Poldzio [Leopold
Staff] często wyjeżdżał do Włoch, zwłaszcza na Capri, które bardzo lubił.
Był − wspominał
Makuszyński − bardzo dobrym kompanem. […] W roku 1911 spotkaliśmy się na Capri. Tęsknisz za Capri?
− Bardzo…
− No, to potęsknimy
razem…
I zaczęliśmy opowiadać
sobie nawzajem o Capri i Anacapri. Oboje znaliśmy świetnie tę wyspę. Każdy
zakątek, każdą trattorię, każda uliczkę, wszystkie drogi i dróżki, i szosy,
groty i schody, przystanie i plaże, hotele i place, stragany i kościoły,
klasztory i sklepy. Makuch [Kornel Makuszyński] wciąż przerywał moje
opowiadanie pytaniami, czy ten sklep jeszcze jest, czy tamten stragan jeszcze
stoi, jakiego koloru są dzisiaj wagony kolejki zębatej jeżdżącej między Marina
Grande a Piazzetta i czy tam na dole, gdy się wychodzi na lewo z portu,
sprzedaje ryby taki stary, siwy rybak? Jak on się nazywa?
− Nie pijmy już
więcej, panie Kornelu - mówię - przecież ten pański rybak miałby już dzisiaj
chyba sto lat. Zapomniał pan?
− Masz słuszność − mówi
Makuch, przypija do mnie i zaczyna opowieść o Grotta d’Azzurra.
A wtedy nasza rozmowa
staje się coraz bardziej rozmarzona, liryczna, niemal rzewna jak włoska
piosenka, a w brudnym zakopiańskim szynku jest coraz więcej słońca i gorącego
słonego zapachu morza, coraz więcej błękitu, w którym szynk zamienia się w
Lazurową Grotę, a my − Makuch i ja − płyniemy pod sklepieniem groty, cali
niebiescy, kryształowi, przeźroczyści, odcieleśnieni.
I nagle czar pryska.
(Roman Brandstaetter, Dzieje jednego jesiennego dnia − fragment tego opowiadania przytacza
Józef Dużyk w swoim eseju pt. "Pamiętam
lot żurawi nad Kapryjską Zatoką", zamieszczonym w: Polacy na Capri, Fundacja „Urwany Film”, Kraków 2015, s. 219−220)
Wyspa Capri… Do
niedawna kojarzyła mi się przede wszystkim z książką Malwy na lewadach Barbary Wachowicz, która zrelacjonowała w niej
swoje wędrówki po Capri śladami nie tylko Stefana Żeromskiego, lecz także szwedzkiego lekarza i pisarza Axela Munthe. Niedawno
otrzymałam w prezencie książkę, która znacznie poszerzyła moje horyzonty na temat Capri. Otwieram i przeglądam, a tam niespodzianka! W jednym z esejów obszerne
fragmenty właśnie o Malwach na lewadach. Pisarka wspomina w tej książce także o Leopoldzie Staffie,
który na jednej z najpiękniejszych wysp świata odpoczywał kilkakrotnie i sławił
urok tego miejsca w listach do przyjaciół:
Jest tu w ogóle tak cudownie, że posyłanie
kartek z widokami jest świętokradztwem i krzywdą wyrządzoną boskiej
Tyberiuszowej wyspie. Postaw nasze polskie Tatry w cudownie szafirowym morzu,
zawieś w górze jedwabne, modre, kryształowo-źródlane niebo, dużo słońca i
czegoś nieokreślenie boskiego - a wyobrazisz sobie, jak tu jest (7.04.1905).
Odbywam tu wczasy arkadyjskie
(14.04.1905).
Wakacji we Lwowie spędzać nie będę, a na
Poronin, gdzie żyje się drożej niż na Capri, a gorzej i nudniej, i puściej, nie
mam bardzo ochoty. Zbrzydła mi trochę już kompania, która się tam zbiera, żyje
i pije (4.06.1910).
