Bardzo ważna scena „Braci Karamazow”
Fiodora Dostojewskiego rozgrywa się w Pustelni Optyńskiej w Kozielsku, gdzie w
latach 1939−1940 działał sowiecki obóz jeniecki. To tutaj odbyła się najsłynniejsza
rozmowa w książce: dyskusja między młodym szlachcicem a starcem z monasteru o
możliwości zaistnienia moralności bez Boga. Jeżeli Bóg nie żyje, czy wszystko
wolno? W 1940 roku prawdziwy budynek, gdzie miała miejsce ta fikcyjna
konwersacja – dawniej siedziba mnichów – posłużył śledczym z NKWD.
Reprezentowali oni sowiecką odpowiedź na to pytanie: jedynie śmierć Boga
umożliwia wyzwolenie ludzkości. Wielu polskich oficerów nieświadomie udzielało
odpowiedzi innej: gdzie wszystko wolno, Bóg jest ucieczką. Swoje obozy uważali
za świątynie i w nich się modlili. Przed wysłaniem na śmierć wielu wzięło
udział w nabożeństwach wielkanocnych.
Timothy Snyder, Skrwawione ziemie.
Między Hitlerem a Stalinem, tłum. B. Pietrzyk, Świat Książki, Warszawa
2011, s.
160−161).
Zacytowany wyżej fragment książki Snydera jest dla mnie kluczowy i jednym
z najbardziej poruszających i przeszywających do głębi akapitów. Przez cały
czas tej wstrząsającej lektury w mojej głowie kołatała taka myśl: oto do czego
doprowadziła moralność bez Boga. Czy
człowiekowi wszystko wolno? Trudno mi było uciec od tej myśli, gdy czytałam realistyczne,
a nawet drastyczne miejscami opisy okrucieństw dwóch wzbudzających grozę
totalitaryzmów. Ich ofiary liczy się w milionach… Na europejskich polach
śmierci reżimy sowiecki i nazistowski zgładziły w ciągu 12 lat, od roku 1933 do
1945, 14 mln ludzi. Niektóre zbrodnie do dziś wymazuje się z historii i sumień.
Na początku XX wieku na ziemiach, po których między innymi my, Polacy,
stąpamy, działy się najkoszmarniejsze rzeczy na świecie. Wiemy to. Wiedzą to
też i pamiętają o tym, jak śmiem sądzić, współcześni Żydzi, Ukraińcy,
Białorusini, Łotysze, Litwini… Jednak, czy wiedzą o tym choćby młodzi
Amerykanie, Brytyjczycy, Włosi, Hiszpanie, Niemcy…? Co do tego mamy prawo mieć
spore wątpliwości. Z opublikowanego niedawno sondażu Instytutu Forsa przeprowadzonego dla tygodnika „Stern” wynika,
że co piąty Niemiec w wieku od 18 do 29 lat nie wie, że Auschwitz to nazwa
byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego, a blisko jedna trzecia
ankietowanych nie miała pojęcia, gdzie znajdował się Auschwitz (http://www.rp.pl/artykul/11,797727-Co-piaty-mlody-Niemiec-nie-wie--co-to-Auschwitz.html)
.
Choćby w tym kontekście takie książki jak Skrwawione ziemie Snydera są na Zachodzie dużymi i głośnymi
wydarzeniami. Mogą tam zmienić postrzeganie drugiej wojny światowej. Opublikowana
w 2010 roku w amerykańskim wydawnictwie Basic Books, została już przetłumaczona
na kilkanaście języków. Publikacja wykładowcy Uniwersytetu Yale jest wyraźnie
skierowana do zachodniego czytelnika i wypełnia sporą lukę w tamtejszej historiografii.
Jest bowiem pierwszą syntezą dziejów środkowo-wschodniej Europy (terenów od
środkowej Polski po zachód Rosji poprzez Ukrainę, Białoruś i kraje bałtyckie) oraz
dokonanych w tym regionie z pobudek politycznych masowych mordów. Opowiada o
erze masowego zabijania (1933-1945) i czystek etnicznych (1945-1947). Autor
przypomina w niej między innymi, że pierwszymi ofiarami ludobójstwa Stalina, o
czym wciąż nieliczni wiedzą, byli Polacy. Polski czytelnik nie dowie się z tej
książki nic nowego na temat cierpień ludności Polski i Ukrainy, Białorusi i
Litwy, ale z pewnością zaskakujące i szokujące mogą być dla niego szczegóły
związane z niektórymi wydarzeniami i zjawiskami.
