Z powodu choroby, w czasie której nie mogłam nawet czytać, nie było mnie jakiś czas w książkowej blogosferze. Wróciłam.:)
A ponieważ przed nami piękne święta Zmartwychwstania Pańskiego postanowiłam przepisać z tej okazji anegdotyczne fragmenty cudownej książeczki Władysława Bełzy o Adamie Mickiewiczu, w tym dwa o jego świętowaniu.
Oto kilka rysów z domowego życia poety, zaczerpniętych ze wspomnień jego córki, pani Marii Goreckiej:
W Wielki Piątek wieczorem, ojciec zgromadzał nas u siebie i przeczytawszy Ewangelię, śpiewał z nami "Gorzkie żale". Przy święconym, ojciec dzielił się z nami i gośćmi jajkiem, zamieniając przy tym życzenia, których treść, zawsze ta sama, głęboko utkwiła nam w pamięci.
W ostatnich latach, z wielką satysfakcją ojca, znalazła się nawet żydówka polska, która [...] na Wielkanoc przynosiła mace, bo ojciec i to znajdował smacznym i nieraz słyszałam jak wspominał, że nie ma na świecie ciasteczek wyborniejszych nad żydowskie obwarzanki nowogrodzkie.