19 września 2013

Genius loci dawnej Warszawy

Źródło: strona wydawnictwa Iskry




[…] prawdziwe damy za nic w świecie nie wsiadały do omnibusu; nie było to zresztą w ogóle comme il faut, podobnie jak afiszowanie się dorożką na „gumach”, bo w tych królowały raczej panie podejrzanej konduity. Prawdziwe damy, mające ambicje zaliczać się do towarzystwa, jeździły karetami, jak Izabela Łęcka, nawet jeśli jej tego powozu musiała użyczyć majętna ciotka, hrabina Karolowa. Także Wokulski unikał omnibusów, a gdy zapragnął bratać się z socjetą - kupił karetę razem z lokajem, by zadawać szyku, choć kosztowało go to tyle, co roczne utrzymanie baletniczki. Sam autor Lalki choć miał blisko do „stacji omnibusowej” na Placu Trzech Krzyży, wolał do redakcji „Kuriera Warszawskiego” na placu Teatralnym chodzić pieszo, podziwiając miasto i dla zdrowia, jak mawiał, niż korzystać z tego środka komunikacji.
(Stanisław Milewski, Życie uliczne niegdysiejszej Warszawy, Iskry, Warszawa 2013)

18 września 2013

Jedna z najpiękniejszych księgarni świata jest w Porto

Livraria Lello przy Rua das Carmelitas pod numerem 144, zaprojektowana przez znanego miejscowego architekta Xaviera Estevesa, ma tu swoją siedzibę od początku XX wieku. Historia samej firmy jest jednak starsza. Założył ją w 1869 roku francuski bibliofil i edytor Ernesto Chardron, wydawca licznych skarbów literatury portugalskiej. Po jego przedwczesnej śmierci przechodziła z rąk do rąk, łączono ją z innymi księgarniami i antykwariatami, aż w 1894 roku nabył ją szanowany w tym fachu José Pinto de Sousa Lello do spółki ze szwagrem Davidem Pereirą, a z kolei po jego śmierci dokooptował brata i następnie bratanka. Pozostali członkowie rodziny utworzyli na koniec wraz z najbliższymi współpracownikami spółkę Prólogo Livreiros, która nie tylko oferuje ponad 60 tysięcy tytułów, w tym i różnojęzycznych nowości, i wiele białych kruków, ale działa również jako ekskluzywna oficyna wydawnicza. Jej umoralniające motto brzmi: „Decus in Labore”, czyli Honor w pracy, co by się zgadzało z charakterem mieszkańców Porto, podobno najbardziej pracowitych ludzi w całej Portugalii. Można je wyczytać na witrażowym plafonie świetliku, który zdobi postać kowala unoszącego młot nad kowadłem. Nie powstydziłby się go sam Tiffany. [...]


Zdjęcie zapożyczone ze strony "Zeszytów Literackich"

16 września 2013

Elegia o Kresach

Przebogata jest literatura poświęcona Kresom. Trudno się temu dziwić, gdyż opowieści na ich temat jest i będzie tyle, ile było polskich rodzin mieszkających na wschodnich ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. I nie tylko polskich.

 Dzisiaj są to tereny obecnej Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy. Kresy słynęły niegdyś z tolerancji, gdyż była to ojczyzna wielu narodów, języków, religii i kultur. W XX wieku dwa totalitaryzmy sprawiły, że stały się grobem wielu tysięcy ludzi, jednym z najbardziej zniszczonych i skrwawionych regionów Europy, ziemią okradzioną z tysięcy bezcennych dzieł architektury i sztuki. Jednak nie tylko z takiej perspektywy spogląda na swoje rodzinne strony Tadeusz Olszański, czyli martyrologicznej. Jego książka nie jest też opowieścią o mitycznej krainie, lecz próbą zrozumienia potencjału tkwiącego w utraconych ziemiach, a opiera się on na polskiej, żydowskiej, ukraińskiej i ormiańskiej historii i kulturze. Lwów, Wilno i Stanisławów  są do tego stopnia przesiąknięte przeszłością tych narodów, że żadne nazwy litewskie, białoruskie czy ukraińskie nie są w stanie tego wymazać. Przede wszystkim jednak przesiąknięte są polskością. Potwierdza to  Olszański, pisząc o Stanisławowie (dziś Iwano-Frankiwsk) w "Postcriptum": 

Nazwy można zmieniać nie tylko ulicom, ale również miastom, ale przecież mają one swoją pamięć, swoje sumienie i są trwałymi pomnikami przeszłości. I ciągle, bęz względu na to, jak się to miasto będzie nazywało, najpiękniejsze w nim będzie i pozostanie to, co było i na zawsze pozostaje Stanisławowem.