W przedmowie historyk wykłada krótko mity narosłe wokół zbrodni Związku
Radzieckiego i III Rzeszy, aby w następnych rozdziałach rozprawić się z
nieścisłościami i stereotypowymi wyobrażeniami, a czyni to niezwykle przekonująco
i wnikliwie. Dzięki jego książce nie tylko zachodni czytelnicy, lecz także
mieszkańcy skrwawionych ziem mogą poznać prawdziwy obraz najważniejszych
zbrodni wojennych. Snyder stwierdza na przykład, za pomocą pomysłowej metaforyki
(to jedna ze wspaniałych cech języka, którym jest napisana ta książka), że
współczesny obraz niemieckich obozów
koncentracyjnych jako najgorszego oblicza narodowego socjalizmu to iluzja,
mroczny miraż nad nieznaną pustynią. Wyjaśnia też, jak i dlaczego powstały
owe fałszywe obrazy niemieckiego systemu totalitarnego, a także stalinowskiego.
Pod tym względem Snyder zmusza nas do przewartościowania swoich sądów i do
postawienia sobie wielu ważkich pytań, np. dlaczego Stalin i Hitler aż tak
nienawidzili Polaków? Zastanawialiście się nad tym? Chyba znam odpowiedź.
Umiłowanie wolności. Ta cecha narodu polskiego mogła aż tak rozsierdzać
oprawców.
W trakcie lektury będziecie bardzo, ale to bardzo zaskoczeni, jak mocno
Wasze wyobrażenia na temat pewnych wojennych wydarzeń odbiegają od faktów. Na
przykład, kiedy myślimy o Holokauście, odruchowo przywołujemy nazwę między
innymi Auschwitz. Jednak, jak konstatuje autor, w międzynarodowej pamięci o zagładzie Żydów zapomina się o niemal
pięciu milionach Żydów zamordowanych na wschód od Auschwitz oraz o pięciu
milionach nie-Żydów zgładzonych przez nazistów. Snydera dziwi też, że nawet polscy historycy rzadko wspominają o
Polakach ze ZSRR, których zamorzono głodem w sowieckim Kazachstanie i na
sowieckiej na początku lat trzydziestych.Nikt nie dostrzega, że Polacy w Związku Radzieckim ucierpieli w latach
trzydziestych bardziej niż jakakolwiek inna europejska mniejszość narodowa.
Podkreśla również, że nieczęsto
przywołuje się uderzający fakt, iż w 1940 roku sowieckie NKWD dokonało na
okupowanych ziemiach wschodnich Polski większej liczby aresztowań niż na
reszcie terytorium Związku Radzieckiego.
Tego rodzaju zaskakujące wnioski amerykańskiego historyka dają wiele do
myślenia. Demaskatorski charakter wywodów sprawia, że jest to niesamowita,
„odświeżająca” lekcja historii, którą ułatwiają ponadto osobowość autora połączona
z przeogromną erudycją, język i kompozycja książki.
Po pierwsze, olbrzymim jej atutem jest to, że o dziejach tej części
Europy napisał człowiek niepochodzący z niej, a więc ktoś, kto nie jest
kulturowo i historycznie obciążony dziedzictwem tego regionu i w związku z tym
jego narracja jest zdystansowana, pełna rezerwy. Możemy autorowi zaufać.
Po drugie, niezmiernie kunsztowny i żywy jest język, którym posługuje się
Snyder. Porywający wręcz. Śmiem twierdzić, że rzadko który historyk operuje
takim językiem w swoich naukowych publikacjach. Język Snydera jest literacki,
pełny bogatej metaforyki, przemawiającej do wyobraźni i sumienia. O kwestiach
skomplikowanych i wywołujących grozę pisze językiem nienachalnym i nienastręczającym
trudności w ich zrozumieniu.
Po trzecie, klarowna jest struktura książki. Dzieje obydwu systemów
totalitarnych przeplatają się ze sobą, co wynika z założenia autora, który
uważa, że bez osadzonego we wspólnym europejskim
kontekście historycznym opisu wszystkich masowych zabójstw paralele między
nazistowskimi Niemcami a Związkiem Radzieckim są z konieczności ułomne.
