26 stycznia 2014

"Mówią, że wciąż jest"

                                       Charlotte Brontë, Madonna z dzieciątkiem (1835)


Charlotte rozważała profesjonalne zajęcie się malarstwem, nie była jednak przekonana, czy jest to jej rzeczywiste powołanie, niemniej jednak w 1830 r. pobierała lekcje u Williama Robinsona, malarza z Leeds. W późniejszych latach odrzuciła propozycję wydawcy, by sama zilustrowała trzecie wydanie "Jane Eyre": „Nie wystarczy posiadać oka artysty, trzeba mieć również rękę artysty,
by obrócić ten pierwszy dar w możliwości praktyczne” – tłumaczyła.





                                  Źródło zdjęć: strona autorska Eryka Ostrowskiego na Facebooku

Mówią, że wciąż jest. Że nie opuściła tego domu.
W internecie można obejrzeć film dokumentalny, w którym członkowie Towarzystwa Rodziny Brontë utrzymują, że Charlotte Brontë nadal przebywa na plebanii w Haworth. Ktoś twierdzi, że jej obecn
ość jest żywa i wyczuwalna w kaplicy, gdzie pochowani są wszyscy członkowie rodziny oprócz Anne. Jakaś kobieta trzyma na kolanach pośmiertną maskę, czule ją gładzi, z przekonaniem mówiąc, że to pośmiertna maska Charlotte. Inna pokazuje nawet zdjęcie otwartych frontowych drzwi plebanii, na którym widać wyraźny cień stojącej w nich kobiecej postaci – przesłania schody prowadzące na piętro... Starsza kobieta stanowczo utrzymuje, że kiedy robiła zdjęcie, nikogo w drzwiach nie było...
Nie odeszła, jest – mówią...



Fragmenty niezwykłej książki Eryka Ostrowskiego, Charlotte Brontë i jej siostry śpiące, MG, Kraków 2013.



17 komentarzy:

  1. Piękna Madonna.
    Następna książka, którą warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna, dlatego postanowiłam udostępnić ten wizerunek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W książce jest dużo pięknych zdjęć, ukazujących rysunki i obrazy rodzeństwa.

      Usuń
  3. Pamiętam jak w szkole męczyłem się z "Wichrowymi wzgórzami" a "Jane Eyre" nie udało mi się zmęczyć :-) Jane Austen rządzi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w nowym tłumaczeniu będzie mniej męcząca?:) Nowy, znaczniej wierniejszy przekład właśnie się ukazał. Dotychczasowi tłumacze powieści próbowali wygładzić język utworu, który w oryginale jest „grubiański”, wręcz ostry. Piotr Grzesik, nowy tłumacz, podobno starał się oddać pierwotny styl książki. Musze to sprawdzić:)

      Usuń
  4. jestem szczęśliwą posiadaczką książki Ostrowskiego, ale podobnie jak mój przedmówca męczyłam się nad "Wichrowymi wzgórzami"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tak razie również do Ciebie kieruję powyższe słowa zaadresowane do Marlowa:)

      Usuń
    2. Chyba Znak daje "Wichrowe wzgórza" za niecałe 10 zet. Pomyślę

      Usuń
  5. Chętnie obejrzałabym jej ilustracje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilustracje zapierają dech w piersiach.

      Usuń
  6. Nowy przekład "Wichrowych wzgórz" jest absolutnie koszmarny, serdecznie żałuję, że zainwestowałam w niego 14,90 PLN i szczerze odradzam. Tłumacz poległ na całej linii, jego umiejętność posługiwania się językiem ojczystym pozostawia bardzo dużo do życzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli przekład P. Grzesika?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Mam przekład Sujkowskiej i jestem do niego bardzo przywiązana. A nowe tłumaczenie daruję sobie jednak, bo czytałam negatywne opinie o nim. Tłumacz ponoć nie zdołał unieść zadania.
      Jak to, Alu, milczę?:) Przecież niedawno odezwałam się na twoim blogu;) Rzeczywiście zaniedbałam swojego bloga ostatnio z braku czasu i sił... chociaż nie przestałam czytać, a na moje ulubione blogi zaglądam często. :) Myślałam nawet, że ogłosić oficjalne zawieszenie mojego na jakiś okres, do odwołania.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Mam taki kryzys ostatnio, "wypalenie", ale myślę, że mi przejdzie. Chociaż zdołałam napisać niedawno tekst o siostrach Bronte i może niedługo ujrzy światło dzienne na granicach.pl. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.