Losy Żabińskich zapisały się niejako między
wierszami historii przez duże H, jak to czasami bywa z aktami niezwykłej
ofiarności. W okupowanej Polsce czasu wojny nawet podanie spragnionemu Żydowi
kubka wody podlegało karze śmierci, tym bardziej ich bohaterstwo zadziwia i
zasługuje na upamiętnienie.
(Diane Ackerman,
Od autorki, w: Azyl. Historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, przeł. Olga
Zienkiewicz, Świat Książki, Warszawa 2017).
W 2007
amerykańska pisarka Diane Ackerman opublikowała książkę The Zookeeper’s Wife („Żona dyrektora zoo”) opartą na pamiętnikach
Antoniny Żabińskiej pt. Ludzie i
zwierzęta. W 2009 roku w wydawnictwie Świat Książki ukazał się polski
przekład pod tytułem Azyl. To właśnie
ta książka stała się podstawą scenariusza zrealizowanego filmu. Filmu, który
przyniósł Żabińskim zasłużoną, choć pośmiertną sławę. A oni – cisi bohaterowie –
być może oddadzą Polsce jeszcze jedną przysługę, niszcząc w świecie tak
fatalnie ugruntowany przez Jana Grossa stereotyp Polaka antysemity. Mam głęboką
nadzieję, że tak się stanie (filmu nie oglądałam, ale może uda mi się obejrzeć na
DVD). To był jeden z
tych niezwykłych dowodów niezłomności oraz walki o godność
w najskrajniejszych warunkach, o którym warto mówić, pisać, który warto przypominać.
Szkoda tylko, że film zrobili Amerykanie, a nie Polacy. Chociaż w zasadzie nie ma w tym
nic złego. Z całą pewnością cieszyłaby jednak koprodukcja ze zdjęciami
realizowanymi w naszym kraju. Azyl
Niki Caro powstał w czeskiej Pradze, a przecież warszawskie zoo to gotowy plener,
z willą Żabińskich w niemal niezmienionym stanie! Biorąc pod uwagę kwestię czysto
kinematograficzną, trudno nie czuć żalu. Cieszy natomiast fakt opowiedzenia tej
historii. Ktoś musiał i powinien. Nie zapominajmy
jednak o książce, na kanwie której powstał ten film.
Będąca
fabularyzowaną biografią wyjątkowego małżeństwa książka wywarła na mnie
niesamowite wrażenie mistrzostwem narracyjnym autorki, doskonałym wyczuciem
tematu oraz rzetelną znajomością faktów związanych z losami Polski w okresie
drugiej wojny światowej. Ackerman stworzyła niezapomniany i bardzo wierny
biograficznym faktom portret Antoniny i Jana Żabińskich. Opierała się bowiem na
ich wspomnieniach, utworach lub wywiadach, z których cytaty gęsto przywołuje,
mistrzowsko scalając z wielowątkową osią fabularną. Portrety zostały wykończone
miniaturowo, z ogromną doskonałością i ekspresją poetycką. Poznajemy temperament, niezwykłe umiejętności i cechy osobowości Żabińskich. Urzekają i
do głębi poruszają opisy kojącego świata przyrody i zwierząt, ogrodu
zoologicznego kontrastowo zderzonego z okrucieństwem wojny, której piekło
zgotowali ludzie ludziom, którzy, jak zanotowała w pamiętniku Antonina
Żabińska, „w ciągu godzin potrafią przeobrazić się w bestie”… Bardzo
interesujące, wręcz zdumiewające, są także szczegóły dotyczące powstania zoo,
metod jego utrzymania i prowadzenia, wyjątkowej zdolności Antoniny do
nawiązywania kontaktu ze zwierzętami i jej doskonała znajomość ich „psychiki”.
Jednak najważniejszym tematem jest oczywiście pomoc ofiarnie udzielana przez
Żabińskich uciekającym z getta Żydom. Dla ich ratowania stworzyli w swoim zoo
i domu pewnego rodzaju system nawet, co wymagało niesamowitych umiejętności, hartu
ducha, rozwagi i odwagi. Żabińscy farbowali uciekinierom włosy, przenosili ich
w ogrodzie z jednego miejsca w drugie. Zimą z pomieszczeń po zwierzętach zabierali ich do podziemnych korytarzy. A wszystko to działo się w pełnym
ludzi parku, często odwiedzanym przez Niemców. Uciekinierzy z getta mieszkali
między innymi w klatkach po lwach, które pozostawały puste, bo lwy i wiele
innych zwierząt Żabińscy musieli z bólem serca zlikwidować zaraz na początku okupacji. Zniszczone
nalotami zoo nie mogło bowiem zagwarantować bezpieczeństwa ani zwierzętom, ani ludziom… Talent pisarki
sprawia, że czytelnik ma poczucie znajdowania się w epicentrum opisywanych mrożących
krew w żyłach wydarzeń, zaskakujących sytuacji, zwrotów akcji.
