4 lutego 2017

Obraz Powstania Styczniowego w zapomnianych skarbach polskiej literatury (2)



Ballada o wzgardliwym wisielcu. Zdarzenie prawdziwe to niezwykle przejmująca historia prokuratora wojennego, Polaka, pułkownika Aleksandra Kamińskiego, który musi balansować między lojalnością wobec władz rosyjskich i władz powstańczych oraz wiernością swojemu sumieniu. Utwór porusza prastare problemy egzystencjalne, takie jak: sprzeniewierzanie się narodowi czy uczciwości wobec samego siebie i konsekwencje tej zdrady; samotność, dzięki której człowiek zawsze znajduje się twarzą w twarz z Bogiem lub własnym sumieniem; ślepy przypadek czy złowrogie fatum. Po wysłaniu na śmierć przez powieszenie niewinnego człowieka prokurator Kamiński zacznie popadać w obłęd, który doprowadzi do samobójczej śmierci.  Zapada na „śmiertelną chorobę duszy”. Działająca na wyobraźnię scena nawiedzenia go przez ducha zmarłego ukazuje świat ducha, ten „tajemniczy świat własnego sumienia”, a także przeraźliwy lęk przed poczuciem pustki.

W Balladzie… można zauważyć łączenie elementów realistycznych z fantastycznymi, jak również element profetyzmu. Gdy Rembek pisał tę książkę w połowie ubiegłego stulecia, trafnie przewidział, jak będzie wyglądać początek XXI wieku:

 Ludzie nie będą prawie wychodzić z domu, bo wszystko, czego potrzebują, zostanie im dostarczone pocztą. Każdy będzie mógł za pomocą telefonów bez drutu rozmawiać, z kim zechce, słuchać koncertów, oper, odczytów, wykładów, przedstawień teatralnych, a nawet wszystkich i wszystko oglądać w odpowiednim aparacie, jak obrazy rzucane przez latarnię czarnoksięską, tylko że ruchome i prawdziwe. […] Nastąpi wiek elektryczny.

Natomiast w dwóch pozostałych „gawędach styczniowych”: Przekazana sztafeta oraz Igła wojewody. Ze wspomnień generała Jeremina, polski zryw wolnościowy oglądamy oczami Rosjanina pacyfikującego powstanie, ale jednocześnie rozumiejącego sens polskiej walki o niepodległość i współczującego swoim wrogom. Do pewnego stopnia podziwia on garstkę niedobitków i desperatów, dostrzega w nich piastunów żywego marzenia, stającego się mitu o odrodzeniu ojczyzny z popiołów: zwycięskiej i wolnej.


Stanisław Rembek wpatruje się otwartymi oczami w klęskę powstańców i biedę znękanej ludności, wsłuchuje w szczęk obcej broni, kreśli obrazy zniszczenia, maluje wszelakie rodzaje zguby moralnej i fizycznej, nieuchronnej zatraty i śmierci. Jednak pisarz nie poddaje się tylko poetyce bólu i żalu, nie opiewa zgonu, aby porazić czytelnika, ale unaocznić naturę obcego najazdu oraz istotę szowinistycznych i zaborczych poczynań Wielkorusów w stosunku do innych narodowości. Czyż ta tematyka nie jest wciąż aktualna, gdy obserwujemy napadnięcie na Ukrainę i aneksję Krymu przez Rosję?

Cała książka stanowi   w arcymistrzowskiej formie artystycznej przekazaną −  wizję obcej przemocy. Malując atmosferę niemożebnego ucisku fizycznego i psychicznego polskiego narodu, grożącej zagłady oraz wszelkiego zła, a także opisując okrutną naturę wojny, Rembek apeluje do uśpionych pokładów uczuciowości i wyobraźni. Kata i niszczyciela pokazuje w jego krwawych i okropnych dziełach. Jednak obraz powstańców także nie należy do pozytywnych. Widzimy "zdziczałych i zajadłych chłopów" oraz "sfanatyzowanych proboszczów"

Utwory Rembeka pełne są wstrząsających i ponurych scen przypominających grafikę Goi z cyklu Okropności wojny. Pisarz grubą kreską kreśli obraz bitew −  ukazuje je jako koszmarną topiel, z której wyczołguje się półżywy bohater. W żadnej wojnie nie ma zwycięzców, zdaje się nam mówić. Wszyscy wyjdą z niej poranieni. Przywołując nazwisko francuskiego malarza tworzącego sceny wojskowe i batalistyczne, Horacego Verneta, dodaje:

W istocie bowiem wojna wraz z towarzyszącym jej nieodstępnie zniszczeniem nigdy nie bywa piękna. Wszędzie i zawsze pozostawia tylko „brzydkość spustoszenia”, jak to najtrafniej określa Pismo Święte.

