Tyrmandów. Romans amerykański można swobodnie potraktować jako uzupełnienie Złego Tyrmanda Mariusza Urbanka, którego książka, będąca zbiorem licznych wspomnień o 
pisarzu, dotyczy wyłącznie polskiego okresu jego życia. Agacie 
Tuszyńskiej udało się skłonić do zwierzeń osobę, która najlepiej poznała
 Tyrmanda w czasie jego emigracyjnego pobytu na kontynencie 
amerykańskim.
Na niezwykłą historię piętnastoletniego 
związku Tyrmanda z dużo młodzą od niego i pochodzącą z żydowskiej 
rodziny Amerykanką składają się listy i opowieści samej ich adresatki. 
Pozbawiona subiektywnego komentarza narracja pozostawia czytelnikowi 
pole do interpretacji i pozwala wniknąć w intymny świat bohaterów. Tym 
razem bowiem Agata Tuszyńska, inaczej niż na przykład w poprzedniej 
swojej książce o Wierze Gran, postanowiła nie wtrącać się w opowieść 
swej bohaterki.
W 2010 roku Mary Ellen, ostatnia żona 
Tyrmanda, znalazła w swoim nowojorskim mieszkaniu zaginiony, jak 
sądziła, plik listów, pochodzących z ich początkowego okresu znajomości.
 Z książki nie dowiemy się jednak, od kogo wyszła inicjatywa 
opublikowania korespondencji: czy to Mary Ellen Tyrmand wspomniała o 
listach Tuszyńskiej, a ona ją namówiła do ich ujawnienia i wzbogacenia 
swoimi wspomnieniami, czy też sama wdowa po pisarzu zwróciła się do 
Tuszyńskiej i podzieliła z nią pomysłem ich upublicznienia. Mniejsza 
jednak o to, ważne, że dzięki publikacji możemy więcej dowiedzieć się o 
amerykańskim okresie życia autora Złego,
 który dotąd nie doczekał się pełnej biografii. Do czytelników trafiła 
pasjonująca książka o tematyce miłosnej, tym bardziej fascynująca, że 
cała historia oparta jest na faktach.
