10 marca 2014

„Bóg jest czasami niemądry, ale przynajmniej jest dżentelmenem”



Oto pierwszy odcinek zapowiadanej przeze mnie dawno temu „Podróży z arcydziełami”!

Azyl to dzieło mroczne, dziwne, frapujące, momentami ocierające się o dramat egzystencjalny i opowieść grozy. W tej okrutnie realistycznej powieści społeczno-obyczajowej Faulkner ukazał, jak rodzi się zło w człowieku i jak go obezwładnia, surowo krytykując zmieniającą się dynamicznie cywilizację zachodnią. Opublikowany w 1931 roku utwór to fragment jego sagi o dziejach Południa. Mimo pogmatwanej fabuły i posępnego, dusznego i beznadziejnego klimatu nie mogłam się oderwać od książki. Faulkner miesza plany czasowe akcji, nie dopowiada sytuacji, często tylko je sugeruje. Powieść jest więc niełatwa w odbiorze, niektóre wątki są wręcz zbrutalizowane, szczegółów wydarzeń musimy sami się domyślać, ale aura tajemnicy osnuwająca układ zdarzeń oraz bohaterów nie pozwala przerwać lektury.

 

Faulkner portretuje współczesną Sodomę - jest nią mityczna kraina Yoknapatawpha, którego mieszkańcy oddychają powietrzem „wolnomyślnym, demokratyczno-protestanckim”. W hrabstwie tym nie znosi się Żydów, Murzynów, alkohol leje się strumieniami („zalejcie alkoholem Missipijczyka i już nie macie dżentelmena”), występki i zbrodnie popełnia pod osłoną nocy, a za dnia wyręcza się prawników w wymierzaniu sprawiedliwości, podpalając niewinnego skazańca. Osią fabuły jest wynaturzony gwałt na młodziutkiej studentce Temple popełniony przez psychopatę i impotenta. Początkowo żaden wydawca nie chciał z tego powodu powieści drukować, Faulkner wprowadził liczne poprawki, które nadały fabule paraboliczny sens. Owe zmiany złagodziły pierwotną drastyczną wymowę utworu i przekształciły go z powieści kryminalnej w mroczną opowieść o kuszących człowieka siłach zła.  Azyl uznano za pamflet na hipokryzję, moralny relatywizm szerzący się w latach prohibicji i rasowe uprzedzenia. W opisywanym przez Faulknera świecie tylko była prostytutka jest osobą sprawiedliwą. Nawet adwokat Benbow nie jest wolny od grzesznych namiętności. Inni bohaterowie to albo przestępcy, albo hipokryci, albo łapówkarze, albo szantażyści, albo niewolnicy rozpusty.

Kluczowym wydarzeniem jest straszliwy przypadek córki sędziego - Temple Drake, „lali malowanej”, która nie umie nawet bać się naprawdę”, dziewczyny z college’u o budzącej się naturze nimfomanki, podążającej ze swym wielbicielem na mecz ulubionej drużyny. Jej adorator, alkoholik, powoduje wypadek samochodowy. Oboje trafiają do wzniesionego jeszcze w trakcie wojny secesyjnej domu plantatora: Siedziby Starego Francuza, w której rezyduje handlarz alkoholem Goodwin. Zjeżdżają tu inni przestępcy, wśród nich gangster Wytrzeszcz, w dzieciństwie znęcający się nad zwierzętami i umieszczony w domu poprawczym. Dziewczyna pada ofiarą jego seksualnej perwersji. Gangster zabija broniącego do niej przystępu posługacza Tommy’ego. Umieszcza ją w domu publicznym w Memphis, odwiedza czasem i podgląda w trakcie nocy z podstawionym kochankiem. Temple w wyniku doznanych upokorzeń traci kontakt z rzeczywistością. W sądzie skaże fałszywym zeznaniem niewinnego człowieka na śmierć. W domu Starego Francuza przypadkiem znalazł się także adwokat Horace Benbow, który właśnie porzucił żonę i wrócił w rodzinne strony. Przekonany o zmarnowanym życiu u boku nieczułej kobiety, a zarazem przerażony namiętnością żywioną do pasierbicy, próbuje odnaleźć sens życia. Uważa, że należy dążyć do prawdy, że "widzi w tym słuszność i nieodzowność, jeśli ma istnieć harmonia rzeczy". Dlatego podejmuje się obrony Goodwina, który został oskarżony o morderstwo. Jednak obywatele Jefferson sami wymierzą sprawiedliwość: dokonają linczu na niewinnym człowieku, a prawdziwy sprawca zostanie powieszony, ale za "zabicie kogoś w jakimś mieście o tej samej godzinie, kiedy w innym mieście zabił kogoś innego".

