Po
pierwszej wojnie światowej zaistniały warunki do powstania niepodległej
Litwy, niedługo cieszyliśmy się nią - zaledwie 22 lata. Potem druga
wojna światowa, Hitler, Stalin, a co jeszcze będzie? Dzisiaj, kiedy po
tylu latach piszę te wspomnienia, widzę, co się dzieje w mojej ukochanej
Litwie i na świecie. Teraz jestem tylko starym człowiekiem bez
ojczyzny, obserwatorem zdarzeń, kontynuuję podróż włóczęgi, którą
rozpocząłem w Sereikach w lipcu 1944 roku.
Józef Markuza, Biruta Markuza, Skąd Litwini wracali, Iskry, Warszawa 2013.
Sereikiai
to litewska wieś leżąca 20 km na północny wschód od powiatowego miasta
Szawli. W książce możemy zobaczyć zdjęcie przedstawiające jej bohaterów
świętujących w 1944 roku ostatnią Wielkanoc w Sereikach. To z tego
miejsca wyruszą w dalszą włóczęgę, czyli ucieczkę przez Armią Czerwoną, w poszukiwaniu
swojego miejsca na ziemi. Znajdą je w Polsce.
Wspomnienia
spisane przez zmarłego w 1994 roku urzędnika litewskiego Józefa Markuzego, uzupełnione historyjkami jego córki Birkuty, to niezwykle cenny
dokument. Opowiada o litewskim inteligencie i trudnych doświadczeniach
na tle historii jego kraju pochodzenia. Poznajemy go od lat jego
wczesnej młodości spędzonej w dalekiej litewskiej wsi (rzeka Szeszupa dzieliła Rosję od Niemiec).
Szkołę podstawową litewsko-rosyjską ukończył tuż przed wybuchem
pierwszej wojny światowej, kiedy to jego ojcowizna znalazła się pod
okupacją niemiecką. Jarzmo tej okupacji nie było dla niego tak bardzo
uciążliwe, jak podczas drugiej wojny światowej, co opisze w dalszej
części książki.
Później
śledzimy jego losy już po odzyskaniu przez Litwę niepodległości w 1918
roku. Nowe państwo potrzebowało ludzi wykształconych i różnych
specjalistów, więc młody Józef Birkuta wyjeżdża do Kowna na jeden z
organizowanych tam kursów. Obserwujemy, jak dojrzewa intelektualnie i
politycznie, jak zdobywa zawód i pracę, jak pokonuje różne przeszkody,
jak się bawi, zakochuje i zakłada rodzinę. Przenosząc się wraz z nim do
Kowna (niebawem do portowego miasta Kłajpedy, a przed wybuchem drugiej
wojny światowej znów wracamy do Kowna), poznajemy warunki życia w nim
panujące po 1918, kiedy było ono małym, biednym miastem, liczącym około
dwudziestu tysięcy mieszkańców. Od 1920 roku Kowno było tymczasową
stolicą Litwy po zajęciu przez Polskę Wilna. Natomiast Wilno i ziemie
wileńskie, jak zanotował, w
tych latach były ziemią niczyją. Najpierw pod władzą bolszewików,
później na krótko Litwinów, wreszcie, po złamaniu umowy dwustronnej, w
1920 roku generał Żeligowski przyłączył je do Polski.
Widzimy
polską politykę (pokrętną, jak określił Józef Markuza) wobec odrodzonej Litwy
oczami młodego litewskiego mężczyzny, dla którego Polacy byli jednym z
agresorów, obok rosyjskich bolszewików, wojsk Bermonta i Kołczaka.
Dowiadujemy się, jak udaje mu się przeżyć drugą wojnę światową, jak
traci żonę, która pozostawia mu pod opieką czteroletnią córeczkę, oraz
pracę, a także jak po raz drugi wyzwoliła go Armia Czerwona i jak
wyglądała, używając jego słów, „opieka chłopców Stalina”. Po zakończeniu
wojny Józef Birkuta, gdyż znalazł się wraz z rodziną blisko Odry, nie
mając żadnych wiadomości o Litwie, decyduje się przejechać granicę i
poszukać możliwości rozpoczęcia nowego życia w Polsce. Dotrą do
Henrykowa w powiecie człuchowskim, ale roczny pobyt w tamtejszym
gospodarstwie zarządzanym przez Polaka, jak się okaże później,
złodzieja, nie będzie dla nich szczęśliwy. Powojenne losy Litwinów,
którzy na swoją drugą ojczyznę wybrali Polskę, są równie pasjonująco
opisane oraz nie mniej interesujące i dramatyczne. Jak wspomina Józef
Birkuta, na polskie Eldorado, jak nazywano Ziemie Odzyskane, płynęły gromady ludzi ze Wschodu. Bohaterowie, nie znając języka polskiego, muszą pokonać wiele przeciwności, by zaadaptować się w obcym kraju.
