27 lutego 2014

Mickiewicz na Krymie

Mirzo, a ja spojrzałem! Przez świata szczeliny
 Tam widziałem — com widział, opowiem — po śmierci
Bo w żyjących języku nie ma na to głosu.

 (z sonetu Droga nad przepaścią w Czufut-Kale)

Dużo się ostatnio mówi i pisze o Krymie z powodu niepokojących wydarzeń na Ukrainie. Pod tym wpływem wróciłam do ciekawej książki o Mickiewiczu, którą kiedyś czytałam, tuż po powrocie z Krymu. Dane mi było bowiem około dziesięć lat temu pielgrzymować wraz z tomikiem sonetów Mickiewicza śladami krymskiej przeszłości. Książka z 1998 roku jest zbiorem esejów będących pokłosiem konferencji Instytutu Badań Literackich z udziałem mickiewiczologów. Autor jednego z tekstów, Jarosław Marek Rymkiewicz, snuje dywagacje na temat pobytu wieszcza na Krymie. Próbuje na podstawie rożnych przesłanek ustalić prawdziwą datę pobytu poety na tym pięknym półwyspie, bo to wcale nie jest takie oczywiste: latem czy jesienią 1825 roku? A może wiosną? Wydawałoby się, że to już ustalono sto lat temu ponad wszelką wątpliwość. Jednak Czesław Zgorzelski, który w 1993 roku napisał w wydaniu Dzieł wieszcza, że Mickiewicz pojechał na Krym latem 1825 roku, wahał się, czy rzeczywiście  ta data jest rozstrzygnięta, bo wiadomości na ten temat pochodzą z różnych źródeł, trudnych do pogodzenia ze sobą. Mamy cztery wiadomości źródłowe: list Antoniego Edwarda Odyńca do Joachima Lelewela napisany 19 października 1825 roku (data prawdopodobnie według nowego stylu), list Henryka Rzewuskiego, wysłany z Achmeczetu (ówczesna nazwa Symeforopola) i datowany, według starego stylu, czyli kalendarza juliańskiego, "ce 29 juin" (29 czerwca), list Mickiewicza do Franciszka Malewskiego, wysłany z Odessy, ale nie wiadomo kiedy, a także opowieść Karoliny z Rzewuskich Sobańskiej, tertio voto Lacroix.

W pierwszym liście Odyniec informował Lelewela, że Mickiewicz przebywa właśnie na Krymie: "w końcu sierpnia  z generałem Wittem i hr. Rzewuskim popłynął na yachcie do Krymu". Wcześniej, w tym liście, Odyniec pisał, że nie otrzymał od poety od trzech miesięcy "żadnej odezwy" i że wiadomości o nim pochodzą od osób trzecich, a więc chyba z jakiegoś innego, nieznanego nam, listu, jak się zastanawia Rymkiewicz.


Z drugiego listu wynika, że dopiero co, dzień lub dwa dni wcześniej, Rzewuski z poetą byli w Eupatorii, czyli w Kozłowie. Eupatoria to była wtedy nazwa oficjalna, a Polacy i Rosjanie, mówiąc o niej, używali nazwy Kozłów. Tak to wyjaśnia Karol Kaczkowski w Dzienniku podróży do Krymu odbytej w roku 1825. Kaczkowski pisze też, że w Kozłowie są "klima ciepłe", dlatego jest to miejsce do brania morskich kąpieli wyborne.

W trzecim liście są zdanie mogące odnosić się do podróży na Krym. Poeta donosi przyjacielowi:

Dziś w wieczór mamy ruszyć na projektowaną przejażdżkę. Wczora burza straszliwa tak morze rozkołysała, że dotąd jeszcze pieni się i huczy. Myślałem pól godziny, że Odessa nie zostanie na miejscu. Nie wiem, czy wy w drodze uniknęliście tego huraganu.

Od lat 30. XX wieku wydawcy datowali ten list na "ok. 20 lipca/1 sierpnia 1825 roku" - pierwsza data to stary styl, kalendarz juliański.

