5 czerwca 2012

Urodzinowa anegdota i... małe ogłoszenie

Uświadomiłam sobie dziś, że w maju minęło pół roku mojego blogowania! Nie będę zanudzać żadnymi podsumowaniami, podam Wam tylko najczęściej wyszukiwane na moim blogu (przez te sześć miesięcy) słowa kluczowe. Niektóre z nich dają sporo do myślenia... Oto one:

szczur w antykwariacie
stan wojenny
książki warte przeczytania

szymborska piastowska
martyna ochnik

marek nowakowski
beata-szczurwantykwariacie.blogspot.com
dzieci stanu wojennego

literatura stanu wojennego
stan wojenny w literaturze


 Z okazji osiągnięcia półmetka zastanawiam się nad jakimś konkursem i jego zasadami, natomiast dziś... obdaruję moich wiernych czytelników kwiatuszkiem i anegdotką, którą przepisałam ze wspaniałej książki Sławomira Kopra Polskie piekiełko.

Pierwszy ułan II Rzeczypospolitej gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski pewnego razu udał się ze swoją suczką na spotkanie z przeznaczonym jej samcem tej samej rasy. Pod wskazanym adresem powitała go elegancka i urodziwa dama, która zażądała dwieście złotych za usługi swojego pupila. Wieniawie cena wydała się zbyt wygórowana, zapytal więc o przyczyny. Dama wyjaśniła:
- "Mój pies jest wyjątkowo pięknym egzemplarzem, doskonale zbudowanym, wielokrotnym medalistą".
Wieniawa bez słowa zdjąl pelerynę i wyprostował się, pokazując rząd odznaczeń na piersi:
- "Ja od pani nie wziąłbym ani grosza".




Przy okazji lektury książki Kopra  przeżyłam ogromne rozczarowanie, ponieważ dowiedziałam się z niej, iż jedna z moch ulubionych anegdot o Wieniawie, opowiadająca o tym, że wjechał  on konno do "Adrii", jest nieprawdziwa! Mało tego! Nie jest też autorem słynnych słów, które miał wypowiedzieć rzekomo w drzwiach tego lokalu po suto zakrapianym bankiecie: "Panowie, żarty się kończyły, zaczynają się schody".  Jednak doznany zawód historyk zrekopensował mi innymi, niezwykle malowniczo nakreślonymi obrazami z życia przedwojennych elit. Szczerze polecam Wam tę książkę.
I jeszcze... jedna pozaurodzinowa dygresja:

 Osoby, które  wsparły moją inicjatywę nazwaną  "Podróżą z Arcydziełami", do czego zachęciła mnie lektura esejów Jana Tomkowskiego, pragnę uspokoić i poinformować, że wbrew pozorom wcale z niej nie zrezygnowałam, ale muszę ją przełożyć na miesiąc. Do tego czasu, jeśli ktoś będzie chciał spędzić wakacje z arcydziełami, może gromadzić zaprojektowaną przez Tomkowskiego "biblioteczkę czytelnika XXI wieku", a nawet już zacząć czytać jedno z dzieł? Listę Tomkowskiego mam zamiar lekko zmodyfikować. Banerek mam już obiecany, a zasady obmyślane, ale jeszcze ich nie ogłaszam. Może jakiś upominek książkowy przyszykuję  na półmetek tej wakacyjnej podróży dla ewentualnych wytrwałych uczestników?
Serdecznie zapraszam i dziękuję za Wasze dotychczasowe odwiedziny przez te pół roku blogowania!






3 komentarze:

  1. Gratuluję niemowlaczkowi i niech rośnie zdrowo:)))
    I niech więcej o pokoju niż o wojnie pisze, bo radości nam trzeba.
    A z panem Koprem poszłam kiedyś do łóżka, ale pierwsze rozdziały nadęte od pychy Piłsudskiego tak mnie zdenerwowały, że miałam kłopoty ze snem. Mam nadzieję, że dalej będzie lepiej. Słoneczny ślad zostawiam i zmykam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję:) Tobie życzę tego samego, bo na Twoim blogu też jest więcej tematyki mrocznej niż optymistycznej;)
    A tak na poważnie, interesuję się najnowszą historią i cóż ja na to poradzę, że dzieje Polski w ostatnich dziesięcioleciach były tragiczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. Ale nie mam już czasu na czytanie ksiażek, o których się zapomina po kilku dniach.
      Historia Polski była tragiczna chyba zawsze. Gdy czytałam ostatnio o Stanisławie Auguście, to włosy mi na głowie dęba stawały. Jednak z powodu braku czasu (znowu!) muszę ograniczyć epoki i tak zostaje co najwyżej dwudziestolecie i do dziś. Pewnie nawet rasowy historyk miałby kłopot z ogarnięciem całości.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.