Na wielką historię patrzymy
także oczami dziecka, gdyż wspomnienia swoje spisała również córka
Birkuta, którą po śmierci matki zaopiekowała się jej siostra wraz z
mężem. Jej zapiski, mimo ciężkich czasów, w jakich przyszło jej
dorastać, nie są tak dramatyczne w swej wymowie, jak wspomnienia jej
ojca, co z pewnością zawdzięcza dobremu losowi, który ją oszczędzał, a
także rodzinie, która się nią ofiarnie i z prawdziwą miłością
zaopiekowała. Birkuta zapamiętała wiele przygód: grzybobranie, bal,
jaki odbył się w domu jej wujostwa w zimie 1942 roku, a także litewską
kuchnię i wakacje w Połądze u babci. Oczywiście przeżywała i
opowiedziała również ciężkie chwile, ale nie mają one takiego silnego
oddźwięku, jak opisy dobrych chwil. Niezmiernie ciekawa jest jej
opowieść o powrocie do Litwy w 1956 roku, po szesnastu latach od jej
opuszczenia wraz z ojcem.
Skąd Litwini wracali
to książka wyjątkowa. Dzięki niej możemy poznać historię jednego z
sąsiadów Polski przez pryzmat jednostkowych losów, dzięki czemu dzieje
Litwy, jej dzisiejsze położenie oraz stosunki polsko-litewskie będą dla
nas bardziej zrozumiałe. Cenne jest to świadectwo także dlatego, że
uświadamia z całą mocą, iż Litwa była tak samo często uciskana przez
okupantów, jak Polska, o czym raczej zapominamy.
Kowno 2009. Wszystkie zdjęcia moje. |
Ulica Wileńska w Kownie |
Główny ołtarz z 1755 roku w kowieńskiej archikatedrze przy ulicy Wileńskiej |
Archikatedra tak piękna, że od razu na kolana się upada |
Kościół pod wezw. św. Franciszka Ksawerego (jezuitów) przy Placu Ratuszowym |
Łał! Rzeczywiście archikatedra mnie powaliła. Cudna! Zazdroszczę, bo jestem pewna, że zdjęcie nie oddaje tego piękna.
OdpowiedzUsuńNas też powaliła;) Dałabym wiele, żeby znów pojechać na Litwę :)
UsuńPiękne to Kowno, a wspomnienia istotnie bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj chyba wspomnienia dzieci są inne niż dorosłych. Jako dorośli mimo wszystko w jakich nam przyszło żyć czasach dzieciństwo i młodość wspominamy dobrze.Nie tak dawno rozmawiałam ze znajomym panem, który jak się okazało sześć lat jako dziecko spędził na Sybirze. Gdy zapytałam o wspomnienia z przeżyć zostałam zaskoczona. Pan opowiadał o tym jak się bawili z innymi dziećmi nie wspominając o tym jak ciężko tam przyszło żyć jego rodzinie.
Wspomnienia są bardzo cenne poznawczo. Bardzo ciekawe było to doświadczenie lekturowe. Mogłam odkrywać historię Litwy nie przez pryzmat historyka-badacza, ale kogoś, kto doświadczył jej na własnej skórze, że tak to ujmę. Pamięć ludzka ma swoje tajemnicze mechanizmy, jak widać. W pamięci córki autora czas wojenny zapisał się inaczej niż u jej ojca. Takie mam wrażenie.
UsuńBeatko, czy wiesz może co się dzieje z naszą Alicją2010? Czyżby skasowały jej się blogi?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale nie miałam dostępu do komputera ostatnio. Tak, wiem co się dzieje, mam z Alicją kontakt mejlowy. Niestety z powodu dosyć przykrego zdarzenia zdecydowała się usunąć swoje blogi...
Usuńojejku! to musiało być coś naprawdę przykrego, ale żal!!!
Usuń