Cieniutka to książka, ale każde zdanie
ma swoją wartość, zakorzenioną zarówno w Historii, jak i we
współczesności, bo i dziś nie brakuje zarzewi wielkich konfliktów na tle
narodowościowym i religijnym. Wbrew temu, co przeczytać możemy na
okładce, nie opowiada ona tylko o dziecięcej przyjaźni, odwadze i
stosunku do wiary wyznawanej przez innych oraz przez siebie, lecz także o
tym, jak w latach trzydziestych ubiegłego wieku rodził się w umysłach i
sercach członków niemieckiego społeczeństwa totalitaryzm. Kurt
Witzenbacher, nauczyciel religii w Karlsruhe, miał dziewięć lat, gdy
Hitler napadł na Polskę. Wcześniej był on świadkiem złowieszczych
sytuacji, wskazujących na narastające wśród sąsiadów i mieszkańców jego
rodzinnego miasta rasizm i antysemityzm. Pradziadek autora był
zwolennikiem Führera i kazał sobie przynosić nazistowską gazetę
„Stürmer”. Któregoś dnia pokazał prawnukowi znajdujące się w niej
rysunki, karykaturalnie przedstawiające Żydów. Dziś nasz bohater tak o
tym zdarzeniu opowiada:
Obrazek Żydów zapadł mi jednak w
duszę. Jakże diabelsko skuteczny był ten rodzaj perfidnej nazistowskiej
propagandy! Nam, dzieciom, rzeczywiście utrwaliły się w pamięci te
obrazki: ilustracje z elementarza „Stürmera” czy rysunki z książek dla dzieci […]
Przez książki rozpowszechniane w
przedszkolach i w szkołach podstawowych próbowano niemieckim dzieciom
zaszczepić idee nazistowskie i antysemickie. Innymi narzędziami
nazistowskiej antysemickiej propagandy były organizacje paramilitarne,
których nazwy także przewijają się w tle świadectwa Witzenbachera o
swojej przyjaźni z dziewczynką wyznania mojżeszowego. W trakcie
wspólnych zabaw i zakupów mały Kurt będzie doznawać wielu przykrych
sytuacji oraz słyszeć nienawistne słowa na temat żydowskiej przyjaciółki
i swojego do niej przywiązania. Będą oni wielokrotnie wypraszani ze
sklepów i placów zabaw oraz obrzucani wyzwiskami. W czasie narastającej
nagonki na Żydów, której apogeum będzie pogrom w listopadzie 1938 roku,
chłopiec zostanie nie tylko nazwany „żydowską świnią”, lecz także
dotkliwie pobity przez szkolnych kolegów. Po tej „kryształowej nocy”
przyjdzie do sąsiadów dwóch mężczyzn w skórzanych płaszczach, którzy
wcześniej zabrali ojca Ruth. Od tego dnia mały Kurt nigdy więcej nie
zobaczy swojej przyjaciółki. Czterdzieści lat później dowie się, że cała
rodzina Rosenbergów została zagazowana w niemieckim obozie zagłady w
Auschwitz-Birkenau. Jak mogę uporać się ze świadomością losu, który ich spotkał?
Na tak sformułowane pytanie odpowiada, że pamięć jest największym
naszym długiem wobec tych, którzy padli ofiarą totalitaryzmu. Taki
zresztą testament pozostawiła Kurtowi Witzenbacherowi matka jego
żydowskiej przyjaciółki, gdy się z nim żegnały. Niczego, co przytrafiło się jej i jej rodzicom, nie wolno mi zapomnieć – upomina siebie autor w epilogu, który kończy zacytowaniem słów Primo Leviego, zgodnie z którymi kto nie ma wspomnień, ten nie ma przyszłości.
O łączącej go więzi z Ruth i wspólnych
przeżyciach, które okażą się mocne i intensywne na całe życie, opowiada
Witzenbacher za pomocą stylu pozbawionego zbędnych ozdobników. Wspomina,
jak uczestniczył w wielu nabożeństwach i świętach, obchodzonych przez
sąsiadów – rodzinę Rosenbergów. Ruth i jej rodzice, zapraszając małego
Kurta do synagogi i swojego domu na religijne uroczystości, opowiadali
mu o istocie żydowskich zwyczajów i obrzędów, a także uczyli
wypowiadanych w języku hebrajskim modlitw. Te doświadczenia wycisną
niezatarte piętno na autorze i ukształtują jego sposób patrzenia na
wyznawaną przez siebie oraz przez innych ludzi religię, o czym nasz
bohater pisze w epilogu:
[…] skierowałem się ku poznaniu
Żydów, ku poznaniu żydowskiej wiary i żydowskiego sposobu myślenia, ale
także ruszyłem wreszcie w stronę głębokiej wiary w Mesjasza Jezusa.
Tę przyjaźń między chrześcijaninem a
Żydówką przerwała zagłada. Epoka, w której rozkwitała więź pomiędzy
żydowską dziewczynką o wdzięcznym imieniu Ruth a synem ewangelików, była
nienormalna. Ciążyły na niej uprzedzenia rasowe i nienawiść, które
zmieniły koleje ich życia. Pod względem tematycznym Kadisz dla Ruth jest publikacją podobną do innej książeczki, którą czytałam wiele lat
temu. Jej autor, dziennikarz Gian Franco Svidercoschi, opowiedział w
niej zwyczajną, ale zarazem niezwykłą historię przyjaźni dwóch chłopców
żyjących w Wadowicach: Polaka i Żyda. Karol Wojtyła i Jerzy Kluger
przyjaźnili się od lat chłopięcych, przez gimnazjum, wojnę, aż po czasy
współczesne. Zawarte w obydwu książeczkach świadectwa mają symboliczne
znaczenie w kontekście holokaustu narodu żydowskiego: w tej pierwszej
historię przyjaźni pokonującej bariery narodowościowe i religijne
opowiada Niemiec, w tej drugiej − ocalały Żyd.
Napisane przez Witzenbachera niezwykle
oszczędnym językiem świadectwo przyjaźni z dziewczynką wyznania
mojżeszowego to przeszywająco szczera i kameralna zarazem opowieść o
współżyciu różnych wspólnot religijnych, chrześcijańskich i
niechrześcijańskich. Ta pozornie ascetyczna proza urzeka i wstrząsa
zarazem. Książka bowiem prowadzi także w głąb okrutnego totalitaryzmu,
Witzenbacher stworzył ściszony, powściągliwy obraz dziecięcej przyjaźni,
która okaże się mocniejsza od wszelkich przeciwności i − przede
wszystkim − od nienawiści rasowej, a także od najcięższych doświadczeń
ludzkich. Ten obraz pozostaje na długo w pamięci.
Recenzja opublikowana na
Fantastyczna recenzja:)
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca recenzja :))))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Was zachęciłam do lektury tej książki do tego stopnia, że już ją czytacie?:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję!:) To bardzo miło z Twojej strony. Jeśli nie sprawi Ci to kłopotu? Niestety nie udało mi się kupić tego filmu.:( Ponieważ nie widzę na Twoim blogu adresu mejlowego, napisz proszę do mnie na blogszczur@wp.pl. Dziękuję. Podam adres pocztowy drogą mejlową. Na pewno nie chcesz sobie zatrzymać tego filmu?:)
Usuń