Na próżno doszukiwać się budującego przesłania w powieści nasyconej opisami tylu niegodziwości. To obraz Apokalipsy, wszechmocy zła. Przerażający obraz, bo „już w samym patrzeniu na zło, choćby przypadkowym, tkwi jakaś sprzedajność”. Człowiek skazany jest na zagładę, a „świat to czarny zaułek bez wyjścia”. Fatalizm ściga, prześladuje wszystkich bohaterów. Ta powieść o złożonej konstrukcji przeniknięta jest poczuciem tragizmu historii oraz ludzkiego losu. Azyl został okrzyknięty arcydziełem, w którym widziano przestrogę przed zaborczym złem. Missisipi była ukochaną ziemią rodzinną Faulknera, której losy i dzieje bacznie śledził i ukazywał, jednak najbardziej interesowali go ludzie i piekło, które stwarzają innym, ludzie, których cechuje „owa niezgłębiona łagodność bydląt albo bogów działających na zewnątrz czasu, bo przecież czas pozostawili za sobą, tam na tej nie spieszącej się do niczego i od niczego niezależnej ziemi, zielonej od kukurydzy i bawełny w złote popołudnie”.





A teraz anegdota.

„Przeszłość żyje. Właściwie, to nawet nie jest przeszłością. To słowa Faulknera. Miał rację. Jego też spotkałem. Wczoraj na kolacji” - tak powiedział Gil (Owen Wilson) w filmie Woody’ego Allena O północy w Paryżu. Nie spodobało się to spadkobiercom Williama Faulknera. Stwierdzili, że nie tylko nie wyrazili zgody na użycie cytatu z powieści Requiem dla zakonnicy (będącą kontynuacją Azylu) w filmie, ale na dodatek jest on przekręcony - zamiast "Przeszłość żyje" powinno być "Przeszłość nigdy nie umiera". Pozwali więc Sony Pictures Classics oraz właścicieli sieci kin w USA, domagając się udziału w zyskach oraz pokrycia kosztów sądowych i honorariów adwokackich. Sąd federalny w Mississippi ogłosił jednak, że prawa autorskie nie zostały w tym przypadku naruszone. Ustalenie tego faktu zajęło mu prawie rok.

Postanowiłam zaryzykować i zacytowałam kilka fraz z Azylu. Wszystkie cytaty w tłumaczeniu Zofii Kierszysz. Czytałam wydanie z 1992 roku.

A na blogu "W zaciszu biblioteki" znajdziecie zapis rozmowy Faulknera ze studentami pisania. Polecam.

10 komentarzy:

  1. Faulkner na "Azylu" zrobił kasę, uważaj żeby jego spadkobiercy nie chcieli tego powtórzyć :-) Polecam "Absalomie, Absalomie", fascynujące jak powoli odsłania się tam prawda o ludziach ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam się już rozglądać za dobrym prawnikiem :) Próbowałam kiedyś przeczytać "Absalomie, Absalomie", ale się poddałam. Jednak na razie na półce czeka od dawna kontynuacja "Azylu", czyli "Światłość w sierpniu". Tę powieść też próbowałam lata temu przeczytać...

      Usuń
    2. "Światłość ..." czytałem dawno temu tak że nic pamiętam oprócz przyjemnego zaskoczenia, że wbrew złej sławie da się Faulknera czytać :-)

      Usuń
  2. Ciekawy cykl. Kiedyś czytałam amerykańską klasykę. Ciekawym wyzwaniem byłoby przeczytanie dostępnego dorobku Faulknera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakieś powieści Faulknera nie są jeszcze dostępne w polskim przekładzie? Bo przyznam, że nie orientuję się za bardzo w tej materii.
      Po przeczytaniu "Azylu" przerzuciłam się z literatury amerykańskiej na angielską, i to dziewiętnastowieczną. Wiesz doskonale, jaką powieść mam na myśli:) Genialna!

      Usuń
  3. Też myślę o czytaniu Faulknera, którego mam juz kilka pozycji a Azyl czeka w pewnym miejscu az będe go mogła tam zdobyć za punkty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Faulknera trzeba psychicznie się przygotować:) W trakcie lektury miałam dziwne poczucie, bo z jednej strony powieść ukazuje ludzi i świat w bardzo negatywnym świetle, ale z drugiej - nie mogłam się oderwać od niej...

      Usuń
    2. Ten Azyl jest w mojej skrytce na Fincie i cały czas się zastanawiam czy dam radę tej lekturze.

      Usuń
  4. Przeczytałam już kilka książek Faulknera, ale z tą nie miałam okazji zaznajomić się. Dobrze, że trafiłam na Twojego bloga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie w moim antykwariacie:) W takim razie jesteś pewnie miłośniczką tego pisarza, skoro już tyle powieści przeczytałaś.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.