12 października 2016

"Miasto - symbol naszej wielkiej kultury"




 
Czwarta strona okładki





Ta albumowa książka jest czymś znacznie więcej niż tylko historią miasta - to arras utkany z inspiracji i miłości. Składają się na nią osobiste refleksje autorów nad przeszłością, dziedzictwem, architekturą, społeczeństwem i kulturą Wilna. 

Ryszard Jan Czarnowski i Eugeniusz Wojdecki prześledzili transformację miasta na przestrzeni wieków, cofając się do pradziejów, czyli okresu panowania Mendoga, a następnie opisując kolejne epoki aż do czasów najnowszych. Znajdziemy w ich książce niemal każdy zaułek i każdą architektoniczną wspaniałość tego niezwykłego miasta. Wielkie zarazy, pożary i potopy, które nawiedzały Wilno kilkakrotnie, ukazane są przez pryzmat najznakomitszych i zwyczajnych mieszkańców. Do tego dochodzą doskonale dobrane anegdoty, cytaty z literatury naukowej i pięknej oraz prasy, celne komentarze na temat dawnych i współczesnych mieszkańców oraz odwiedzających miasto na przestrzeni epok. Dzięki wirtuozerii pióra oraz świetnie dobranej ikonografii niemal namacalnie obcujemy z duszą tego miasta. Na kartach tej książki Wilno zwyczajnie ożywa.


Opowiadając o tysiącach lat miłości, codzienności i dramatów ludzi, którzy zmienili niewielką osadę w miasto symbol, legendę i obiekt kultu, autorzy zapraszają do odbycia niezapomnianej wędrówki w czasie i przestrzeni. Stworzyli wielobarwny i wielowymiarowy obraz miasta będącego od 1323 roku stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ze stworzonej przez Ryszarda J. Czarnowskiego i Eugeniusza Wojdeckiego księgi  wyłania się Wilno jako miasto w pełnym rozkwicie i energiczne, momentami jako zalęknione i mroczne, niekiedy jako tajemnicze i nostalgiczne w zależności od tła konkretnej epoki. Ryszard J. Czarnowski i Eugeniusz Wojdecki ani przez chwilę nie zanudzają faktami i datami historycznymi czy typowymi dla przewodników turystycznych opisami. Owszem, prezentują historię miasta, sylwetki zapomnianych i zasłużonych dla jego rozwoju postaci oraz cenny zespół zabytków architektury i sztuki o charakterystycznych cechach przenikania się kultur: polskiej, litewskiej, białoruskiej, żydowskiej i niemieckiej, ale czynią to bez wzniosłego patosu, czasami nawet w zawadiacki i humorystyczny sposób. Pozwalają czytelnikowi odpoczywać od martyrologii, od której nie jest wolna historia naszej ojczyzny, i zanurzyć się w mniej dramatycznych opowieściach. Zadali sobie dużo trudu, by znaleźć nieznane szerzej ciekawostki, zwłaszcza biograficzne, literackie czy bibliofilskie. To szperactwo zaowocowało nietuzinkowym i żywym ujęciem Wilna. Odkrywają przed nami wiele sekretów miasta lub po prostu odświeżają naszą pamięć.

Narracja ma charakter gawędziarski, dzięki czemu czytelnik ma nieodparte wrażenie, że autorzy prowadzą z nim dialog, czasami nawet prowokując do dyskusji lub inspirując do zweryfikowania swojej wiedzy. Autorzy wytrącają z utartych schematów myślowych dotyczących Wilna. Wyraźnie widać, że pragną, aby Polacy na nowo ujrzeli i pokochali to miasto, ale z większą dawką wiedzy i z krytycyzmem wobec różnych przekazów na jego temat. Podają także przykłady zadziwiającego (żeby nie powiedzieć, iż absurdalnego) traktowania dziedzictwa miasta przez dzisiejszych Litwinów… Niestety za wszelką cenę chcą zamazać ślady polskości Wilna. Posuwają się nawet do przekręcania albo przekuwania nazwisk na płytach cmentarnych bądź wypędzania polskich turystów z kościołów. Świadczy to o małostkowości i krótkowzroczności Litwinów. Ale polska strona też nie jest bez winy.

Warto wspomnieć, że jeden z autorów, Ryszard Jan Czarnowski, jest praprawnukiem podchorążego Wojska Polskiego - Barbary Bronisławy Czarnowskiej, która jako jedna z nielicznych kobiet walczyła w Powstaniu Listopadowym. Za bohaterską postawę w trakcie bitwy pod Sierpcem została odznaczona Virtuti Militari. Jak piszą autorzy obok zamieszczonego wizerunku tej dzielnej niewiasty, „była trzecią kobietą w historii Polski uhonorowaną tym odznaczeniem” (s. 115).

Skomponowana z licznych grafik oraz napisana ze swadą i z miłości do Wilna księga pozwala w pełni zanurzyć się w jego specyficzny klimat, poczuć dramaturgię przedstawianych kolejno najważniejszych wydarzeń w dziejach miasta oraz poznać bliżej najwybitniejsze osobowości, które odcisnęły silne piętno na jego tkance kulturowej, naukowej i historycznej.

