Zmarła
7 czerwca ubiegłego roku Barbara Wachowicz nie tylko z dramatycznej perspektywy
spoglądała na Kresy. Jej gawędy i reportaże nie są wyłącznie opowieściami o
mitycznej krainie, lecz także próbą zrozumienia potencjału tkwiącego w
utraconych ziemiach, a opiera się on na polskiej, żydowskiej, ukraińskiej oraz
ormiańskiej historii i kulturze. Wileńszczyzna, Nowogródczyzna, Wołyń,
Grodzieńszczyzna są przesiąknięte przeszłością tych narodów, ale przede wszystkim
polskością. Ta ziemia ma dla nas, Polaków, ogromną wartość duchową, wciąż
promieniującą. Obficie czerpiemy i będziemy czerpać z dziedzictwa „kresowej
Atlantydy”.
Swoimi
książkami, wystawami, widowiskami i gawędami Barbara Wachowicz niestrudzenie
ocalała kruszec polskości. Jej olbrzymi dorobek dotyczy doświadczeń biograficznych
wybitnych Polaków, przygód intelektualnych, fascynacji Kresami i ich bogactwem.
W ten krąg zainteresowań literackich pisarki doskonale wpisuje się, wydana
pośmiertnie (jesienią 2018 roku), książka Wielcy Polacy na Kresach,
będąca wznowieniem jej reportaży należących od dawna do klasyki tego gatunku,
opublikowanych po raz pierwszy w 1994 roku w tomie zatytułowanym Ty jesteś
jak zdrowie. Książka posiada wymowną dedykację: „Rodakom wiernym Polsce
gdziekolwiek są”. Barbara Wachowicz obdarzona była niesamowitym wyczuleniem na
piękno literatury i historii polskiej, w tym na historię dawnych ziem I i II
Rzeczypospolitej – tamtejszą przyrodę, kulturę i żyjących tam
ludzi, ich wybory i koleje losu. W poczuciu misji i z radością wiele razy
przemierzała szlaki życiowe wybitnych Polaków urodzonych na Kresach. Spotkany w
1990 roku w Wilnie przez Barbarę Wachowicz dyrektor tamtejszej szkoły średniej
im. Adama Mickiewicza, Czesław Dawidowicz, powie pisarce: „Nastała w Polsce
moda na kresy. Żeby to nie była tylko moda. Żeby pamiętano, że my znikąd tu nie
przyszliśmy. Tu trwamy”. Zachować historię i dziedzictwo kulturowe Kresów w
narodowej pamięci - taki cel obrała sobie pisarka w początkach swojej pracy
twórczej i do końca życia pozostała wierna tej idei.
Zebrane
w tomie Wielcy Polacy na Kresach gawędy mają cechy mozaiki. Znakomite impresje
biograficzne na temat Mickiewicza, Słowackiego, Orzeszkowej i Wańkowicza
przeplatają się bowiem z zapisami poruszających najczulsze struny dialogów odbytych
z napotkanymi przez Barbarę Wachowicz w trakcie jej peregrynacji (odbywanych od
lat 70. do lat 90. ubiegłego wieku) mieszkańcami ziem, w których nasi wybitni
rodacy żyli i tworzyli. Wiele wzruszających spotkań i rozmów uwieczniła w
swoich książkach, na przykład przy okazji swojej wystawy „W Ojczyźnie serce me
zostało” poznała wpatrującą się w zdjęcia Bohatyrowicz nazaretankę s. Noelę,
która była przyjaciółką s. Kinez - Zofii Strzałkowskiej znad Niemna,
najstarszej wnuczki Jana Kamieńskiego (pierwowzoru Benedykta Korczyńskiego),
chrzestnej córki Elizy Orzeszkowej. Siostra Noela, która pozostawała przez
wiele lat w serdecznej przyjaźni z potomkami powstańczego bohatera Nad
Niemnem, przekazała pisarce „klucz” umożliwiający odtworzenie ich losów.