Żadna z dat podanych w tych trzech listach nie jest pewna.  Czwarta wiadomość pochodzi od Karoliny z Rzewuskich. Jej opowieść o wyprawie poety na Krym spisał i wykorzystał w rozprawie Mickiewicz w Odessie Adam Rzążewski, jednak i ta relacja może zawierać luki, gdyż Karolina Lacroix opowiadała mu o wydarzeniach sprzed wielu lat, opierając się na jakimś notatniku, i nie ma pewności, czy pamięć jej nie zawodziła. Jej relacja jest bardzo interesująca i bogata w szczegóły. Rymkiewicz ją obszernie przybliża i warto się z nią zapoznać, jeśli kogoś to interesuje. Zwraca uwagę, że badaczom (np. Leonowi Gomolickiemu w 1949 roku) myliły się dwa sposoby datowania, dwa style: juliański i gregoriański. Ponieważ źródła wywołują dużo pytań, autor eseju właściwie się poddaje, stwierdzając ironicznie:

Mickiewicz był na Krymie wiosną, latem i jesienią 1825 roku. Albo wiosna i jesienią. Albo latem i jesienią. Albo tylko jesienią. Był tam tylko raz albo dwa, albo trzy razy. Można z tego wybierać, co się chce.

Wybieram tak jak Rymkiewicz:

wiosnę (późną, bo to już czerwiec), lato (sam środek lata) oraz jesień (też późną, bo to już ostatnie dni października) i trzykrotną  jego tam morską wyprawę.

No więc takie to dywagacje, niekiedy humorystyczne, snują mickiewiczologowie, posługując się różnymi sprzecznymi ze sobą źródłami. Pamiętajmy jednak, że konferencja odbyła się w latach dziewięćdziesiątych, zatem badaczom może udało się już rozstrzygnąć tę zagadkę. Esej Rymkiewicza kończy się pięknym poetyckim obrazem:

Na szczycie Ajudahu, w ruinach fortecy, zbudowanej tam niegdyś przez Genueńczyków, ktoś słabo dla nas widoczny, zasłonięty przez liście wiecznie zielonego  poziomkowca - ale widać czarny bicorne w pozycji en bataille, czarne też buty z ostrogami i czerwony płaszcz, długie jasne bakenbardy oraz podbródek oparty na otwartej dłoni - siedzi na ułamku ruin. Łokieć oparł o skałę lub o forteczne parapety, a choć patrzy gdzieś na południowy zachód, w kierunku Bosforu, Konstantynopola i greckich wybrzeży, to wydaje się, że na kogoś czeka. Ale czy pojawi się ten, na kogo czeka mężczyzna w butach z ostrogami i czarnym pierogu, czy z wiecznie zielonych krzewów poziomkowca, co zarosły już genueńskie ruiny, wyjdzie nasz poeta w swej tatarskiej burce, czy ci dwaj, car ziemi i car ducha, wreszcie się spotkają na wulkanicznym szczycie, wśród połamanych wież genueńskiej fortecy? [...]
 tatarski, wielblądzi ekwipaż wyjechał właśnie z Bałakławy i wydostał się na wąską dróżkę, tropinkę, tę, którą wzdłuż południowego brzegu półwyspu jedzie się do Koreis, Ałupki, Jursufu, Arteku. Na koźle drabiniastego wozu siedzi Tatar z fajką w zębach, drzemiący (opis Kaczkowskiego), a obok niego Mickiewicz, też z fajką w zębach, też drzemiący. Nie spieszą się, dlaczegóż właściwie i dokąd mieliby się śpieszyć? [...]







 Sonety krymskie to świadectwo orientalnych fascynacji poety. Majestatyczna przyroda krymska, a także pamiątki świetnej przeszłości i egzotyczna kultura islamu wywołują oryginalne skojarzenia oraz refleksje historiozoficzne, moralne i patriotyczne. Cykl otwiera sonet Stepy akermańskie wyrażający tęsknotę za krajem. Mickiewicz, podróżując po Krymie, odnajdywał w tamtejszych krajobrazach i śladach przeszłości echo polskich losów.

Zachowałam do dziś roślinki, które przywiozłam z Czufut-Kale, a nawet banknot i bilety na kuszetki do Symferopola.

