2 listopada 2017

Zofia Kossak o Zaduszkach

Polona.pl


Zofia Kossak

Rok polski. Obyczaj i wiara



Nazajutrz po Wszystkich Świętych świta Dzień Zaduszny. Te dwie uroczystości dopełniają się wzajemnie jak głos i echo, światło i cień, wieniec zwycięstwa i wieniec cierniowy. Kościół tryumfujący i Kościół cierpiący pochylają się nad ziemią, jeden w blasku, drugi w bólu, my zaś, Kościół walczący, my, dobijający się w trwodze własnego zbawienia, korzystamy z pomocy jednych, wspomagamy drugich. I na tym polega wielkie ludzkie misterium, ofiarowane przez ziemię w podzięce za rozpoczynające się z Adwentem Misterium Boże.

[…]

Każdej jesieni, gdy Droga Mleczna, zwana przez Słowian Drogą Dusz lub Drogą Żurawi, zbladła i zwęziła się, a gwiazdy Sita (Plejady) stanęły wysoko na niebie, na ziemiach polskich obchodzono Święto „Dziadów", określane też jako „pusty wieczór" lub „bdyn". W szczególny sposób przyrządzone potrawy składały się na ucztę, czyli „tryznę", niesioną uroczyście na żalnik. Palono ognie, kapłan-wróż, okryty białą końską skórą, wywoływał kolejno imiona i przydomki wszystkich zmarłych rodowców gromady, rzucając za każdym imieniem nieco jadła w ogień. Wierzono, że zmarli zwołani przychodzą, że posilają się, jak niegdyś. Że błogosławiona siła pokarmów, mleka, kaszy, kołaczy, mięsiwa, przenika ich mgliste członki, pozwala na tę jedną noc stać się podobnymi do żywych. Kto by się odwrócił, ujrzałby ich twarzą w twarz. Jak w tylu innych wypadkach, Kościół ochrzcił te obrzędy zamieniając noc „Dziadów", „pusty wieczór", w Dzień Zaduszny.

„Wierzycie, że zmarli żyją i potrzebują pomocy? - Zaiste, słusznie wierzycie; jeno modlitwy trzeba zmarłym, a nie jadła. Palicie ognie dla zwołania duchów? Palcie je dla wyobrażenia światłości wiekuistej, której są spragnione. Nie sądźcie, że zmarli żyją poty tylko, póki rodowcy o nich pamiętają - nieśmiertelne są dusze ludzkie; -lecz wiedzcie, że pamięć wasza przyśpiesza ich wybawienie. Nie szczędźcie pamięci zmarłym! A nie będziecie więcej lać wody, rozstawiać palcy, wołać: czur! czur! albo: a kysz! a kysz! lecz powiadać będziecie: Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie... Nie lękajcie się zmarłych i nie frasujcie się o tych, których żywot był uczciwy. - Odtąd - mówi Duch - aby (umarli) odpoczęli od prac swoich, albowiem uczynki ich za nimi idą."

Wietrzny, mroczny jest listopad. Drzewa obnażone z liści ujawniają swoje rany, przeżyte burze, załamania, klęski i cierpliwe zaleczenia. Kurczowo zgięte konary prostują się znowu ku górze, złamana gałąź tryska wiązką nowych pędów. Głęboka blizna po oderwanej przez burzę gałęzi zarasta z wolna, oblewana żywą miazgą. Piękne są drzewa w tej szczerej odsłonie. Wielu artystów malowało urok cienistych kopuł liściastych. Niewielu zdołało oddać patetyczną wymowę drzew nagich. [...]

1 listopada 2017

Zofia Kossak o Dniu Wszystkich Świętych

Polona.pl



Zofia Kossak


Rok polski. Obyczaj i wiara


[…] Wszyscy święci! Pochodzący ze wszystkich ras, wszystkich narodów, wszystkich epok, stanów, zawodów... Intelektualiści, mędrcy, władcy, badacze, pastuszkowie, żebracy, możni tego świata i proletariusze, rycerze i zakonnicy, starzy, młodzi, dzieci, dziewice, matki, żony, wdowy...

Gdziekolwiek rośnie wiecznie zieleniejące drzewo wiary, rodzą się święci, najpiękniejszy jego owoc. Wśród tej rzeszy nie ma lepszych ani gorszych, przednich i poślednich. Bóg ich sobie upodobał. Są święci. Znamy z imienia zaledwie małą cząstkę tego tłumu. Zazwyczaj ograniczamy się do świętych kalendarzowych. A wszakże są ich tysiące. Tysiące świętych kanonizowanych.

Tysiące świętych jeszcze nie kanonizowanych. Kościół przechowuje imiona tych ostatnich, niby perły nie oprawione, by w czasie sposobnym wyjąć je ze skarbca i wstawić w złoto ołtarzy. I jeszcze tysiące świętych nikomu, prócz Boga, nie znanych, których dusze kwitły i dojrzewały poza ludzką ewidencją. Niebo zebrało ich woń, a my, w dniu 1 listopada, oddajemy im cześć, wielbiąc wszystkich świętych.

Kult świętych to hołd złożony wysiłkowi ludzi wspartych Łaską, ich woli i pracy. Jak pszczoła przetwarza w sobie pył kwietny na miód, tak oni ukuli z darów Ducha Świętego potęgę. Moc, którą Chrystus Pan obiecywał, mówiąc:

„.. .jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczyczne, rzekniecie tej górze: podnieś się,

a wrzuć się w morze - i stanie się".

„...jeśli będziecie mieć wiarę..."

Święci wiarę posiadali. Taką, jakiej Chrystus żądał. Niewątpliwą, ufną, pełną. Dzięki niej czynili cuda. Panowali nad żywiołami, nad przestrzenią i czasem. Kto by wątpił w cuda świętych, wątpiłby w obietnice Chrystusa Pana.

Moc uzyskana przez świętych nie gaśnie z ich zgonem. Niezniszczalna, wciąż aktywna, wciąż promieniująca, stanowi złoża energii silniejszej niż atomowa, zdolnej przeobrazić świat.

Dzień Wszystkich Świętych posiada także znaczenie społeczne. Świętość nie ogranicza się do siebie samej. Święci służyli Panu, służąc bliźniemu. Bóg stawał przed nimi w postaci każdego człowieka potrzebującego pomocy. Szli ku Niemu stąpając po ziemi. Byli wielkimi reformatorami, piętnującymi nadużycia i krzywdy społeczne. Błyskali w gąszczu współczesnych jak iskry wśród trzciny, zarażając innych świętością. To stara prawda, że żaden święty nie idzie do nieba sam. Dąży za nim liczny orszak dusz porwanych jego przykładem.

Święci są opiekunami i orędownikami kraju. Chrystus Pan płakał nad Jerozolimą, albowiem miłował swój naród. Naśladowcy Jego, święci, miłują również swoje strony, swych rodaków. Zasługi świętych, wstawiennictwo świętych tworzą niby baldachim opiekuńczy, rozpostarty nad ich ziemią ojczystą.

Dzień Wszystkich Świętych jest także wezwaniem, bo każdy z nas ma także obowiązek zostania świętym. Obowiązku tego nie wolno przeoczać. Katolik rezygnujący zawczasu z dążenia do świętości byłby podobny zawodnikowi, który cofa się od startu, powiadając: Bieg, zwycięstwo, to nie dla mnie. Niech inni się ubiegają, ja będę patrzył z daleka... [...]