Słowa te
przełożył na poezję i tak powstał poniższy wiersz opublikowany w tomiku W cieniu miecza (1911):
Zdjęcie nie pokazuje dwóch ostatnich wersów wiersza, które są na nast. stronie, a brzmią: "Zupełnie jak nad senną równią naszych łąk, / A w trawie świerszcz tak samo gra jak w polskim życie" |
Książka Polacy na Capri jest zaproszeniem do
odbycia niezapomnianej podróży po usytuowanej u stóp Zatoki Neapolitańskiej
wyspie, która stała się oczarowaniem i natchnieniem dla wielu poetów i pisarzy z całego
świata, w tym również polskich. Dużo naszych wybitnych rodaków stąpało po
Capri. Jeden z nich zbudował na wyspie ważny ośrodek polskiej kultury.
Zapomniany niesłusznie malarz Jan Styka −
współautor „Panoramy Racławickiej” i członek królewskiej Akademii św. Łukasza w
Rzymie − był od 1919 roku
właścicielem willi Certosella, w której stworzył Muzeum „Quo vadis” (1920−1931). Józef Dużyk przypomniał na
łamach „Życia Literackiego” i „Kroniki Rzymskiej” jego sylwetkę i losy
wspomnianego muzeum. Ten esej został przez niego włączony do tomu, który dziś otrzymują
czytelnicy dzięki staraniom Fundacji Promocji Kultury „Urwany Film”,
Śródmiejskiego Ośrodka Kultury i Gminy Kraków. Wcześniej książka przeleżała w redakcyjnych
szufladach Wydawnictwa Literackiego, do którego autor zaniósł ją w 1987 roku, i
z niewiadomych przyczyn nie ujrzała światła dziennego, a więc nie mógł się cieszyć
jej wydaniem.
Zmarły w 2000
roku Józef Dużyk zwany był „Rzymianinem z Krakowa” ze względu na jego głębokie
przywiązanie do dwóch wyjątkowych w skali światowej miast: Krakowa i Rzymu,
których genius loci badał, tropił i
odkrywał. Urodzony w 1928 roku w Krakowie Józef Dużyk ceniony był również jako
doskonały znawca epoki Młodej Polski. Biografię i olbrzymi dorobek autora Polaków na Capri opisał ciekawie
Stanisław Dziedzic we wstępie do wydanego w 2015 roku tomu, którego jestem
szczęśliwą posiadaczką. Lektura tego wprowadzenia pozwala zrozumieć genezę
tej książki oraz źródła fascynacji Józefa Dużyka niepowtarzalnym urokiem i bogatą historią
wyspy Capri, którą przemierzał w trakcie swojego pobytu we Włoszech w latach
1974−1982, kiedy to kierował
biblioteką Stacji Polskiej Akademii Nauk w Rzymie.
Każdy ze
znajdujących się w książce esejów Józefa Dużyka, poświęconych krajobrazowemu,
kulturowemu i historycznemu fenomenowi wyspy, tętni nie tylko płomiennym
sentymentalizmem, który jest jednym z motorów ludzkiej działalności, lecz
przede wszystkim żarliwym zapałem w tropieniu i ukazywaniu wszelkich nieznanych
lub słabo znanych faktów związanych z Capri, a więc silną pasją naukową.
Mnogość wątków poruszonych przez autora w tekstach jest pokłosiem odkrytych i
zweryfikowanych w bibliotecznym pyle i w trakcie wędrówek po wyspie poszukiwań
badawczych. Reminiscencje z włóczęgi po Capri i licznych lektur Józefa Dużyka
przeplatają się z mądrymi refleksjami i erudycyjnymi fragmentami. Książka zdumiewa
rozległą wiedzą autora i urzeka jędrnym językiem opisu. Dzięki temu możemy z
łatwością wsłuchać się w melodię wieków brzmiącą w kapryjskich kościołach,
zaułkach, grotach i ruinach willi Tyberiusza. Najważniejszą jednak
warstwę wszystkich esejów stanowi temat Polaków, którzy odcisnęli ślady swoich
stóp lub trwalsze piętno na Capri.
