18 września 2014

O nowym projekcie czytelniczym i moje lekturowe TOP...11:)



Kresy… Bogate, stare piękne słowo. Jest w nim obszar i przestrzenność, bezkres równin falujących, oddalenie od świata i wicher stepowy. Dla każdego z tamtej strony zawiera w sobie treść ojczystej ziemi, jej barwę, kształty i woń.
 (Zofia Kossak-Szczucka: Pożoga)


Tydzień temu wystartował nowy projekt w blogosferze czytelniczej, którego pomysłodawczynią i twórcą jest Iwona - autorka bloga Notatnik Kaye. Dziś zatem, kiedy blog nabrał już rumieńców i sporo osób się do niego przyłączyło, uroczyście o nim informuję na swoim blogu oraz zapraszam wszystkich miłośników szeroko pojętych Kresów zaklętych w książkach i naszych sercach  do  udziału w nim i jego śledzenia, zwłaszcza aktywnego! Więcej szczegółów na temat projektu przedstawiła twórczyni projektu TUTAJ
Blog już zmobilizował mnie do sięgnięcia po książki, które dawno temu obiecywałam sobie przeczytać w związku tematyką kresową, więc wkrótce Was zaskoczę.

16 września 2014

O dziewczynie z okładki książki Barbary Wachowicz

Minęło już tyle lat, a mnie wciąż trudno uwierzyć, że jej nie ma, tej mojej siostry i Przyjaciółki. Wciąż ogarnia mnie wzruszenie i żal. Tak mi brak spojrzenia jej dobrych oczu i krzepiących słów. Była wspaniałą siostrą i córką, doskonałą uczennicą, zapaloną harcerką. Chciała kształtować pięknie i mądrze swoje życie, pokonywać trudności z hartem, nieść pomoc, cieszyć się szczęściem życia.

Tak napisała do Barbary Wachowicz Irena Daniszewska-Froelich - siostra Lidii Daniszewskiej, ps. Lidka, umawiając się z pisarką na wspomnienia o tej ślicznej dziewczynie, której rocznica śmierci dziś mija. Zginęła 16 września na Czerniakowie, nad Wisłą. Miała 21 lat. W domu nazywano ją Lili. Była utalentowana muzycznie, ale chciała zostać chirurgiem. Podczas okupacji hitlerowskiej studiowała medycynę na tajnych kompletach. Naukę próbowała pogodzić z małym sabotażem, szkoleniem wojskowym, pracą w drużynach Szarych Szeregów i zarobkową pomocą rodzicom. Pierwszego dnia zrywu warszawskiego wstąpiła w szeregi powstańcze i została łączniczką oraz sanitariuszką w plutonie "Felek" kompanii "Rudy" batalionu "Zośka" (kompanią "Rudy" dowodził Andrzej Romocki "Morro", żartobliwie zwany Amorkiem). Wspomina jej siostra, Irena Daniszewska-Froelich:

[...] Czasem pozwalałyśmy sobie na moment wytchnienia. Lili śpiewała, grała Chopina.
Czy umiała posługiwać się bronią? Tak. Czy kiedykolwiek jej użyła. Nie!!! Powiedziała mi: - Nigdy nie mogłabym strzelić nie tylko do człowieka, ale do żadnego stworzenia.
Ostatni raz widziałam ją już biegnącą - 1 sierpnia 1944. Dźwigała jak zawsze wypchaną torbę-apteczkę. - Isiulu! Ja już idę... Czekają... Trzymaj się! - Uściskała mnie. I pobiegła.

W dniach 30 i 31 sierpnia uczestniczyła w przebiciu ze Starego Miasta do Śródmieścia przez Ogród Saski. We wrześniu opatrywała rany Andrzeja Romockiego (ps. "Morro") w kościele św. Antoniego z Padwy (ul. Senatorska 31).
Poległa 16 września 1944 roku, na drugi dzień śmierci Andrzeja "Morro", w rejonie ul. Wilanowskiej 1 (Solec na Czerniakowie), niosąc pożywienie głodnym kolegom, którzy leżeli w piwnicach.


Dwukrotnie odznaczona Krzyżem Walecznych. Pochowana w kwaterach żołnierzy i sanitariuszek batalionu "Zośka" na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.


Mąż jej ukochanej siostry dedykował Lidce wiersz Pochód dziewcząt:

Szła dziewczyna kolorowa, śliczna
Szła dziewczyna polska, pszeniczna.
Szła jak w piosence - do strumienia.
I pytała dziewczyna wody - czy się zmienia,
czy mija krasa urody...


Wszystkie cytaty pochodzą z przejmującej książki Barbary Wachowicz. Pisałam  o niej  TUTAJ.