Ranna kpr. Julita Cyrus-Sobolewska „Lidka”, żołnierz kompanii „Grażyna” ze zgrupowania „Harnaś” na ul. Świętokrzyskiej. 2013 © Muzeum Powstania Warszawskiego. |
Zmontowany w całości z materiałów dokumentalnych film "Powstanie Warszawskie" swoim realizmem podziałał na mnie paraliżująco. Wyszłam z kina oniemiała. Dzięki nadaniu delikatnego koloru (te barwy są naprawdę starannie i nienachalnie dodane) stajemy tak blisko Powstania jak nigdy wcześniej, a dzięki osiągnięciom nowoczesnej technologii mamy niebywałą okazję, by poznać na nowo jedno z najważniejszych wydarzeń polskiej historii. Film w przejmujący sposób pokazuje, jak naprawdę wyglądało życie w czasie 63 dni heroicznej bitwy.
Film rzuca nas w sam środek piekła. Nasycony jest wieloma wstrząsającymi do głębi scenami. Byłam zdziwiona, że na seansie pojawił się ojciec z synkiem wieku chyba do 13-14 lat. Uważam, że dzieci nie powinny tego filmu oglądać, zwłaszcza że dwa porażające w swej wymowie obrazy ukazują cierpienie między innymi dzieci właśnie... Także z powodu innych scen nie powinni rodzice przyprowadzać swoich dzieci do kina na ten film.
Archiwalny materiał to zapis dramatycznego losu zarówno powstańców, jak i ludności cywilnej w bombardowanym, walczącym mieście. Widzimy między innymi sceny ukazujące cywili chroniących się w piwnicach w trakcie nalotów i modlących się razem o ocalenie. Obserwujemy też, że mimo skrajnych warunków starano się prowadzić szpitale polowe, stołówki, znajdować chwile na zapomnienie o grozie bólu i śmierci. Przejmujące są sceny z teatrzykiem, który oglądają dzieci, albo kąpieli mężczyzn, albo gry w karty. Z każdym jednak kolejnym dniem powstania atmosfera grozy narasta, a zdjęcia składające się na film stają się coraz bardziej wstrząsające. Widać płonące, zawalające się budynki, a później stos ciał ludzi zabitych w powstaniu.
Oglądając powstańców prawdziwych z krwi i kości, którzy "powiedzieli NIE totalitarnemu złu niemieckiemu", jak to trafnie ujął Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, Jan Ołdakowski, zastanawiałam się, czy mnie stać byłoby na taki heroizm... Kołatała też myśl, czy to, że my, Polacy, żyjemy dziś w czasach pokoju, to stan wieczny? Że wojna nam już nie grozi? Końcowe ujęcia odludnej, poranionej, doszczętnie zniszczonej, zamordowanej Warszawy to świat po apokalipsie. Te obrazy aż krzyczą "nigdy więcej wojny!".
Ten niezwykły film zwraca też uwagę na olbrzymią rolę kobiet w zmaganiach powstańczych: ratowały i opatrywały rannych, chroniły swoje dzieci, dbały o żywność dla żołnierzy albo walczyły z bronią w ręku. Umawiały się także na randki w ruinach, brały śluby, gdy wybuchały pociski... W filmie jest pamiętne ujęcie ceremonii ślubu Alicji i Bolesława Biegów, udzielonego 13 sierpnia 1944 roku przez kapelana śródmiejskiego AK, ks. Wiktora Potrzebskiego, który zginie trzy tygodnie później. Zamiast obrączkami małżonkowie wymieniają się kółeczkami do podwieszania zasłon. Potem możemy zobaczyć, jak po ślubie goście weselni delektują się smakołykami zdobytymi w magazynach niemieckich na Poczcie Głównej. Historia dopiero teraz zaczyna kobietom oddawać sprawiedliwość. Pojawia się coraz więcej publikacji na temat dziewczyn z powstania. Książkę Anny Herbich, która lada moment ma trafić do księgarń, Dziewczyny z Powstania, kończą słowa babci autorki:
Moje dzieci i wnuki regularnie mnie odwiedzają. Siadają przy stole i skarżą mi się na swoje kłopoty. A to coś nie wyszło w pracy, a to nie udało się czegoś załatwić w urzędzie, a to nie wypalił jakiś wyjazd. Patrzę wtedy na nich zdumiona. I mówię: Czy twoje miasto jest bombardowane? Czy twojemu mężowi grozi śmierć od nieprzyjacielskiej kuli? Czy twoje dzieci głodują? Jeżeli nie, to nie masz powodu do narzekania. Wszystko inne jest bowiem błahostką.