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam na Krymie ze znajomymi w 2002 roku. Spędziliśmy tam dwa tygodnie. Cudowny półwysep. Mieszkańcy, choć żyją biednie, byli gościnni i otwarci. Nie mieliśmy żadnych nieprzyjemnych przygód.
      Jeśli Krym dostanie się w łapy Rosji, to wyjazd i zwiedzanie będą raczej trudniejsze, a tak chciałabym tam jeszcze wrócić.

      Usuń
  2. Wciąż mam w planach "Głowę owiniętą koszulą" Rymkiewicza, to chociaż ostatnie chwile Mickiewicza miałabym poukładane. Piękna krymska podróż! Zazdroszczę, bo przy wielu wojażach moja noga nie stanęła za wschodnią granicą. Też zbieram drobiazgi i drobiażdżki;)
    PS
    Gdzieś wróble ćwierkały, że myślisz o zawieszeniu bloga:( Zapłakałabym się...:(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za wschodnią granicą są perełki zabytkowe i krajobrazowe do zobaczenia równie piękne, jak na Zachodzie, na dodatek tańszym kosztem. Mnie jakoś do zachodniej Europy nie ciągnie tak bardzo, wschodnie połacie kontynentu bardziej mnie ciekawią. Chyba mam duszę słowiańską:) Marzę o pojechaniu do Gruzji.
      PS. Jakoś czasu, siły i zapału mam mniej ostatnio do blogowania, ale to pewnie tylko przejściowe. Nie znikam zupełnie, będę zaglądać na moje ulubione blogi:) I oczywiście odzywać się pod postami. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Ale to musiała być wspaniała podróż. Krym jest na mojej liście marzeń. Jałta, Jaskółcze Gniazdo, Sudak, śladem naszego Wieszcza....
    Z podróży też zawsze przywożę ze sobą bilety, foldery i inne drobiazgi, które potem zalegają w szafach, ale miło czasem "odkopać" te pamiątki i powspominać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet zapomniałam, że mam te pamiątki. W końcu tyle lat już minęło... Nie do wiary...
      Gdy otworzyłam tomik "Sonetów", byłam zaskoczona:) Nie mogę wstawić zdjęć z tej podróży na Krym, bo mam tylko odbitki, musiałabym zeskanować, ale nie mam takiej możliwości. Ale autorka bloga "Moje podróże literackie" prezentuje swoje zdjęcia i ona pokazują miejsca, w których ja też byłam, śladami Mickiewicza:)

      Usuń
  4. Podróż śladami Mickiewicza - łał, to byłoby coś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzy mi się podróż śladami Słowackiego jeszcze:)

      Usuń
  5. No tak, kto był na Krymie, przypomina to sobie, gdy słyszy w mediach, co tam się teraz dzieje... Dlatego i ja zamieściłam post na temat mojej podróży śladem Mickiewicza. Na szczęście nie pisałam tego, co Ty. Miałam inną koncepcję, choć korciło mnie żeby napisać więcej. Ale dobrze się stało, teraz nasze posty się uzupełniają:) https://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeglądałam Twojego bloga i bardzo mi się spodobał. Będę zaglądać:)
      Dziś pojawiły się ostrzeżenia MSZ przed podróżą na Ukrainę... Będzie wojna?

      Usuń
  6. Myślę, że wojny nie będzie ale trudniej będzie się tam dostać, tym bardziej, że nie lubią tam Polaków teraz (tak przynajmniej zachowywali się przy polskiej dziennikarce). Najgorsze jest to, że do powiedzenia nie maja rdzenni mieszkańcy czyli Tatarzy krymscy. Moja mama tam była też na wycieczce i nie mogła się połapać czy jest na Ukrainie czy w Rosji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krym jest istotnym punktem w rejonie Morza Czarnego, a próby przejęcia go przez rosyjskie wojsko nie wróży niczego dobrego.
      W trakcie swojego pobytu nie miałam wrażenia, że wśród mieszkańców przeważają Rosjanie, ale to było ponad 10 lat temu:) Może dużo się zmieniło od tamtego czasu. Ale pomniki Lenina chyba do dziś tam stoją.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.