Zdjęcie moje |
Rok temu zamieściłam poniższy wpis. Uwielbiam przywołany w nim cytat, dlatego powtórzę go na swoim blogu.
Barbara Wachowicz w Bohaterkach powstańczej Warszawy (wspaniała książka, do której lubię wracać) przytoczyła fragment listu Krystyny Wańkowiczówny z 17 sierpnia 1941 roku, jaki napisała do swojej siostry, zwanej w rodzinie Tili lub Tiluszkiem. Pisarka przedstawia okoliczności powstania tego listu i jego późniejsze losy. Krystyna opisuje w nim chwilę, kiedy zdołała uciec od domowych obowiązków i przysiąść na łące w Puszczy Kampinoskiej. Autor Ziela na kraterze otrzymał kopię tego listu od Tili po wojnie, nadał impresji tytuł Polski sierpień i dopisał "Jakie to piękne".
Wszystkiemu winien sierpień. Pyszny
miesiąc. Jarzębiny są już dawno czerwone, a przedwczoraj, na Zielną, na
wsi tam pewnie oni pojechali do Olchowca na mszę z bukietami
kwiatowo-kłosowo-owocowo-jarzynowymi. I ścierniska na święcickim gaju są
najlepsze do galopów, podorywki jeszcze pewno nie zaczęte. W sierpniu
upały są najbardziej nasycone i w żadnym innym miesiącu tak głębokie i
wilgotne cienie nie leżą pod drzewami w suche, gorące dni. I żadne inne
noce nie mają takiego ciemnego nieba z lecącymi gwiazdami, ani ogórków z
miodem, ani pierwszych jabłek, ani takich niebieskich zmierzchów. [...]
Każdego roku o tej porze, kiedy zwoziło się ostatnie zgraby ze ściernisk [...] serce ściskało się strasznym żalem za końcem wakacji. [...] Dlatego lubię sierpień, że w żadnym innym miesiącu nie ma takiego natężenia radości dojrzałego, pełnego lata, i tak intensywnego smutku lata przełamującego się ku jesieni.
Każdego roku o tej porze, kiedy zwoziło się ostatnie zgraby ze ściernisk [...] serce ściskało się strasznym żalem za końcem wakacji. [...] Dlatego lubię sierpień, że w żadnym innym miesiącu nie ma takiego natężenia radości dojrzałego, pełnego lata, i tak intensywnego smutku lata przełamującego się ku jesieni.
Krystyna Wańkowicz, cyt za: B. Wachowicz, Bohaterki Powstańczej Warszawy. Musimy być mocne i jasne, Muza, Warszawa 2014, s. 187-188 [o książce pisałam TUTAJ i TUTAJ]
Niezwykle nostalgiczny wpis...sierpień kończył wakacje a moje też zawsze upływały na wsi, u dziadków, gdzie były żniwa, dożynki i chodzenie boso po ściernisku ...jeszcze dzisiaj mam to wszystko przed oczami......
OdpowiedzUsuńSwoje wakacje spędzałam na wsi u cioci co roku. Wykopki, żniwa, spacery, ogniska wieczorne z pieczeniem ziemniaków... Wspominam je z nostalgią
UsuńTegoroczne upały sprawiły, że czekam na złotą polską jesień:)
OdpowiedzUsuńWykończyła mnie ta fala tropików:) Ale teraz z kolei jesień można już poczuć w powietrzu... Za szybko:)
Usuń