Zastanawiam się, czy takie harcerki jak Karolina Stachoń-Weit czytały przed wojną powieści harcerskie. Dziś jedną z nich chciałabym Wam dziś zaprezentować.
Zacznę od nakreślenia sylwetki autora.
Jan Michalski (1876–1950) był filologiem, nauczycielem (w latach 1910–1946),
wizytatorem oraz instruktorem w szkolnictwie warszawskim.
Otóż był on także bibliofilem. Jego księgozbiór liczył sobie bagatela 27 000 tomów, według innych źródeł - nawet 40 tysięcy! Ofiarował
go społeczeństwu. Napisał też wspomnienia pod wielce wymownym tytułem: 55 lat wśród książek (1950). Może ktoś z Was ją czytał lub nawet ma w swojej biblioteczce domowej? Znalazłam wpis o tej publikacji pewnej blogerki (TUTAJ).
Tyle wiadomo o autorze powieści harcerskiej, która ukazała się w 1928 roku.
Od wielkiej Wojny minęło przeszło dwadzieścia lat. Już, już zdawało się, że oto Anioł Pokoju roztoczył nad lądami i wodami świata swoje białe opiekuńcze skrzydła, gdy tymczasem... świat stał się areną kolejnej wojny. Znów trzeba bić się o wolną Polskę. Wróg zacięcie atakuje wojsko Rzeczpospolitej. Po jednym z ataków batalion został przetrzebiony. W okopach i sztabie pułku X dzielnie służą dziewczęta jako kancelistki, sanitarjuszki i kurjerki wojskowe. Ich obecność dobrze wpływa na morale zmęczonych i rannych żołnierzy. Gdy nadchodzi Boże Narodzenie, Stefa, Marychna i inne harcerki organizują Wigilię. W trakcie wieczoru dwie z nich wyszły ku niezadowoleniu dowódcy z sali do okopów, by podzielić się opłatkiem ze znajdującymi się tam żołnierzami. Nieprzyjaciel jednak nie próżnuje. Jedna z harcerek zostaje porwana, ale w tym samym czasie druga zarządzi brawurowy kontratak, dzięki któremu batalion wroga ulegnie rozbiciu. Od tego momentu akcja powieści nabiera rozpędu. Będziemy śledzić losy polskiego pułku i perypetie uprowadzonej harcerki z niesłabnącym zainteresowaniem, a czasami nawet wasze serca zabiją żywszym tempem, tak jak wtedy, gdy czytaliście Trylogię Sienkiewicza i śledziliście, jak Skrzetuski przedzierał się ze Zbaraża.
Lektura powieści Kurjerki wywoływała u mnie uśmiech za sprawą głównych bohaterek oraz ukrytej między wierszami ironii, zachwyt przedwojenną polszczyzną, ale i poruszenie... Bo wykreowane przez autora postaci kurjerek (wolę przedwojenną pisownię tego wyrazu) można śmiało traktować jako prototypy dziewcząt, które walczyły w Powstaniu Warszawskim. Może ta powieść była czytana w kręgu harcerek, które później, w czasie drugiej wojny światowej, dokonywały dokładnie takich samych czynów, jak kurjerki wymyślone przez Michalskiego? Ratowały rannych i trwały przy nich, wiedząc, że
zginą, przenosiły pod ostrzałem rozkazy i meldunki, budowały
barykady, niosły żołnierzom ratunek i pociechę, transportowały broń, przeprowadzały kanałami, otaczały opieką ludność
cywilną i zdobywały żywność. Wszystkie harcerki łączy miłość do ojczyzny - dla niej są gotowe do najwyższych poświęceń. Powieść nie jest pozbawiona patosu i dydaktyzmu, ale te jej cechy nie są irytujące, gdyż zdajemy sobie sprawę, że uwydatnione przez autora wartości, idee i wychowawcze metody harcerskie trafiły na podatny grunt w polskim społeczeństwie przed drugą wojną światową i urzeczywistniały się potem wśród młodych Polaków, kiedy przyszło im walczyć z niemieckim i sowieckim okupantem.
Reprint powieści zamyka obrazowe i humorystyczne wspomnienie autora o dziecięcych psotach i przemianie, która zaszła w urwisach pod wpływem lektury pewnej książki... Tak, to kolejny przykład zbawiennego wpływu książek na człowieka.
Było nas sześciu chłopców, urwisów z pod ciemnej gwiazdy,
wyrzutków o ile nie społeczeństwa, to już przynajmniej kilku szkół. Uczyliśmy
się, rzecz prosta, ohydnie w całem słowa tego znaczeniu. Ulubionym naszym
sportem było: w lecie obieranie sąsiednich ogrodów z jabłek i wogóle owoców, w
zimie zaś „podjeżdżanie“ bliźnich na sankach w ten sposób, by zwalać ich z nóg,
oczywiście zawsze niechcący. Staliśmy się plagą miasta, a nawet przedmieść.
Nasze temperamenty doskonale znała nawet leniwa policja rosyjska, na nasz widok
„izwoszczyki“ zaciskali w grubych dłoniach biczyska, wcale niedwuznaczne
rzucając w naszym kierunku spojrzenia.
Doczytajcie sami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.