Inna strona księgi: Pola Negri po lewej, a po prawej Gwen Lee. Napis pod fotografią głosi: "Zanim wystąpi w filmach mówionych, nasza rodaczka Gwen Lee (Lipińska) uczy się dobrej dykcji u swojej ulubionej papugi".
Na kartach wyjątkowego albumu Jana Janoty zapisana jest duża i ważna część historii (nie tylko polskiego) kina i teatru, a także ogromna miłość tego aktora do Dziesiątej Muzy i sztuki scenicznej. Każde wycięte przez niego zdjęcie domaga się odświeżenia albo odkrycia faktów o losach
ludzi, którzy przed wojną tworzyli kinematografię. Zdaniem znawcy polskiego i światowego filmu, Stanisława Janickiego:
Nie ma
dwóch życiorysów filmowców, które byłyby do siebie podobne. To są
fascynujące historie, przez to, że to są fascynujący ludzie.
W tej niezwykłej księdze znalazłam także fotografię przedstawiającą Juliusza Osterwę, z którym współpracował Jan Janota. A dziś mogłam zobaczyć i dotknąć list, który napisał do niego w 1925 roku twórca Reduty (jak udało mi się odczytać: z prośbą o przygotowanie dekoracji do Wesela).
Poniżej natomiast zamieszczam (za zgodą Pani Beaty Płaczek) zdjęcia ślubne Jana Janoty z 1920 roku.
Jan i Sabina (z domu Jasińska) Janotowie
|
|
|
To zdjęcie po lewej - to fotografia z planu zdjęciowego w Czombrowie (z plenerowych ujęć pierwszej ekranizacji "Pana Tadeusza" w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego). Na fotografii Zosia i Tadeusz, czyli Zofia Zajączkowska i Leon Łuszczewski.
OdpowiedzUsuńWspaniale! Dziękujemy za rozwiązanie zagadki! Domyślałam się, że to ma związek z "Panem Tadeuszem". Miałam próbować ustalić, kto przed wojną próbował zekranizować dzieło i kto wystąpił w roli głównej. Tymczasem dzięki Tobie już wiemy:)
UsuńTo niesamowite !!!!
OdpowiedzUsuńJuż jedno ze zdjęć przestało być tajemnicze....dzięki Pani Oli dostało swoje nowe "życie"
Cudownie !
Beata Płaczek
Każde ze zdjęć nabierze nowego blasku, a aktorzy dostaną nowe życie. Będę próbowała sukcesywnie publikować każda fotografię wraz historią, o której opowiada.
UsuńJestem szczęśliwa, że mam ten album!
Jaka piękna była moja babcia...
OdpowiedzUsuńWidywałam ją zazwyczaj tylko w wakacje (mieszkała w Sopocie) i przy okazji świąt.
Do ostatnich dni życia, (zmarła kiedy miała 88 lat) była niezwykle elegancka, dystyngowana z nienagannymi manierami.
Oglądam i podczytuję historię przedwojennych aktorów z wypiekami na twarzy. To wspaniały pomysł, że zechciała się Pani podzielić tymi pamiątkami... To niesamowita sprawa, że kolekcja przetrwała, tak jak opowieść o jej powstaniu. Te wszystkie fotografie - to prawdziwy wehikuł czasu... Zdjęcia Pani babci są pełne uroku i klimatu:)
UsuńA do fotografii Zosi i Pana Tadeusza dotarłam niegdyś - czytając książkę "Dziedziczki Soplicowa" Puchalskiej. To wspaniała opowieść o świecie, którego już nie ma, o inspiracji,która doprowadziła do napisania naszej narodowej epopei, ale także fascynująca opowieść o ekranizacji "Pana Tadeusza". Autorka książki nie tylko dotarła do zdjęć archiwalnych i kadrów filmu, ale pracowała nad tym materiałem, a nawet rozpoznała swojego dziadka, właściciela Czombrowa, który był statystą w filmie. Książkę polecam i serdecznie pozdrawiam :)
Zdjęcia ślubne są urzekające... Można się w nie wpatrywać godzinami. Piękna młoda para, a dzisiejsi fotografowie niech przestudiują owe zdjęcia, bo nie potrafią robić takich urokliwych:)
UsuńOlu, miałam w ręce książkę Puchalskiej na niedawnym festiwalu kresowym w Jarosławiu i teraz oczywiście żałuję, że jej nie kupiłam! Wybrałam inną. Zaraz sobie zamówię te publikację.
Fotografii, o której mówimy (z tego, co pamiętam) nie ma w książce, ale jest opisana historia powstawania filmu, sporo nazwisk i szczegółów, a resztę już łatwo wytropić, wraz z fragmentami filmu w necie. W książce znajdują się za to na pewno zdjęcia Czombrowa wykonane przez słynnego Jana Bułhaka, które dają wyobrażenie dlaczego ten dwór zainspirował Mickiewicza... Wspaniała historia.
UsuńCo do zdjęć ślubnych - tych przedwojennych, czarno białych - zgadzam się w stu procentach. Nasze babcie wyglądają na nich naprawdę jak gwiazdy filmowe. Tego czaru współczesne zdjęcia rzeczywiście nie oddają.
Nie szkodzi, że nie ma tej fotografii w książce. Zresztą już ją mam;) Chodziło mi przede wszystkim o treść, a z tego, co piszesz, wynika, że autorka opowiedziała fascynującą historię. Chciałabym ją poznać. Pamiętam, że pisałaś o książce Puchalskiej na swoim blogu i już wtedy pomyślałam, że warto ją przeczytać, a teraz mam dodatkową inspirację.
UsuńTak, wiem, że ją masz :) :) Ale pomyślałam, że mogę kogoś tą informacją wprowadzić w błąd, stąd zastrzeżenie... A Twój pomysł, o tym, by każde zdjęcie opisać i dołożyć mu historię jest świetny. Będę śledzić z przyjemnością :)
UsuńNo i mam z rana opad szczęki. Niesamowita kolekcja!
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę nacieszyć z posiadania kolekcji i aż mnie rozsadza, by wszystkim pokazywać.
UsuńJestem niezmiennie pod wrażeniem tej wspaniałej kolekcji.
OdpowiedzUsuńZdjęcie z ekranizacji "Pana Tadeusza" zamieszczone było także w książce Wiesława Kota "Pan Tadeusz prawda i legenda". Zaczęłam właśnie szukać, bo tak znajomo wyglądało...
Zgadzam się z Beatką, co innego oglądać stare gazety, dokumenty w bibliotekach cyfrowych, a co innego spotkać się z takim świadkiem minionego czasu sam na sam, w rzeczywistości, dotknąć go, poczuć. Może właśnie tak wyglądają podróże w czasie?
Radość, radość i jeszcze raz radość! Dzięki kolekcji odbywam niesamowitą podróż w czasie i przestrzeni. Z tego swoistego albumu przedwojennego wyłania się mnóstwo fascynujących historii...
UsuńMadziu, chciałabym Ci pokazać tę kolekcję. Może uda nam się spotkać w Krakowie w jakiejś kawiarni przy okazji targów książki?
Jeszcze nie wiem, czy będę na Tragach jako autor, ale jako czytelniczka i miłośniczka Krakowa pewnie przyjadę :)
UsuńBardzo chętnie się spotkam :)