Inne niezwykłe spotkanie, do którego często pamięcią wracała w trakcie
autorskich wieczorów, przeżyła Barbara Wachowicz w Solecznikach Wielkich, dokąd
w 1976 roku zawędrowała, aby zobaczyć cmentarz, gdzie Mickiewicz ujrzał obrzęd
Dziadów. Poznała tam Edwarda Apanela, który pięknymi słowy poprosi ją o
przysłanie choćby tylko pocztówki, „coby na niej Polska była jak żywa…
Powiesiwszy ja sobie kole Ostrobramskiej, powiem: patrz, stary, kto do ciebie
na dni ostatnie przyszedł!”. Tacy właśnie wierni Ojczyźnie Polacy, z dziada,
pradziada, stróżowali i nadal stróżują na utraconych w wyniku zawirowań
dziejowych ziemiach. Jak powiedziała w trakcie jednego ze spotkań z grodzieńską
młodzieżą Eliza Orzeszkowa, której słowa Barbara Wachowicz przytacza w części książki
zatytułowanej Wieści znad Niemna – „Nie powinni opuszczać kresów ci,
których Bóg tam postawił i los”. Barbara Wachowicz nie tylko umiała dotrzeć do
serc i umysłów mieszkających tam strażników pamięci narodowej, lecz także
oddawała im głos, poświęcając im w książce dużo miejsca oraz znakomicie ich portretując
w poczuciu wdzięczności za ich wieloraką działalność, polegającą na przykład na
utrzymaniu na Kresach polskiego szkolnictwa. Pisarka przez lata utrzymywała
kontakty z kresowiakami, którzy słali do niej wzruszające listy. Gwoli barwy
warto przytoczyć choćby ten otrzymany w 1979 roku od mieszkającej w Krzemieńcu
Polki Rity: „Radowałam się niespodziankom od Ciebie, książkom. Ta nasza lewada
ukraińska w tytule! Ona już umiera w języku na co dzień. Kto wie, że to znaczy
– leśna polanka! Ale jeszcze moja mama tak mówi. Ta nazwa z greckiego przyszła
języka. U Słowackiego nie tylko ją spotkasz. Pan Iwaszkiewicz sam z Ukrainy,
często ją powtarza. W starej pasiece «szumem drzew gwarzy stara lewada» , z
siostrami chodzi na «lewadę lub na łódkę» (…)”. O tym, jak współcześni Polacy, mieszkający
zwłaszcza w kraju, niemiłosiernie przekręcali tytuł jej najbardziej znanej i
cenionej książki Malwy na lewadach, pisarka z humorem opowiadała w
trakcie autorskich spotkań z rzeszą wiernych czytelników, których nazywała „wielką
rodziną mojego serca”. W literaturze faktu możemy obserwować szczególny rodzaj
identyfikacji autora z bohaterami książek. U Barbary Wachowicz przejawia się to
ujmującymi opisami spotkań, wspólnych podróży i wieloletnich przyjaźni.
Poruszające są te fragmenty, które odkrywają pasję i zaangażowanie pisarki. Z
kart jej wszystkich dzieł przebija bowiem olbrzymia miłość do polskiej
literatury pięknej.
Wilno,
Mickuny, Tuhanowicze, Nowogródek, Kowno i pobliskie Jodańce Wańkowiczowskie,
Krzemieniec, Grodno, Miniewicze i Bohatyrowicze… W każdym z tych miejsc,
pełnych uroku i tradycji, Barbara Wachowicz szukała czaru dawnej przeszłości i
realnej obecności ukochanych przez nią „ludzi pióra”, ponieważ tam polskie
serca nadal dla Polski biją. Pisarka odbyła liczne podróże po całym świecie,
ale najbardziej umiłowane i utęsknione przez nią były zawsze strony ojczyste. Wszędzie
niosła myśl o kraju. Tak jak najukochańszy jej pisarz Stefan Żeromski, którego
cenne słowa na ten temat przywołuje w Malwach na lewadach: „Przebywam
odległe światy, kraje słońca, róż i kamelii, których nie ma w moim świerkowym
kraju. Niosę w mózgu ziarenko szaleju, myśl o tym kraju”.
Dzięki
reportażom i gawędom kresowym Barbary Wachowicz poznajemy klimat dzieciństwa i młodości
Mickiewicza, Słowackiego, Orzeszkowej i Wańkowicza, a także warunki, w jakich
dojrzewał ich talent, który później z ogromną mocą ujawni się w twórczości. Szukając
nad Wilią, Niemnem i Świtezią ziemskich śladów życia wymienionych poetów i
pisarzy, „odwiedzała” ich rodzinne domy, które były, tak jak każdy dom na
Kresach, twierdzą polskości. „Śni nam się Polska mądra i godna szacunku.
Niechaj nie będzie snem, lecz jawą. Ojczyzną godności i honoru (…). Taka Polska
nam się śni” – te ostatnie wersy książki Wielcy Polacy na Kresach są
swoistym testamentem pisarki zostawionym nam ku pokrzepieniu, ale i jako
wezwanie do odpowiedzialnej troski o nasz dorobek kulturowy wywodzący się z
utraconych ziem.
Barbara Wachowicz, Wielcy Polacy na Kresach. Z
Mickiewiczem nad Wilią, Niemnem i Świtezią. Ze Słowackim w Krzemieńcu. Z
Orzeszkową nad Niemnem, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.