Juliusz Kossak, Bitwa pod Ignacewem. 1865 |
[...] każde Powstanie [od dużej litery Łysiak pisze ten wyraz] było niezbędne, gdyż kultywowało (odgrzewało, umacniało) antyniewolniczą tożsamość narodową w czasie braku suwerenności - w ciemnej nocy zaborów. Reaktywowało poczucie podmiotowości (a więc godności), bez którego tożsamość narodowa przestałaby istnieć. Bez tych buntów zostałyby nam jedynie targowice, swary, plus smród haniebnego poddaństwa, niezakłóconego żadnym gestem oporu. Każde z tych "rzucań się na stos" [...] przedłużało nam życie - każde było tym słowem "Nie!", o jakim starożytni Grecy powiadali, że "tylko człowiek, który umie mówić: nie!, jest naprawdę wolny".
I druga kwestia, ważniejsza według reguł pragmatyzmu - kwestia kartograficzna: bez tych "samobójczych wariactw" zabrakłoby Polski na mapach XX wieku. Dzięki regularnym insurekcjom tzw. "sprawa polska" vel "kwestia polska" była - mimo braku państwowości polskiej - permanentnie obecna w europejskiej dyplomacji i dyplomacji całego świata, nie schodziła z ust i umysłów, nasze rebelie nie zezwalały, by ją zapomniano. Właśnie dlatego stała się ona po I Wojnie Światowej primadonną wersalskich targów i ustaleń kartograficznych. Czołowy polski myśliciel XX stulecia, pisarz Jerzy Narbutt, słusznie głosił: "Naród, który nie posiada dostatecznej siły, by wywalczyć sobie wolność i zapewnić suwerenność państwową - musi jednak znaleźć w sobie dość siły, aby przynajmniej przypomnieć światu o swoim prawie do wolności. Taki był sens nieudanych powstań polskich w XIX wieku. ("Dwa horyzonty" 2003). Sto kilkadziesiąt lat temu Juliusz Słowacki pomyślał to samo i westchnął: "Niechaj nas przecie widzą - gdy konamy!". Zobaczyli, i zapamiętali. Wyśmiewana tubami Neoendecji i Salonu rebeliancka "bohaterszczyzna" naszych przodków w końcowym rezultacie wskrzesiła Polskę - żelazem i ołowiem regenerowała polskość. Na negację owej zasługi nie ma zgody, panie Z.
[Waldemar Łysiak, Karawana literatury, Nobilis, Warszawa 2012/2013, s.282-283.]
To najpiękniejsza strona tej książki! Wzruszyłam się, gdy do niej dotarłam. Wprawdzie pretekstem do napisania była wojenka z Ziemkiewiczem, ale tak piękne słowa przechodzą na stałe do mojego patriotycznego zaułka:D
OdpowiedzUsuńZ tych właśnie względów, że mnie te słowa wzruszyły, postanowiłam ten cytat przepisać i udekorować nim mojego bloga z okazji Dnia Niepodległości.:)
UsuńZgadzam się z Ksiażkowcem to piękny fragment tej książki :)
UsuńByć może tylko dlatego, że Polacy robili "zamieszania polityczne" i mocarstwa nie miały siły, by utrzymać spokój, mogły być natomiast pewne, że Polacy nie ucichną nigdy, podjęto kroki mające na celu odtworzenie państwa na arenie europejskiej.
OdpowiedzUsuńPytanie, czy dzisiaj nie musimy walczyć o niepodległość? Nie mam na mysli walki zbrojnej. Dziś nazywając się kosmopolitami sami oddajemy się w niewolę innym, ale zmusza nas do tego sytuacja w naszym kraju, bieda, a nie carskie ukazy. W dobie, w której dyplomatyczne stosunki pozwalają nam nazywać domem całą Europę, zatracamy poczucie przynależności narodowej. Kiedyś walczono z rysyfikacją i germanizacją, dziś najchętniej sami pozmieniamy sobie imiona, języki i styl życia na taki, aby uważano nas za Anglików, Amerykanów, Włochów czy Niemców, bo co... bo wstyd być Polakiem?
Niepodległym państwem będziemy wtedy, kiedy nasi rodacy przestaną wypierać się Ojczyzny, będą pamiętać kim są i skąd pochodzą i będą szanować Polskę i polskość bez względu na to gdzie sobie zamieszkali i gdzie sobie ułożyli życie.
Nic dodać, nic ująć! Dziękuję za piękną refleksję i odwiedziny:)
UsuńBardzo mądra, dojrzała odpowiedź. Cieszę się, że młodzi (pewnie jesteś młoda osobą, Ivono) tak myślą. Bo gdy patrzę dookoła, to często ze smutkiem.
