Park przy ul. Kazimierza Wielkiego w Krakowie
Komu zima, komu poncz błękitnooki?:)
Wreszcie prawdziwa zima!:) Zawsze gdy spadnie pierwszy porządny śnieg, taki, który "w oczy gryzie", idę na spacer i amatorsko pstrykam... Chwytam chwile;)
Komu zima, komu poncz błękitnooki... (Komu zima, arak i punsz gołubogłazyj...) Zima - arak, poncz błękitnooki komuś, Komuś - wino z korzeniami, z aromatem, Komuś wreszcie gwiazd okrutnych wyrok słony W zadymioną pozwolono przenieść chatę. Trochę ciepła z sierści owiec na pociechę, Trochę ciepła, jakim pomiot tchnie z kurnika; Ja za życie oddam wszystko - za opiekę, I zapałka mnie potrafi ogrzać zwykła. Spójrz: mam w ręku tylko mały dzban chropawy, A pisk gwiezdny wciąż łaskocze słabe ucho, Ale ciepło sypkiej glinki, żółcień trawy Muszę kochać nawet skroś te marne puchy. Lekko głaskać runo, wzruszać słomę, Zimą głodną trwać w rogoży jak jabłonie, Ku obcemu lgnąć z czułością nieświadomą, Szperać w pustce i wciąż czekać nieprzytomnie. Niech spiskowcy gdzieś się spieszą w kopnym śniegu, Niczym owce, a śnieg skrzypi, dmie wichura, Komuś zima - gorzką drogą do noclegu, Komuś - solą uroczystych uraz. Gdybyż unieść blask pochodni do księżyca, Z psem iść naprzęd pod gwiaździstą solą nocy, Z kurem w garnku wejść do izby czarownicy... A śnieg biały, a śnieg biały gryzie oczy. 1922 r. Osip Mandelsztam tł. Gina Gieysztor
Gdzie mam się podziać w tym styczniu przeklętym?...
(Kuda mnie diet'sia w etom janwarie?...)
Gdzie mam się podziać w tym styczniu przeklętym?
Otwarte miasto czepia się obrzydle...
Może mnie upił widok drzwi zamkniętych?
- Wyć się chce: wszędzie zasuwy i rygle.
I te pończochy rozszczekanych przecznic,
I te spiżarnie wykrzywionych ulic:
Zza wszystkich rogów wrogów niebezpiecznych
I w każdym kącie końca oczekuję.
I w dół porosły brodawkami mroku,
Ślizgam się, brnąc ku pompie oblodzonej,
I łykam martwe powietrze w rytm kroków,
I gorączkują się gwarne gawrony.
A ja na ziemi jęczę i złorzeczę,
Potknąwszy się o czyjś zgubiony chodak:
- Niech ktoś przeczyta! doradzi! uleczy!
Niech choć zagadnie na kolczastych schodach!
Woroneż, koniec stycznia - luty 1937 r.
Osip Mandelsztam
tł. Stanisław Barańczak
U nas też śnieg, ale ja tylko czekam na wiosnę :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lubię, kiedy zimą jest zima, wiosną - wiosna, latem - lato, a jesienią - jesień. Nie cierpię anomalii pogodowych:)
UsuńPozdrawiam!
Ehh Kraków!
OdpowiedzUsuńPapryczko, wyczuwam w Twoich słowach nutkę nostalgii...:)
UsuńBeatko, ja tak podpisuję Ci sie tutaj pod wpływem Twojego wpisu u mnie:) Twój blog polecił mi nasza wspólna znajoma Gosia M. Weszłam, rozejrzałam się i bardzo mi sie tutaj spodobało. Niestety nie mam czasu na czytanie, tyle ile go miałam kiedyś. Ale bardzo tego potrzebuje. Twój blog zaostrza mi apetyt i daje mi miłe poczucie przyjemności z obcowania wśród książek:) Osobiście ciężko mi idzie pisanie o książkach, ale bardzo lubię czytać jak inni piszą o książkach:) No to chyba będę tutaj zaglądać częściej a Ty pisz, bo ludzie chcą czytać:)Pozdrawiam, ania
OdpowiedzUsuńAniu, czyli mamy wspólną znajomą! To dopiero niespodzianka! Gosię znam od lat:) To stara i dobra znajoma:) Często zdarza mi się pytać ją, "co ostatnio czytała?":):):)
UsuńDziękuję za miłe słowa zachęty, a Twój blog to jeden z moich ulubionych. Pozdrowienia dla Karolka i Zosi:)
Kraków, dobre lektury, szczypta poezji, a do tego jeszcze mój ukochany Firmin! Czego jeszcze trzeba? Cieszę się, że natknęłam się na FB na Twojego bloga. Czytam z przyjemnością i dodaję do ulubionych. Pozdrawiam z serca Puszczy Sandomierskiej:)
OdpowiedzUsuńZ Puszczy Sandomierskiej?!:) To prawie moje zakątki rodzinne, albowiem Podkarpacie! Wstyd się przyznać, ale nigdy tam nie byłam... Cudze chwalicie, a swego nie znacie... Z ciekawości zajrzałam przed chwilą na tę stronę:
Usuńhttp://www.puszczasandomierska.lasy.gov.pl/
Już wiem, gdzie pojadę w maju.:)
Pozdrawiam!