W opowiadaniu Przekazana sztafeta Stanisław Rembek przemienia się w Wyspiańskiego, gdy przy pomocy bohatera, Rosjanina, diagnozuje kondycję narodu polskiego i wylicza jego przywary. Te fragmenty są mistrzowskie! I − uwaga − bardzo kłujące! Jak szpikulec! Na miarę naszych największych wieszczów. Choćby taką ocenę warto przytoczyć, że „Polak nigdy nie służy ojczyźnie czy jej władzy naczelnej bezpośrednio”, tylko trzyma się „pańskiej klamki, choćby ten pan był jawnym zdrajcą”, przy czym Rembek wymienia Czartoryskiego, Mierosławskiego, Zamoyskiego, Langiewicza i Wielopolskiego. W rozważania Rosjanina na temat cech Polaków pisarz wplata niewątpliwie swoje poglądy:

Bo opinia w Polsce nigdy nie potępia bezwzględnie przejścia na stronę wroga. Ściga tylko ze szczególną zaciekłością „niewdzięczność”, nawet wobec pana, który wypowiedział się przeciwko ojczyźnie.


Ostro? Ostro! Ale takie są przymioty wielkiej literatury. Ma wstrząsać i być jak szpikulec. Polakom zarzuca też pisarz brak wytrwałości, cierpliwości i uporczywą zaciętość, choć z tym raczej nie mogę się zgodzić do końca, bo potrafimy być wytrwali i cierpliwi, czasami aż zanadto. A upór i nieustępliwość w słusznych sprawach to przecież zaleta.

A jaki stosunek pisarza do naszych wszystkich powstań narodowych wyłania się z gawęd? Najlepiej ukazuje to pamiętna scena rozmowy w karczmie pochodzącego ze szlacheckiej rosyjskiej rodziny i starannie wychowanego młodego barona, Fiodora Jeremina, ze schwytanym przez jego oddział jeńcem − polskim pułkownikiem o długiej wojskowej karcie i komisarzem narodowym, który bardzo negatywnie oceni działania margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, rzecznika i ugody z wrogiem swojego narodu, i barwnie wyjaśni przyczyny rozbiorów Polski i późniejszych buntów Polaków przeciwko zaborcom:

Co zrobi jakikolwiek na świecie naród godny tego miana, gdy mu raptem do jego domowych pieleszy wtargną nocą bandy obcych zbirów i siepaczy, gdy mu zaczną zabierać wprost z pościeli jego rodaków, więzić ich, katować, wywozić na zagładę? Czy nie ujmie się za krzywdą swoich braci, synów, przyjaciół? [...] Polska upadła jedynie z własnej winy. Każdy naród traci swą niepodległość tylko z jego powodu. Jest nią słabość. Gdy słabsi sąsiedzi mieli krociowe armie, Polska zadowalała się lichym wojskiem kilkunastotysięcznym […]. Mężowie stanu i politycy nie mają nic do gadania w narodzie całkowicie ujarzmionym, który w dodatku nie posiada żadnego sprzymierzeńca. W takim kraju nikt nie może wyznaczyć dnia i godziny powstania. Można je tylko sprowokować. Toteż wszystkie nasze powstania były sprowokowane przez waszych szpiclów, którzy zawsze padali ich pierwszą ofiarą, z wyjątkiem chyba jednego jedynego barona Igelstroma, dawnego magnata polskiego…

 Z ostatniej strofy tej gawędy wybrzmiewa swoiste memento narratora - pisarza:

Trudno pokonać masy, które dążą do polepszenia warunków swojego bytu. Miał tedy słuszność pułkownik Markowski: nie ustanie nigdy na świecie wieczna walka nędzy i poniżenia z uciskiem i przesytem. Takie jest prawo ludzkiego władania.


Zachwyca cała struktura poetycko-fabularna tych trzech utworów. Urzeka zróżnicowany styl prezentacji, nacechowany i tragicznością, i komizmem (w trakcie lektury momentami głośno się śmiałam mimo gorzkiej tematyki), a także język artystycznej czystości i uczciwości w opisywaniu wycinka rzeczywistości jednostkowej lub zbiorowej. W przedziwnie zagęszczonym i barwnym zarazem świecie „gawęd styczniowych” Rembeka bohaterowie spełniają rolę medium, wchłaniającego i przekazującego strach zbiorowy, zgryzotę dnia i zmory nocne, całe upokorzenie, konsekwencje zdrady swoich ideałów, całą mękę i płacz bezsilny ludzi, których godność jest deptana.