Na końcu seansu ukazują się napisy wraz z nazwiskami rozpoznanych dotąd osób uwiecznionych na filmowych kronikach. Wśród nich zdążyłam wyczytać pisarkę Marię Rodziewiczówną. Nie wiem, w którym momencie pojawia się na filmie. W internecie znalazłam informację, że można ją zobaczyć chroniącą się podczas powstania wśród ludności cywilnej. Była już wtedy sędziwa (zmarła w listopadzie 1944 r. w Leonowie k. Skierniewic w wieku 81 lat).
PS. Filmowi towarzyszy książka Powstanie Warszawskie. Rozpoznani, która przedstawia przedwojenne i powojenne historie dotąd anonimowych ludzi upamiętnionych w powstańczych kronikach.
Dzięki za recenzję! Ostatnio jest dość dużo filmów historycznych w polskich kinach, ale niestety większość nie nadaje się do oglądania. Dobrze więc wcześniej poczytać opinie w internecie. Skoro twierdzisz, że jest ta dobry to chyba sam się wybiorę. Na razie nie mam czasu, ale myślę, że w pod koniec przyszłego tygodnia będą go jeszcze grać.
OdpowiedzUsuńZachęcam! To jest film fenomen, sama prawda, bo w całości składający się z archiwalnych dokumentów, a nie czyjaś interpretacja faktów, jak to bywa przy film czysto fabularnych.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda. Zastanawiałam się, czy napisać o swoich wrażeniach, ale widzę, że moja krótka recenzja może się jednak paru osobom przydać:)
UsuńZazdroszcze ogromnie, nie wiem kiedy bede mogla ten film zobaczyc, a bardzo bym chciala.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten cenny film będzie dystrybuowany również za granicą. Chyba są takie plany. Zatem może Polacy mieszkający tak jak ty poza krajem będą mogli go obejrzeć w kinie? Może środowiska polonijne zorganizują pokazy?
UsuńDziękuję za recenzję. Bardzo chcę film zobaczyć, nie wiem, czy u mnie już jest. Sprawdzę, w weekend, gdy więcej czasu wybiorę się na jakiś wczesny seans, wtedy mniej ludzi.
OdpowiedzUsuńGdy ja byłam, sala była wypełniona po brzegi, w większości młodymi ludźmi, aż się zdziwiłam, i to w tygodniu. Wolę tak jak ty, kiedy jest mniej ludzi w kinie:)
UsuńDla mnie sceny z Marią Rodziewiczówną były najbardziej wzruszającym momentem filmu - jej sędziwa twarz "w kolorze", widziane z bliska mądre oczy i cisza, w której słychać tylko jej ciężki, urywany oddech. Ukrywała się w budynku Wedla, razem z opiekunką i właśnie tam spotkali ją operatorzy. Pod koniec ujęcia autorka składa autograf w książce młodej dziewczyny, teraz już kojarzysz?
OdpowiedzUsuńTeraz kojarzę! Dziękuję za podpowiedź:) Tak, to piękny moment filmu...
UsuńCzekałam na ten film od dawna, mam nadzieję, że uda mi się go obejrzeć.
OdpowiedzUsuńPolecam, obowiązkowo trzeba go obejrzeć. Oby przede wszystkim pogoda pozwoliła Ci obejrzeć... Bo to, co dzieje się teraz za oknem od paru dni, to klęska... Są alarmy, że Wisła wylewa....
UsuńI ja chciałabym oglądnąć. Ciekawe jaka jest szansa na pokazanie go w tv?
OdpowiedzUsuńMoże jednak go pokażą w TV, powinni! Ale na większym ekranie lepiej się ogląda tego rodzaju filmy. Wiadomo jednak, że nie każdy może do kina pójść, dlatego pozostaje wielu Polakom liczyć na TV.
UsuńW takim razie muszę podsunąć naszemu proboszczowi, by zorganizował wyjazd.
UsuńMoże coś w internecie znajdę na temat tego, gdzie będzie wyświetlany.
Muszę, koniecznie, oglądnąć ten film.
OdpowiedzUsuń