Od XIX wieku,
szczególnie od drugiej jego połowy, na Capri przybywało wielu znamienitych
Polaków, m.in: Juliusz Słowacki, Stefan Żeromski, Maria Konopnicka, Kazimierz
Przerwa Tetmajer, Kornel
Makuszyński, Leopold Staff, Antoni Słonimski. Józef Dużyk podąża tropami
przede wszystkim cenionych przez siebie lub zapomnianych artystów i artystek: Jana Styki, Władysława Orkana,
Marii ze Sławskich Wicherkiewiczowej, Elżbiety Marwegowej, Jana
Parandowskiego, Marii
Kuncewiczowej, ks. Nikodema Cieszyńskiego, Marii Dąbrowskiej, Romana
Brandstaettera, Jana Bielatowicza (który, jak odnotowuje autor, napisał o
ciekawym szczególe: „odkryciu w Certosie, klasztorze kartuzów, wielkiego fresku
wyobrażającego ponoć Jana III Sobieskiego, na którym monarcha przedstawiony
jest z aureolą świętego”), Gustawa Morcinka, Stanisława Dygata, Władysława Terleckiego.
Wzmiankowani artyści
przekuli swoje wrażenia i obserwacje (w mniejszym lub większym stopniu z
powodzeniem) na słowa, jednak zdaniem autora Polaków na Capri
Kapryjskie oczarowania Romana Brandstaettera
pozostaną w literaturze polskiej jedną z najpiękniejszych jej kart. (s.
220).
Tak samo wysoko
oceniał kapryjskie w duchu utwory zamieszkałego nieopodal Capri Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, któremu
wyspa dostarczyła inspiracji do stworzenia dwóch znakomitych opowiadań: Księcia Niezłomnego (1955) i Piety dell’ Isoli (1959). Warto wspomnieć, że Józef Dużyk rozmawiał z wybitnym
pisarzem w listopadzie 1988 roku w jego neapolitańskim mieszkaniu, obstawionym
dookoła książkami. Herling-Grudziński powiedział mu wtedy, że opowieść Pieta… powstała po pobytach na Capri i
wczytywaniu się w dawne kroniki.
Skrupulatnie
odnotowane przez Józefa Dużyka polskie oczarowania śródziemnomorską wyspą w
połączeniu z najdłuższym w tomie esejem zatytułowanym Wyspa i ludzie tworzą nie tylko niezmiernie potrzebne kompendium wiedzy o
Polakach we Włoszech, którego Capri jest częścią, lecz także swoisty przewodnik
turystyczny, ukazujący urodę pejzażu wyspy, dzikość i bogactwo jej natury, skarby
architektury lub kultury, wreszcie tajemniczość i oryginalność ludzi ją
odwiedzających lub zamieszkujących.
Musze spisac sobie ten tytul bo z wielka przyjemnoscia przeczytalambym te ksiazke:) Dziekuje i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem na inspirujący spacer śladami znamienitych Polaków, którzy stąpali po zakątkach tej niewątpliwie czarującej włoskiej wyspy:) Książka jest bogata w wiele ciekawostek oraz zawiera zdjęcia (czarno-białe, ale mi to nie przeszkadza). Autor barwnie opowiada o ludziach, tych wielkich i tych małych, związanych z Capri, o świecie minionym, ale zatrzymanym w poezji i prozie.
UsuńWłochy przyciągały...były jak widać Mekką dla literatów i poetów.
OdpowiedzUsuńCapri ze swą słoneczną aurą, ciepłem, wodą i urodą ...czegóż można chcieć więcej, by dobrze wypocząć.
Nawet nie wiesz, jak bardzo przydał mi się tomik Leopolda Staffa otrzymany od Ciebie:) To właśnie dzięki temu mogłam sobie przy lekturze książki J. Dużyka przeczytać wiersz Staffa o Capri. Jeszcze raz dziękuję za tomik.
UsuńTo wspaniale, że się pośrednio i ja przydałam. A tomik nie trafił na makulaturę.
UsuńPozdrawiam Beato....
To wspaniale, że się pośrednio i ja przydałam. A tomik nie trafił na makulaturę.
UsuńPozdrawiam Beato....