1 stycznia 2012

Zanim nadlecą motyle

Zanim napiszę o tomiku Wojciecha Wencla pt. Podziemne motyle zachęcam Was do obejrzenia dwóch filmików z nim związanych. Jeden z nich to trailer muzyczno-słowny, oparty częściowo na wierszach składających się na ten tomik. Jest to swoisty przedsmak tego, czego Czytelnicy mogą doświadczyć w trakcie lektury całego tomiku.


         
Poniższy filmik jest natomiast prezentacją niesamowitych obrazów Michała Świdra. Fragment jednego z jego dzieł (pt. Excitata) zdobi okładkę tomika Podziemne motyle. Warto zaznaczyć, że to ulubiony malarz poety.






     Zamieszczam także wypowiedź  poety dla tygodnika "Gość Niedzielny" (nr 43/2006, na marginesie artykułu Co czytają katolicy? Szymona Babuchowskiego i Barbary Gruszki-Zych):

 Nie jestem entuzjastą terminu „literatura chrześcijańska”, bo mam wrażenie, że pomniejsza on wartość konkretnych dzieł, zamyka je w swoistym getcie estetycznym. Inaczej brzmi hasło „arcydzieło literatury europejskiej”, a inaczej „arcydzieło literatury chrześcijańskiej”. Godząc się na taką terminologię, sprowadzamy twórczość chrześcijan do poziomu „poezji kobiecej” czy „prozy postmodernistycznej”. Tymczasem cała europejska kultura jest zbudowana na chrześcijaństwie, bez niego można by ją wyrzucić na śmietnik. Kim bylibyśmy bez Dantego czy – przeskakując do bliższej nam epoki – bez Eliota, Rilkego czy Miłosza? Myślę, że chrześcijaństwo jest uniwersalne, tzn. zawiera w sobie wszystkie doświadczenia człowieka, od modlitwy po całkowite upodlenie. Poza tym nie sposób wyobrazić sobie dobrej literatury bez metafizyki, która w naszej cywilizacji jest naturalnie zakorzeniona w chrześcijaństwie. Szukając prawdy o świecie, zawsze otrzemy się o Chrystusa, niezależnie od tego, czy w Niego wierzymy, czy nie. Choć sam jestem chrześcijaninem, nie chciałbym, by moje wiersze uchodziły za poezję chrześcijańską, bo to oznaczałoby zawężenie kręgu ich odbiorców. Św. Paweł, przemawiając na Areopagu, nie mówił przecież: „Jestem chrześcijaninem. I ty możesz nim zostać”. Przeciwnie, próbował przekonać słuchaczy świadectwem Bożej mocy. Jako pisarz chciałbym iść tą drogą. Nie zamykać się na świat, nie schodzić do getta, nie podpierać się etykietkami, lecz poprzez wiersze dzielić się tym, czego Bóg dokonuje w moim życiu. I przekonywać, że w rzeczywistości jest On blisko każdego człowieka, także ateisty czy agnostyka. Myślę, że zamiast mówić o „literaturze chrześcijańskiej”, powinniśmy – każdy na swoim poletku – przypominać o chrześcijańskim wymiarze całej europejskiej kultury.


2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba wypowiedź Wencla!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też się spodobała.:) Zgadzam się z jego poglądem na temat wątpliwych prób etykietowania poezji czy prozy jako religijnej czy chrześcijańskiej. To nie ma sensu, gdyż cała europejska kultura ma chrześcijańskie korzenie. To jest niepodważalny fakt.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.