O tym, jak
zrodził się pomysł na napisanie książki o bohaterskich Polakach, Diane Ackerman
opowiedziała w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”:
Mój pochodzący z Polski dziadek często
opowiadał mi o pięknie polskiej wsi, więc bardzo pragnęłam zobaczyć Puszczę
Białowieską i słynne konie, tarpany. Poprosiłam moją sąsiadkę Polkę, by pomogła
mi napisać maila do Białowieży i warszawskiego zoo. Ona mi powiedziała, że
przed II wojną jej wujek pracował w warszawskim ogrodzie zoologicznym. Gdy
napisałyśmy do niego maila, on z kolei przypomniał sobie, że żona dyrektora
pisała pamiętniki. Poprosiłyśmy, aby zdobył je dla nas. Sąsiadka przetłumaczyła
dla mnie pamiętniki Żabińskiej (https://www.tygodnikpowszechny.pl/polska-doktor-dolittle-146832).
Warto dodać, że
dziadek pisarki pochodził z Łętowni pod Przemyślem, skąd wyjechał przed drugą
wojną światową, o czym wspomina we wstępie do książki.
Azyl, przystań,
arka – tak warszawskie zoo określali ci, którzy dzięki pomocy państwa Żabińskich
przetrwali tam piekło wywołanej przez Niemców drugiej wojny światowej. Przed jej wybuchem pod kierownictwem Jana
Żabińskiego ogród położony na prawym brzegu Wisły kwitł w szybkim tempie i zdobywał coraz większe uznanie.
Kolejne sukcesy hodowlane ściągały do coraz piękniej wypielęgnowanego parku nie
tylko warszawiaków, ale i wycieczki z całej Polski. W 1937 roku przyszła na
świat Tuzinka, dwunasty słoń na świecie urodzony w niewoli (stąd jej imię).
Gorąco polecam
obejrzenie wirtualnej wystawy prezentującej wybrane historie Żydów ocalałych w
tym wyjątkowym miejscu. Wystawa została zrealizowana w ramach projektu „Polscy
Sprawiedliwi – Przywracanie Pamięci”: http://wystawy.sprawiedliwi.org.pl/wystawa-pl/zydzi-ukrywani-w-zoo/#!/info
********************************
– Inicjatywa rzeczywiście wyszła od ojca.
Zasadniczo wszystko zaczęło się po prostu od tego, że rodzice mieli w getcie
wielu przyjaciół i zastanawiali się, jak mogą im pomóc. Na początku nie
myśleli o żadnej zorganizowanej akcji. Potem ten krąg zaczął się rozszerzać i
zaczęli pomagać kolejnym osobom – opowiadała w rozmowie z Onetem
Teresa Żabińska-Zawadzki, córka Jana i Antoniny.
Diane Ackerman
(ur. w 1948) − pisarka, poetka i dziennikarka, doktor nauk humanistycznych
Uniwersytetu Cornell. Autorka licznych tomów poezji, publikacji naukowych,
książek dla dzieci i esejów. Publikuje
m.in. w "The New York Times”, “The New Yorker”, “Parade”, “National Geographic”.
Zgadzam się z Tobą całkowicie, że ze szkodą dla nas ten film powstał w zupełnym oderwaniu od realiów miejsca, w który toczy się jego akcja. Ciekawe dlaczego tak się stało....
OdpowiedzUsuńW tym nawale propagandy skierowanej przeciwko nam taki obraz ma ogromne znaczenie...tylko czy to może coś zmienić.
Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twój świetny tekst o książce.....może uda mi się ją przeczytać.
Zasyłam pozdrowienia.
Myślę, że może to zmienić, pod warunkiem że również my, Polacy, będziemy umiejętnie i szeroko promować bohaterów naszej historii.
UsuńChyba kwestie finansowe zadecydowały o tym, że filmu nie nakręcono w Warszawie...
Książka jest świetna. Autorka łączy fakty ze swobodnym i barwnym stylem narracji. Najbardziej jednak podziwiam Antoninę Żabińską!
Chętnie ci pożyczę, gdybyś chciała przeczytać. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!