Charlotte Brontë, Madonna z dzieciątkiem (1835)
Charlotte rozważała profesjonalne zajęcie się
malarstwem, nie była jednak przekonana, czy jest to jej rzeczywiste
powołanie, niemniej jednak w 1830 r. pobierała lekcje u Williama
Robinsona, malarza z Leeds. W późniejszych latach odrzuciła propozycję
wydawcy, by sama zilustrowała trzecie wydanie "Jane Eyre": „Nie wystarczy
posiadać oka artysty, trzeba mieć również rękę artysty,
by obrócić ten pierwszy dar w możliwości praktyczne” – tłumaczyła.
Źródło zdjęć: strona autorska Eryka Ostrowskiego na Facebooku
Mówią, że wciąż jest. Że nie opuściła tego domu.
W internecie można obejrzeć film dokumentalny, w którym członkowie
Towarzystwa Rodziny Brontë utrzymują, że Charlotte Brontë nadal przebywa
na plebanii w Haworth. Ktoś twierdzi, że jej obecność
jest żywa i wyczuwalna w kaplicy, gdzie pochowani są wszyscy członkowie
rodziny oprócz Anne. Jakaś kobieta trzyma na kolanach pośmiertną maskę,
czule ją gładzi, z przekonaniem mówiąc, że to pośmiertna maska
Charlotte. Inna pokazuje nawet zdjęcie otwartych frontowych drzwi
plebanii, na którym widać wyraźny cień stojącej w nich kobiecej postaci –
przesłania schody prowadzące na piętro... Starsza kobieta stanowczo
utrzymuje, że kiedy robiła zdjęcie, nikogo w drzwiach nie było...
Nie odeszła, jest – mówią...
Fragmenty niezwykłej książki Eryka Ostrowskiego, Charlotte Brontë i jej siostry śpiące, MG, Kraków 2013.
Piękna Madonna.
OdpowiedzUsuńNastępna książka, którą warto przeczytać.
Bardzo ładna, dlatego postanowiłam udostępnić ten wizerunek.
OdpowiedzUsuńW książce jest dużo pięknych zdjęć, ukazujących rysunki i obrazy rodzeństwa.
UsuńPamiętam jak w szkole męczyłem się z "Wichrowymi wzgórzami" a "Jane Eyre" nie udało mi się zmęczyć :-) Jane Austen rządzi :-)
OdpowiedzUsuńMoże w nowym tłumaczeniu będzie mniej męcząca?:) Nowy, znaczniej wierniejszy przekład właśnie się ukazał. Dotychczasowi tłumacze powieści próbowali wygładzić język utworu, który w oryginale jest „grubiański”, wręcz ostry. Piotr Grzesik, nowy tłumacz, podobno starał się oddać pierwotny styl książki. Musze to sprawdzić:)
Usuńjestem szczęśliwą posiadaczką książki Ostrowskiego, ale podobnie jak mój przedmówca męczyłam się nad "Wichrowymi wzgórzami"
OdpowiedzUsuńW tak razie również do Ciebie kieruję powyższe słowa zaadresowane do Marlowa:)
UsuńChyba Znak daje "Wichrowe wzgórza" za niecałe 10 zet. Pomyślę
UsuńChętnie obejrzałabym jej ilustracje.
OdpowiedzUsuńIlustracje zapierają dech w piersiach.
UsuńNowy przekład "Wichrowych wzgórz" jest absolutnie koszmarny, serdecznie żałuję, że zainwestowałam w niego 14,90 PLN i szczerze odradzam. Tłumacz poległ na całej linii, jego umiejętność posługiwania się językiem ojczystym pozostawia bardzo dużo do życzenia.
OdpowiedzUsuńMasz na myśli przekład P. Grzesika?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMam przekład Sujkowskiej i jestem do niego bardzo przywiązana. A nowe tłumaczenie daruję sobie jednak, bo czytałam negatywne opinie o nim. Tłumacz ponoć nie zdołał unieść zadania.
UsuńJak to, Alu, milczę?:) Przecież niedawno odezwałam się na twoim blogu;) Rzeczywiście zaniedbałam swojego bloga ostatnio z braku czasu i sił... chociaż nie przestałam czytać, a na moje ulubione blogi zaglądam często. :) Myślałam nawet, że ogłosić oficjalne zawieszenie mojego na jakiś okres, do odwołania.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMam taki kryzys ostatnio, "wypalenie", ale myślę, że mi przejdzie. Chociaż zdołałam napisać niedawno tekst o siostrach Bronte i może niedługo ujrzy światło dzienne na granicach.pl. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń