4 września 2013

Zbliża się wielkie jesienne święto literatury!






  • Claudio Magris, triesteński eseista i prozaik, podróżnik i kronikarz duchowej historii Europy Środkowej; 
  • Anna Applebaum, amerykańska pisarka i dziennikarka, która w swych książkach portretuje historyczne oblicze Europy Wschodniej; 
  • Szczepan Twardoch, pilchowicki prozaik, pisarz, który wadzi się nie tylko ze światem, ale także z własnym światopoglądem; 
  • Ireneusz Kania, genialny multilingwista i tłumacz, który przygotował nowy przekład wierszy Konstandinosa Kawafisa (w 150. rocznicę urodzin i w 80. rocznicę śmierci aleksandryjskiego poety) 
  • Åsa Larsson, jedna z najpopularniejszych i najczęściej tłumaczonych szwedzkich autorek powieści kryminalnych, autorka serii z prokurator Rebeką Martinsson w roli głównej.

     To tylko niektórzy goście 5. Festiwalu Conrada! Już się nie mogę doczekać! To nie są wprawdzie osoby, które najbardziej chciałabym posłuchać w ramach tego festiwalu, ale i tak się cieszę, gdyż spotkania z tegorocznymi osobistościami świata literackiego na pewno będą ubogacające. Wybieracie się z tej okazji do Krakowa? A o targach książki zarówno katowickich, jak i odbywających się od dawna w grodzie wawelskim chyba nie muszę wspominać? Lubię jesień!

1 września 2013

"Każdy z nas jest powieściopisarzem"




Nie umiem pisać o arcydziełach. Chcę tylko podzielić się poruszeniami, jakie wywołuje we mnie lektura stronic tej "wewnętrznej biografii" Fernanda Pessoi. Od czasu do czasu, w różnych momentach życiowych, wracam do tego dzieła i przed snem otwieram sobie na chybił trafił. Ponieważ "fabuła" Księgi jest niesamowicie syntetyczna, intensywna, a nawet kolczasta, wystarczy lektura dwóch stronic, by poczuć, jak słowa narratora przemieniają, poruszają lub wstrząsają. Ten nietypowy dziennik, czy raczej pamiętnik wrażeń życiowych oraz doświadczeń wewnętrznych i wyobrażeniowych, wręcz skrzy się od myśli, które można uznać za złote, od sentencji i maksym,  które chce się zapamiętać. Zapiski Pessoi charakteryzują się dużą mocą oddziaływania refleksyjnego, a także filozoficznego.



 Pisać to zapominać. Literatura to najprzyjemniejszy sposób ignorowania życia. Muzyka koi, sztuki wizualne ożywiają, sztuki żywe (jak taniec i przedstawienie) zabawiają. Jednak ta pierwsza oddala się od życia, przemieniając się w marzenie, podczas gdy dwie pozostałe mimo wszystko tkwią w życiu - jedne dlatego, że posługują się formułami widzialnymi, a przez to żywotnymi, drugie dlatego, że karmią się samym ludzkim życiem.
Przypadek literatury jest inny. Ta symuluje życie. Powieść przedstawia historię o tym, co nigdy nie miało miejsca, dramat to powieść bez narracji, zaś wiersz to ekspresja myśli lub uczuć w języku, którym nikt się nie posługuje - w końcu nikt nie mówi wierszem (s.103).


Każdy z nas jest powieściopisarzem, a naszą narrację prowadzimy patrząc, bo patrzenie, jak wszystko inne, jest wielowątkowe (s. 33).

Wiejski poranek istnieje, miejski poranek obiecuje. Pierwszy budzi do życia, drugi do myślenia. A ja, jak wielcy potępieńcy, nie mogę się uwolnić od poczucia, że lepiej myśleć, niż żyć (s. 167). 

Każde wypowiedziane słowo zwraca się przeciwko nam. Jedyny dopuszczalny sposób porozumiewania się to słowo pisane, ponieważ jest promieniem światła między gwiazdami, a nie kamieniem na moście łączącym dusze (s. 174).


Zresztą tyle rzeczy daje pocieszenie! Jest błękitne niebo u góry, spokojne i czyste, na którym unoszą się  zawsze niedoskonałe  chmury. Jest lekki wiatr, który na wsi porusza gęstymi gałęziami drzew, a w mieście kołysze praniem porozwieszanym na czwartym lub piątym piętrze. Jest chłód albo jest upał, a gdzieś w głębi kryje się zawsze pamięć, z jej tęsknotą, nadzieją  i magicznym uśmiechem, w oknie świata, oraz to, czego pragniemy, pukając  do drzwi naszej istoty jak żebracy, którzy są Chrystusem (s. 348).


Fernando Pessoa, Księga niepokoju Bernarda Soaresa, pomocnika księgowego Lizbony, przeł. Michał Lipszyc, Świat Literacki, Warszawa 2007.