Konieczne jest ich porównanie, abyśmy, jak stwierdza, odwołując się do poglądów
Hannah Arendt, mogli zrozumieć nasze czasy i nas samych. Historii skrwawionych
ziem nie opowiada, opierając się na podziale według leżących na nich państw i
narodów. Kompozycję książki kształtuje bowiem tematyka, czyli lokalizacja i
metody zabijania, zwracając na przykład uwagę, że Europejczycy celowo morzyli Europejczyków głodem na straszliwą skalę.
W tym wniosku tkwi klucz do takiej a niej formy opracowania. Jej kompozycja
opiera się na koncepcji uniwersalistycznej, na dążeniu do ogarnięcia pewnej
całości.
W moim przekonaniu książka Snydera jest protestem przeciwko dzisiejszemu patrzeniu
na historię dwóch dwudziestowiecznych systemów totalitarnych i spustoszenia,
jakie spowodował, wyłącznie przez pryzmat liczb. Wyraża pogląd, że sama liczba ofiar może utrudnić wyobrażenie
sobie każdej z osobna. Z tego względu swoją naukową narrację wzbogaca
słowami zaczerpniętymi choćby z zachowanych wspomnień Żydówki, Diny
Proniczewej, której udało się wyczołgać z dołu śmierci w Babim Jarze (opis
masowego mordu na kijowskich Żydach jest jednym z najbardziej wstrząsających),
oraz innej dziewiętnastoletniej Ity Straż, która zdołała uczynić to samo w
Ponarach koło Wilna: Nie miałam butów.
Szłam i szłam po ciałach. Wydawały się nie kończyć.
Ofiarom reżimów nazistowskiego i sowieckiego, a także ich katom, należy przywrócić imiona i
nazwiska – zdaje się apelować historyk z Uniwersytetu Yale. Szczególnie
dobitnie i wprost wyraził to w zakończeniu, który zatytułował Człowieczeństwo. Jednak przesłanie to
pobrzmiewa we wszystkich jedenastu rozdziałach, w których swoje naukowe analizy
i rozważania, miejscami nawet filozoficzne, oparte, co także warto zaznaczyć,
na wieloletnich studiach prowadzonych w licznych archiwach i lekturach w
różnych językach, urozmaica przywoływaniem świadków zbrodni Hitlera i Stalina
na podstawie ocalałych dokumentów, np. odnalezionego archiwum getta warszawskiego.
Historyk oddaje głos ofiarom i to jest kolejny, czwarty, atut jego książki.
Szerzej pisałam o tym we wcześniejszym poście:http://beata-szczurwantykwariacie.blogspot.com/2012/01/skrwawione-ziemie.html.
Z uwagi na mroczną tematykę Skrwawione
ziemie nie są łatwe w odbiorze. Treść może być przytłaczająca, ale raczej
nie jest deprymująca. Chce się czytać dalej, ponieważ walory, o których wyżej
wspomniałam, potęgują ciekawość i uzależniają, jeśli można tak to ująć. Co do
treści, mam mały niedosyt. Zabrakło mi choćby wzmianki o człowieku, który
dobrowolnie zstąpił do piekła, jakim był obóz w Auschwitz, aby między innymi poinformować
aliantów o tym, co działo się za drutami kolczastymi, czyli o rotmistrzu
Witoldzie Pileckim, a także szerokiego opisu ludobójstwa Polaków na Wołyniu. Jednak
chyba nie powinniśmy mieć o to żalu do autora, skoro sami nie chcemy przywracać
pamięci o tych wydarzeniach, spychamy te wydarzenia na margines zbiorowej
historii, naszej, narodowej.
Skrwawione ziemie… Snydera to doskonała lektura. Śmiało mogą po nią
sięgnąć nawet ci, którzy na co dzień nie obcują z historią. Zapewniam, że
będzie to mocne i niezapomniane doświadczenie czytelnicze.
Pięknie, syntetycznie opisałaś, że trudno się nie skusić na zakup. Oczywiście to zrobię, bo temat "mój". I to bardzo. Rzeczywiście warto porównać, jak zza oceanu wyglądają terror stalinowski i hitlerowski. Właśnie czytam "Bestie. Mordercy Polaków", ale tego tematu nigdy dość. Zamelduję się jeszcze pod tym postem po lekturze. Jak dobrze, że można u Ciebie przeczytać o dobrych książkach:)
OdpowiedzUsuńKupiłam już sobie książkę Płużańskiego i zamierzam zabrać się za nią po przeczytaniu "Ochotnika". Będę czekała na Twoją opinię o "Bestiach"!:) Co do zakupu książki Snydera - nawet nie ma się co zastanawiać:)
Usuń