6 kwietnia 2013

"Okruchy Polski"



Antykomunista, frankofil (do pewnego momentu dziejowego), skrajny indywidualista, witalista i sentymentalista, arcymistrz literatury dokumentu osobistego (innymi słowy, literatury intymnej), wybitny epistolograf, kontestator martyrologicznej „idealizacji” wojny i w ogóle polskiej historii, katolik „z krwi i kości”, polski Szwejk (tak siebie określił w liście do Giedroycia), Polak próbujący się uwolnić od Polski i polskości, piewca urody świata i jednocześnie katastrofista, wyznawca zasady primum vivere, romantyczny realista, niepodległy duchowo i kochający wolność człowiek, ceniący impresjonistów kolorysta, „gwałtownik z Krakowa”, zapalony cyklista, szczęśliwy mąż, z wykształcenia ekonomista…

Opisany przez Macieja Urbanowskiego Andrzej Bobkowski, bo o nim mowa, ma wiele twarzy, co nie oznacza, że pisarz świadomie siebie kreował i z premedytacją przywdziewał rozmaite maski. Wręcz przeciwnie - zawsze starał się być sobą. Nigdy nie udawał, był szczery zarówno wobec siebie, jak i otaczającego go świata oraz ludzi spotykanych na ścieżce swojego krótkiego, bo zaledwie czterdziestoośmioletniego życia. Warto podkreślić, że w tym roku obchodzimy setną rocznicę urodzin pisarza.

Zebrane w książce Szczęście pod wulkanem szkice są zapisem dwudziestoletniej przygody Macieja Urbanowskiego z twórczością Andrzeja Bobkowskiego. Pod względem treści, jak i formy publikacja jest wariacją polifoniczną i wielogatunkową. Z tekstów poświęconych autorowi Szkiców piórkiem przebija prawdziwa fascynacja Urbanowskiego jego osobowością, światopoglądem, postawą i nielicznym dorobkiem, jednak wyłaniający się z nich portret pisarza daleki jest od posągowości i sztampy. Wręcz przeciwnie - odznacza się malowniczością i żywością. Krakowski historyk literatury używa bowiem palety wielu kolorów i miesza style, tak jak czynił to Bobkowski w swoim dzienniku, nazywając swoje hybrydyczne zapiski „orchideami w sosie pomidorowym”. Urbanowski zebrał i ułożył szkice, które razem tworzą eseistykę na poły krytyczną, na poły naukową. Niektóre z tekstów przybierają także postać felietonu. W niewielkiej rozmiarami książce znajdziemy niezmiernie interesujące rozważania między innymi na temat autentyczności Szkiców piórkiem, poglądów Bobkowskiego na rolę kultury w życiu jednostek i społeczeństw w kontekście przekonań Miłosza, struktury dzienników wojennych będących kronikami katastrofy zarówno globalnej, jak i jednostkowej, korespondencji pisarza z Giedroyciem, Turowiczem i Terleckim czy patriotyzmu pisarza.

Przez wszystkie teksty na temat Andrzeja Bobkowskiego przewija się jeden charakterystyczny motyw, że kochał życie i jego różne przejawy. W Szkicach piórkiem układał peany na jego cześć. Najsłynniejszy warto przypomnieć:

Nie ma chyba nic przyjemniejszego niż w duszny poranek lata paryskiego zaszyć się w kącie jakiegoś bistra i sączyć zimne piwo. Zapalić papierosa i po prostu istnieć. Nic więcej. Żyć i modlić się. Coraz częściej modlę się nad szklanką piwa lub kieliszkiem rumu, bo są to momenty, w których naprawdę czuję, że jeszcze żyję. I dziękczynię.

Pisał te słowa w czasie wojennej zawieruchy, która w pewnym stopniu mąciła jego odbiór świata i wiarę w ludzi, lecz nie zniszczyła do końca wrodzonego u Bobkowskiego daru zachwytu i zachłystywania się radością z samego istnienia wbrew i pomimo ponurej rzeczywistości Europoläger, jak nazywał zniewolony dwoma totalizmami kontynent.

Niezwykle cenna jest ta książeczka poświęcona jednemu z najwybitniejszych polskich pisarzy. Dobrze, że autor dał się namówić i ją przygotował. Publikację zamyka arcyciekawy, gdyż o charakterze wspomnieniowym wywiad z Jackiem Stworą, który poznał Bobkowskiego w 1933 roku. Pozostaje mieć nadzieję, że czytelnicy doczekają się także szkicu o Krakowie Bobkowskiego, do którego napisania, jak wyznał Urbanowski we wstępie, ciągle się przymierza. Byłoby to doskonałe uzupełnienie już fascynująco przez niego stworzonej, bo wielowymiarowej sylwetki jednej z największych osobowości dwudziestowiecznej literatury polskiej. Wyłaniający się z publikacji wizerunek Bobkowskiego urzeka i skłania do ponownego sięgnięcia po Szkice piórkiem czy choćby listy pisane z Gwatemali do matki. Lektura znakomitych szkiców krakowskiego krytyka literackiego nie tylko poszerza wiedzę o jednym z najbardziej intrygujących pisarzy, lecz także ubogaca i przemawia do wyobraźni. Urbanowski bowiem zachęca do wyimaginowania sobie następującej sceny spotkania, do którego mogło dojść w 1947 roku:

Jest ciepły wieczór. Krakowski Rynek wypełniają tłumy spacerowiczów. Gdzieniegdzie widać mundury polskich żołnierzy - wojna przecież skończyła się ledwie parę dni temu. W kawiarni zawzięcie dyskutuje dwóch wysokich blondynów. Elegancko ubrany - zawsze o tym marzył - Andrzej Trzebiński wymachuje gwałtownie ostatnim numerem „Sztuki i Narodu”. Naprzeciwko niego, rower oparty o krzesło, siedzi Andrzej Bobkowski. Leniwie sączy czerwone wino i z uśmiechem słucha Trzebińskiego. Na środku stołu leży maszynopis Szkiców piórkiem, o które pewnie toczy się spór. Tuż obok księgarnia. Na witrynie egzemplarze Kwiatów z drzew zakazanych Trzebińskiego, nowe wiersze Gajcego i Baczyńskiego, opasły tom Mostów Irzykowskiego, eseje Brauna i Górskiego, chyba też coś Czechowicza, Wierzyńskiego, Pietrzaka i Konińskiego… Okruchy z Atlantydy. Okruchy Polski.

 Maciej Urbanowski, Szczęście pod wulkanem. O Andrzeju Bobkowskim, LTW, Łomianki 2013, s. 42-43.

2 komentarze:

  1. Pięknie odrobiłaś lekcje u swojego wykładowcy. Wychodzi szóstka z plusem. Ciekawa postać niewątpliwie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak wysoką notę! Tym bardziej ją sobie cenię, bo wystawiła ją także nauczycielka. Nie wypadało mi wypowiadać się w niepochlebnym tonie o książce mojego byłego wykładowcy:) Żartuję. Nie musiałam swojej opinii "lukrować", bo publikacja jest arcyciekawa i pochłonęłam ją w dwa wieczory. A że jej bohaterem jest tak nietuzinkowa postać polskiej literatury - to dodatkowy walor. Najbardziej interesujący i poruszający jest esej o patriotyzmie Bobkowskiego, prawda? O jego stosunku do polskości i polskiej historii, a także tradycji walk wyzwoleńczych, a także jego postawy w czasie wojny. Ten rys w biografii pisarza intryguje mnie (i, jak zauważyłam, również ciebie) najbardziej. Twardy orzech do zgryzienia. Będę to konfrontować ze "Szkicami piórkiem".

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.