. Nic tylko czytać.
UsuńPięknie piszesz o książkach!
OdpowiedzUsuńMamy tu do czynienia rzeczywiście z książką ważną i z tego, co piszesz uwodzącą pięknem słowa. Jak Poprzedniczka mogę jedynie na zakończenie rzec: zamawiam.
Dziękuję. Uwodzicielska moc opowiadań Kuszelewskiej-Rayskiej jest ogromna. Na dodatek dziś, gdy niemcy (tak jak autorka piszę od małej litery) uparcie nazywają stworzone przez siebie obozy koncentracyjne polskimi, czyta się te utwory z tym bardziej wytężoną uwagą.
UsuńNa osobny wpis zasługuje postać pisarki. Była niezwykłą kobietą. Bardzo cierpiała z powodu utraty córki...
Zapisuję i czekam aż będzie można ją w miarę tanio zdobyć.
OdpowiedzUsuńPo tym jak książkę zaprezentowałaś trudno by było ją nie przeczytać.
Prawdziwie czarujące opowiadania. Polecam z czystym sercem.
Usuń