 Autorzy zauważają optymistycznie, że "redivivus Kresów jest z roku na rok coraz mocniejszy w świadomości narodu". Myślę, że mają rację. I dodam jeszcze, że między innymi takie, jak wyżej zaprezentowana, książki przyczyniają się do owego odrodzenia.


Dawna dzielnica żydowska Wilno 2009, zdjęcie moje






Wilno 2009, zdjęcie moje

Wilno 2009, zdjęcie moje
Wilno 2009, zdjęcie moje

Tak naprawdę Kraszewski siedział w Wilnie, bo przez pewien czas po zwolnieniu z więzienia miał zakaz opuszczania miasta. Mieszkał vis a vis kościoła św. Janów przy ulicy Zamkowej w pobliżu drukarni i wydawnictwa Gluksberga. To w tej oficynie ukazały się pierwsze powieści [...]  Z tygodnia na tydzień stawał się coraz bardziej popularny. (R.J. Czarnowski, E. Wojdecki, Wilno. Dzieje i obraz miasta, Jedność, Kielce 2016, s. 123)

Jedna ze stronic albumu

8 komentarzy:

  1. Zachęcająco i pięknie napisałaś o książce.
    Tak sobie co roku marzę i obiecuję, by pojechać, by wreszcie zobaczyć, by przeżyć spacer po wileńskich ulicach, dojść pod Ostrą Bramę, na uniwersytet i do tych wszystkich miejsc, o których tyle się czytało w naszej literaturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy czytałam pasjonujące fragmenty na temat Wilna w okresie funkcjonowania Towarzystwa Filomatów i działaniach Nowosilcowa skierowanych przeciwko polskiej młodzieży, a zwłaszcza przy wzmiance autorów o współpracującym z Nowosilcowem Bajkowie, pomyślałam o bohaterce Twojej wspaniałej książki "Panie kresowych siedzib", czyli Zofii Klimańskiej, która miała romans z Bajkowem. Czarnowski i Wojdecki o Zofii nie wspominają, ale na temat Bajkowa podają, nawiązując do sceny wywoływania duchów przez Guślarza w "Dziadach" i pojawienia się wtedy postaci Bajkowa rozszarpywanego przez mary czarnych diabelskich psów, ciekawostkę taką, że po jego śmierci (jak wiesz, zmarł na apopleksję tuż przed ślubem z Zofią koło... Ostrej Bramy) nieznani sprawcy wyciągnęli jego ciało z grobu następnego dnia po pogrzebie, wychłostali i zostawili nagie. Mało tego, grupa studentów znów je wydobyła, po powtórnym pochówku porzuciła je w miejscu, gdzie było wiele gniazd wron i kruków. Jak podają autorzy, całą te sprawę opisał dziennikarz Krystyn Ostrowski. Zatem, jak się okazuje, to, co poetycko opisał Mickiewicz, naprawdę się zdarzyło...

      Usuń
    2. O! Jaka ciekawostka! Był Bajkow naprawdę znienawidzoną postacią skoro tak potraktowano jego ciało po śmierci.

      Zachwycam się teraz jeszcze Twoimi zdjęciami. Ta kawiarnia w kamieniczce ozdobionej zielonym, malowanym drewnem jaka urokliwa.

      Usuń
    3. Bardzo ciekawa sprawa z tym Bajkowem! Czyli to było w realu, a nie tylko w wyobraźni Mickiewicza.
      Przypomniał mi się słynny swego czasu film gruziński "Pokuta", tam też był motyw ciała grzesznika wydobywanego z ziemi, na zasadzie, że byl taki zły, że ziemia go nie chciała. Polecam, jest na YT. Kiedyś cała Polska na to chodziła do kina, bo to miała niby być aluzja do Stalina. Film z okresu pieriestrojki.

      Usuń
  2. No, bym przeczytała...
    Teraz czytam tegoż Czarnowskiego książki o Lwowie (okupacja sowiecka i niemiecka), wypożyczylam też jego książkę o Grodnie. Nieźle facet pisze, tak raczej gawędowo, ale dobrze faktograficznie. Czy to może być ojciec tej Czarnowskiej z Telewizji Trwam???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytasz teraz ten album o Lwowie?

      http://jednosc.com.pl/product_info.php?products_id=2909

      Tego jeszcze nie mam, chciałabym zdobyć i przeczytać. Autorzy wspaniale i pasjonująco opowiadają.

      Jeśli chodzi o koligacje z panią, o której wspominasz, to nie mam pojęcia czy nazwiska zbieżne przypadkowo czy nieprzypadkowo...

      Usuń
    2. Przeczytałam nie album, ale dwie ksiażki Czarnowskiego o Lwowie (okupacja sowiecka i okupacja niemiecka). Bardzo dobre książki, świetnie i lekko napisane. Tylko ten druk! Moje biedne oczy! Wydawnictwo Rytm używa takich jakiś ozdobnych i cienkich literek, strasznie się namęczyłam. Ale było warto. Dobrze gość pisze!

      Usuń
    3. Niestety nie otwiera się u ciebie najnowszy post, jak widzę, jest o książkach, o których wyżej wspomniałaś.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.