UsuńWspaniały cytat tak poza tym, idealnie dobrany Beatko.
OdpowiedzUsuńMam już też książkę, od jutra zaczynam czytać :))
OdpowiedzUsuńUmieram z ciekawości:D
UsuńJestem w trakcie pisania recenzji. Może jutro uda mi się zamieścić.
UsuńŁysiak jak to Łysiak ... płyciutko i tanio nawet w takiej sprawie, eh, mógłby już sobie darować. Zapomniał, że Czechosłowacja, Litwa, Łotwa i Estonia, które tak jak Polska uzyskały niepodległość po I wojnie światowej obyły się bez powstań.
OdpowiedzUsuńZ całym szacunkiem Marlow, ale wydaje mi się, że to właśnie Twój wniosek jest uproszczony i naiwny. Myślę, że dobrze byłoby uzasadnić swoje stanowisko, odwołując się do historii wymienionych przez ciebie państw. Historia Polski w XIX wieku jest moim zdaniem nieporównywalna do historii wymienionych państw. Każdy z narodów miał przecież inne uwarunkowania polityczno-społeczne w tym czasie! Nie da się na zasadzie analogii wyciągać wniosków w rodzaju "Czechosłowacja, Litwa, Łotwa i Estonia, które tak jak Polska uzyskały niepodległość po I wojnie światowej obyły się bez powstań".
UsuńTwoja opinia skłania mnie do zapoznania się z historią tych krajów. Posiłkując się źródłami, które mam pod ręką, czyli z Encyklopedii PWN dowiaduję się, że:
na przykład w XIX wieku Estończycy musieli walczyć z przewagą niemiecką,
że w wyniku rozbiorów Polski ziemie litewskie na lewym brzegu Niemna znalazły się w granicach Prus, reszta weszła w skład Rosji. Litwini brali też udział w powstaniu styczniowym 1863–64, gł. na Żmudzi i w Grodzieńszczyźnie; odpowiedzią ros. na powstanie były represje, które objęły całą Litwę (terror M.N. Murawjowa);
że w latach 1817–19 zniesiono poddaństwo osobiste chłopów (Łotyszów), pozbawiając ich jednocześnie prawa do ziemi, uznanej w całości za własność feudałów. Chłopi łotewscy zaczęli napływać do miast, zmniejszając tam znaczenie żywiołu niemieckiego, ale nadal dominującą rolę w przemyśle i samorządzie miejskim odgrywali Niemcy. Rozwój kapitalizmu przyspieszył proces krystalizacji świadomości narodowej Łotyszów (młodołotysze); u schyłku XIX w. zaczął kształtować się ruch robotniczy.
A wymieniona przez ciebie Czechosłowacja to przecież państwo utworzone w 1918 przez Czechów i Słowaków po rozpadzie Austro-Węgier!
No po prostu nie da się porównać historii tych narodów do siebie nawzajem, w tym do polskiego narodu...
Ależ Beato ja nie snuję analogii, piszę tylko, że te państwa, dużo mniejsze i z dużo mniejszą siłą przebicia, nie uzyskały niepodległości w wyniku powstań narodowych tylko w wyniku I wojny światowej i osłabienia państw, pod których panowaniem dotychczas się znajdowały. Również Polska nie uzyskała niepodległości w wyniku powstania. Snucie rozważań, że niepodległość uzyskaną w 1918 r. zawdzięczamy Insurekcji Kościuszkowskiej, bo pewnie od tego należałoby zacząć, traktuję jako political fiction, Ty jak rozumiem nie i dobrze i pewnie każde z nas zostanie na z góry upatrzonych pozycjach :-).
UsuńCo do powstania styczniowego - to było ono polskim powstaniem narodowym tyle, że toczyło się także na terenach Litwy podobnie zresztą jak i Ukrainy oraz Białorusi. "Krastalizacja" świadomości narodowej jest jednak czym innym niż powstanie narodowe.
Marlow, właśnie, że snujesz analogie...:)
UsuńDedykuję Ci słowa Niezłomnego Księcia J. Narbutta (jak pisze prof. Urbanowski, "jego dziad walczył w Powstaniu Styczniowym, ojciec był przed I wojną światową redaktorem naczelnym "Tygodnika Wileńskiego". Matka Stanisława pochodziła z książęcego rodu Glińskich. Pamiętał o swych korzeniach, był strażnikiem wartości, w imię których stawali jego przodkowie. Na przykład, polemizując ze Stanisławem Stommą w obronie Powstania Styczniowego czy broniąc w latach 70. w doskonałym eseju Henryka Sienkiewicza, atakowanego przez Jerzego Andrzejewskiego"):
"Walka o wolność - bez względu na doraźne wyniki - nigdy nie jest pozycją straconą".
Amen!:)