Dostrzegłam jeszcze jeden ogromny walor jego twórczości: przepiękny sposób portretowania kobiet i doskonała znajomość ich psyche! W Balladzie… wprost uznaje płeć piękną za „istoty najbardziej do świata przystosowane psychicznie”, a w gawędzie Igła wojewody… −  za „arcydzieło stworzenia”. W stworzonych postaciach kobiecych pisarz wyraźnie oddaje hołd swojej Marysieńce, której zadedykował W polu. Historię ich poznania i miłości opisała Joanna Siedlecka w Wypominkach (1996), ale nawet sam Rembek przedstawił w pewnej mierze dzieje swoich uczuć w perypetiach małżeńskich Aleksandra i Elżuni odmalowanych w Balladzie o wzgardliwym wisielcu… Co więcej, pisarz przypisuje sakramentowi małżeństwa niezwykłą wartość, pisząc:

W końcu miłość i rozkosz są tylko zabawą, a wiec dobrowolnym oszukiwaniem się, jak każda zabawa i zrodzona z niej sztuka. Słusznie więc uczynił Kościół, kładąc kres tej komedii przez związanie jej przypadkowych aktorów przysięga nierozłączności oraz wyciskając na niej pieczęć sakramentu dla dobra jej równie przypadkowych owoców - dzieci.

Trzeba jednak w tym miejscu gwoli prawdy zaznaczyć, że Rembek rozbił czyjeś małżeństwo, na dodatek swojego przyjaciela…

 ***********************************************

Marek Nowakowski uważał twórczość Stanisława Rembeka za wybitną. Mówił Joannie Siedleckiej, że warto go odgrzebać - jest niesprawiedliwie zapomniany, przemilczany, a szkoda. Szkoda!

Dlaczego pisarz o tak znakomitym warsztacie pozostaje zapomniany i dlaczego jego książek nie ma w kanonie lektur? Może dlatego, że w polskiej świadomości literackiej i potocznej mamy zbyt dużą skłonność do obłaskawiania klasyków i do bezceremonialnego zacierania drażniących kart w ich dziełach i biografiach…

Czytajmy Stanisława Rembeka!




Stanisław Rembek, (ur. w 1901 w Łodzi, zm. w 1985 roku w Warszawie). Z wykształcenia historyk. Lata 1919-1921 spędził w wojsku, także jako żołnierz frontowy podczas wojny polsko-bolszewickiej. Uczestniczył w obronie Warszawy, współpracował z prasą konspiracyjną, nauczał w tajnym nauczaniu.

Debiutował w 1922 roku.  Doświadczenia na froncie zainspirowały go do napisania powieści o wojnie polsko-bolszewickiej Nagan (1928) oraz  W polu (1937). Za powieść W polu otrzymał nagrodę Fundacji im. Franciszka Salezego Lewentala i nagrodę miasta Kalisza im. Adama Asnyka.

Potem opublikował Wyrok na Franciszka Kłosa (1947) oraz zbiór opowiadań Ballada o wzgardliwym wisielcu oraz dwie gawędy styczniowe (1956) - obie książki przeniesiono na ekran. 

Po wojnie znalazł się na indeksie. Współpracował z Instytutem Wydawniczym PAX. Po 1956 roku publikował w piśmie społeczno-politycznym "Kierunki".  Pisał też dzienniki, które wydano dopiero po jego śmierci (1997).  




6 komentarzy:

  1. Ja posiadam jedną książkę Rembeka. Właśnie 'W polu'. Czytałam już parę lat temu, ale pamiętam, że to gęsta proza. Taka pesymistyczna. Myślę, że sięgnę po inne jego książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W Polu" również mam, ale jeszcze nie czytałam. Słusznie piszesz, że twórczość Rembeka to gęsta proza. Mnie te gawędy styczniowe urzekły. Nie dziwię się zachwytowi Juliusza Machulskiego:)

      Usuń
  2. Cytaty przytoczone tu bardzo zachęcają do sięgnięcia po książkę. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam ochotę jeszcze więcej cytatów podać!:) Każda fraza w tych utworach jest na miarę złota!

      Usuń
  3. Zachęcasz tak znakomicie, że trudno nie poszukać tej książki. I innych jego książek. Ty również potrafisz urzec czytającego słowem Beato.
    Widocznie tacy "Wieszczowie", jak Rembek, zbyt by uwierali sumienia. Lepiej by młodzież nie dostrzegała analogi w postępowaniu ludzi, którzy już przeszli do historii do nam współczesnych. I w ten sposób wychowuje się społeczeństwo pozbawione analitycznego myślenia.

    Pozdrawiam Kraków i Ciebie Beato.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Jak zwykle pięknie to napisałaś! Mam nadzieję, że utwory Rembeka będą trafiać do rąk młodzieży, że nauczyciele będą zachęcać, że otrzepią kurz z jego książek.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.